wieczorami streszczam się strachowi

9 4 0
                                    


pragnę mieć duszę bardziej stoicką
by się kończyła jak firmament zmierzchny
zlepkiem z wibrującej barwy
by się rozdrzewiła jak moment bezciszny
łatką z zamaszystego powietrza
i niech się nie przestrasza własnym wzruszeniem
które przepchnie się przez tłum surowych milczeń
i niech się nie wzrusza własnym przestrachem
który wypchnie ją z jej powłok milcząco
za wszystkie te pajęcze sierpnie
mgłonogie wyrzuty koliste nicostki
niech się nie przestrasza własnym przestrachem
by nie wyrzuciła
by nie wyrzuciła się
splunięciem flegmą porcelanową
wzruszona dogłęboko
na śmierć

seans chimerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz