22. Kosmici i eksperymenty

740 65 27
                                    


– Nie uwierzysz, co się dzisiaj odwaliło! – wrzasnęła Mon, wybiegając przez furtkę.

Wysiadłam z Ferrari i uniosłam brwi. Z niezamkniętych drzwi naszego mieszkania dobiega nawijka Eminema, a na schodach pojawił się Pulpet z pędzlem w pysku. Z Merlin raczej średnia opiekunka moich kotów. Karmi je i opróżnia kuwetę, gdy mnie nie ma, ale notorycznie pozwala im naćpać się akrylem.

– Dawaj.

– To słuchaj tego – zaczęła rozemocjonowana – Pracuję sobie jak zawsze. Układam kredki, przygotowuję stoliki i nagle zrobiło mi się zimno. Tak z dupy. Patrzę po oknach, ale wszystkie zamknięte. No to myślę sobie, że może ktoś drzwi wejściowych nie zamknął. Wychodzę z sali, a tam dzieciak.

– To zajęcia dla nich, więc nie powinno cię to zdziwić – powiedziałam, odbierając od Nico swoją walizkę. 

Kontrolnie zerknęłam na jego twarz, ale po wczorajszej bladości nie ma śladu. Wyłapał moje spojrzenie, odkrzyknął i spojrzał w inną stronę. Zrobiłam to samo.

Po tym co się stało w nocy... nie jesteśmy zbyt chętni do jakiejkolwiek interakcji. Nie unikamy się, bo to niemożliwe, ale obydwoje zrobiliśmy się małomówni i trzymamy dystans. Nawet teraz, podając mi walizkę, zabrał rękę tak szybko jakby kontakt ze mną miał go poparzyć. 

Wmawiam sobie, że ta niezręczność wynika z tego, w jakim znalazłam go stanie w łazience, ale jeszcze niedawno robił przede mną striptiz, więc trochę ciężko uwierzyć, że nagle zrobiliśmy się wstydliwi. Powód jest inny. Przekroczyliśmy granicę, która nie powinna być przekroczona w zawodowej relacji. 

Muszę się opamiętać i zachowywać normalnie. Zaraz pojedzie, a do następnego spotkania to minie. Musi, bo nie dam rady funkcjonować w takim napięciu. Na szczęście, gdy nie jesteśmy już tylko we dwoje, zrobiło się luźniej i łatwiej nam znowu wejść we wcześniejsze role.

– Stał tyłem, więc go nie rozpoznałam – tłumaczyła dalej, więc skupiłam się na niej, próbując opanować szalejące we mnie emocje – Podchodzę do tego dzieciaka i nagle znowu zrobiło mi się zimno. Odwracam się i boom! Piekielnik, ten starszy w sensie.

– Mon – westchnęłam, plasując na górze listy rzeczy do zrobienia poruszenie tematu, którego ewidentnie unika – przecież znasz jego imię.

– A kij wie, czy nie spadnie na mnie jakaś klątwa jak wypowiem je na głos?

Więc to imię uruchamia klątwę. Mogłam na to wpaść wcześniej.

– Wiedziałeś o tym? – obróciłam głowę do młodszego z piekielników, który ni stąd ni z owąd zaczął się chichrać pod nosem. 

– Skądże – schował ręce do kieszeni i oparł biodro o maskę samochodu – Ale młody ma fazę na origami. Aleks ma całą chatę w karteczkach, więc chciał go zapisać na jakieś zajęcia, żeby gdzieś indziej syfił.

– Tyle że nie wiedział, że ja je prowadzę. Niezłe zdziwko mieliśmy podczas rejestracji.

– Doszło do rękoczynów? – spytałam przyjaciółki.

– Nie, no co ty? Tylko go podwójnie skasowałam.

Nico wybuchł śmiechem.

– Szanuję, ale na przyszłość – wskazał na Mon jak na migrenę, którą chętnie podrzuci bratu – Kasuj potrójnie i tak ci zapłaci.

– Skąd wiesz?

– Bo czuje się winny za aresztowanie.

– Czyli mówisz mi, że mogę prześladować księcia ciemności i nic mi nie zrobi? – od złowieszczego uśmiechu aż piegi na nosie jej podskoczyły – Właśnie znalazłam sobie nowe hobby.

Buty do spierdalaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz