Epilog

898 68 20
                                    


– Odpal podgląd! – zawołała Mon i rozłączyła się.

Złapałam kontakt wzrokowy z Flavio, który uniósł głowę ponad moim brzuchem.

– Tym razem obejdzie się bez lemurów, bambina?

– W porównaniu do noża ta igiełka w twojej ręce nie jest już straszna.

Wrócił do tatuowania, a ja uniosłam telefon nad sobą. Leżąc plecami na fotelu trochę ciężko z niego korzystać, ale jestem zbyt ciekawa, co Merlin znowu wymyśliła, abym poczekała aż nowy tatuaż będzie skończony.

Uruchomiłam aplikację dającą podgląd na kamery w naszym mieszkaniu. Jest ich osiem. Jedna nagrywająca ulicę, cztery otaczające budynek z zewnątrz, dwie w salonie oraz ostatnia na dachu. Oktagram, który za cenę prywatności ma chronić nas przed całym złem tego świata. 

Na poglądzie z kamer zobaczyłam Mon stojącą na środku salonu. Na ścianie za nią wisi gigantyczny napis Happy New Year, przy czym każda litera jest namalowana na pojedynczym płótnie inną czcionką, w innym kolorze i w inne wzorki. 

Ludzie to jedyne istoty, które celebrują rocznice. Reszta zwierząt ma na nie wywalone, bo jako że nie znają pojęcia przeszłości i przyszłości, wiecznie żyją w teraźniejszości. My potrzebowaliśmy tysięcy lat, aby stworzyć zawód coacha mówiącego, że trzeba żyć chwilą. I to niby my jesteśmy najinteligentniejsi na Ziemi? Zwyczajnie zerznęliśmy pomysł od zwierząt, do tego ze sporym opóźnieniem.

Ale to pewnie dlatego zwierzęta są od nas szczęśliwsze. Nikt nie stawia im wymagań, aby zachowywać się odpowiednio do wieku. Taka mama-małpa nie zasugeruje swojej małpiej córce, że może to już pora na ślub. Tata-małpa nie kupi Lamborghini na kryzys wieku średniego, a brat-małpa nie musi bać się, że po raz kolejny zapomniał o urodzinach babci-małpy.

To nie przeciwstawny kciuk nas wyróżnia. Ba, nie jest to nawet największy mózg. Tylko to, że jako jedyni uwielbiamy daty i przypisaną do nich symbolikę. Czemu? Bo to idealna wymówka. W taki Nowy Rok na przykład tłumaczymy to, że naśladowaliśmy leniwce przez dwanaście poprzednich miesięcy, ale już basta i po oślepieniu oczu fajerwerkami zmienimy się w pracowite mrówki. Łudzimy się tak co roku. 

Ze mną jest tak samo, dlatego w rogach mojego salonu wiszą balony w kształcie jednorożców (wcale mnie to nie dziwi) oraz kolibrów (co już jest mega rozczulające). Prychnęłam na widok balonu w kształcie pudla, wybrałam znów numer Mon. Włączyłam kamerkę i dałam na głośnik.

– Ten pudel to Luis?

– Sam wybrał, ja mu nie kazałam – wyjaśniła Merlin – Mamy też takiego w kształcie kasztanowego ludzika, ale czekamy z nim na Harry'ego.

– Nie żeby coś... ale to, że mamy kamery w domu nie znaczy, że powinnyśmy wykorzystywać je do projektowania wnętrz.

– Jak zwykle marudzisz, kiedy ja po prostu znalazłam dla nich dodatkową funkcję. Już starczy, że przez nie musiałam porzucić chodzenie po salonie w samej bieliźnie.

– Ale w tym hotelu więziennym chyba tego nie robiłaś? 

– O kurwa –  zrobiła wielkie oczy – Myślisz, że mieli tam kamery? 

–  Nie wiem, Aleksa spytaj. 

–  Lepiej nie wiedzieć, czy świeciłam tyłkiem przed całą komendą policji.

– Albo księciem ciemności.

Skrzywiła się, ale między zmarszczonym nosem wykwitły lekkie rumieńce. 

Buty do spierdalaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz