niebo wyplątało się z włosów księżyca
jak
milczenie
rzucone na wiatr
przekrzywiło się i
spadło na czubek października
a na koniec z wrażenia
zgranatowiało w
zagięciach bredni farmazonów
fraz smukłych jak spojrzenie
które potem wszeptały mi się
do głowy
zadomowiły się pod
dywanami zachcianek
i w kątach przetęsknieniai przez to teraz
sny oddaję
uśmiechniętym transcedencjom
za darmo i
za bardzo
CZYTASZ
seans chimer
Poetryzwiastun cukrowego gestu wchłania mnie w bezduszny fiolet i pejzaże oczu porośniętych krzewami mgieł