2. Otwarcie

2.4K 78 30
                                    


Moja mama mawiała, że każda kobieta musi mieć co najmniej dwie pary butów: królewskie i seksowne, w których rusza podbijać świat oraz wygodne i niezniszczalne, w których może spierdolić z każdych kłopotów. 

Właśnie dlatego, kucając na podłodze, pomiędzy nierozpakowanymi kartonami a musztardową kanapą, patrzę na moje buty i zastanawiam się, które będą mi potrzebne. Czasem po prostu człowiek czuje, że to, co wybierze zadecyduje o jego losie, a ja mam tak teraz.

Minął tydzień od ogłoszenia Trzeciej Kuźni Literackiej, a wszystko, co działo się po ogłoszeniu wyników pamiętam jak przez mgłę. Chyba byłam półprzytomna skoro wsiadłam do samochodu obcego faceta, ale trzeba przyznać, że faktycznie odwiódł mnie do domu i nie zgwałcił ani nie zamordował po drodze. Jak miło. 

Nawet nie podałam mu adresu mieszkania Monroe, ale wyczytał go z mojego zgłoszenia i wysadził przed klatką schodową. Nie wiem, jak weszłam po schodach i nie wiem, co mówiłam, ale Mon potem skakała i piszczała przez dobre pół godziny.

Potrząsnęłam głową. Została godzina do tzw. Otwarcia, a je nie mam pojęcia, czego się po nim spodziewać. Pewnie byłabym lepiej przygotowana, gdybym nie zmieniła się lodową statuę zaraz po ogłoszeniu wyników. 

Zostawiłam kwestię butów i podeszłam do kanapy, na której śpię na co dzień, a na której obecnie walają się moje sukienki. Na ich stercie leży teczka z logo srebrnej gwiazdki z wpisaną w środek literą „K". Dostałam ją od faceta, który mnie odwiózł i od tego czasu przeczytałam już dziesięć razy. 

Materiały opisują ze szczegółami możliwości Kuźni Literackiej, ale nic poza nimi. Liczyłam chociaż na jakiś wstępny plan, co oni tak właściwie chcą ze mną zrobić, ale znalazłam tylko zaproszenie na Otwarcie. 

No i czarną wizytówkę: 

Adwokat Aleksander Blair

Kancelaria StarBlair

Na początku korciło mnie, aby zadzwonić, ale nie jestem pewna, do kogo należy ta wizytówka, a rozmawianie z obcymi jest moją piętą achillesową. Zaraz po wystąpieniach publicznych i ogólnie radzeniu sobie w życiu. Czyli mam trzy pięty, a dwie nogi. Idealnie pasuję do dziwacznych hybryd Mon. 

Zresztą, co miałabym powiedzieć jakiemuś adwokatowi? Bez sensu. Olałam wizytówkę i skupiłam się na sukienkach. Muszę w końcu się na którąś zdecydować.

– Długo jeszcze? – wrzasnęła Merlin ze swojego pokoju – Niedługo musimy jechać!

– Nie wiem w co się ubrać!

– Weź małą czarną. Mała czarna jest dobra na wszystko.

W sumie racja. Chwyciłam (nie taką zaraz małą, bo sięgającą kolan) czarną sukienkę i wróciłam do butów. Jakaś magnetyczna siła ciągnie mnie do trampek, czyli mojej wersji, wygodnych i prawie niezniszczalnych butów do spierdalania, ale jeśli to całe Otwarcie jest czymś bardziej w rodzaju przyjęcia niż spotkania to nie będą pasować. 

Za to złote szpilki mogą przejść i w jednej i w drugiej sytuacji. Lepiej wyjść na przesadnie wystrojoną, niż wyglądać jak dzieciak, który urwał się prosto z boiska. No i znów pomyślałam o Nacie, a kłucie w sercu powróciło.

– Zbieraj dupę, bo się spóźnisz!

– Już idę!

Złapałam za złote szpilki na pasku i wybiegłam z mieszkania. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że był to beznadziejny wybór, którego skutki będą się za mną ciągnąć przez wieczność. 

Buty do spierdalaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz