20. O wiele za mało

890 49 14
                                    


Kto to jest? 👀 Nie kojarzę jej

Mogła się chociaż pomalować 😬

Jakaś taka nijaka xd

Nawet kijem bym jej nie tknął 🤮🐷

Szkoda, że nie widać całej sylwetki. Może chociaż cycki ma fajną

– Przestań to czytać!

Podniosłam głowę i spojrzałam na Mon, która stoi na szczycie drabiny w ubrudzonych farbą ogrodniczkach. W jednej ręce trzyma pędzel, w drugiej paletkę do mieszania kolorów.

– Widziałaś, ile tego jest? – machnęłam telefonem z odpalonym kontem Emanuela Rickotta.

Post, który opublikował stał się pieprzonym viralem. Lata po sieci w setkach kombinacji, a każda kolejna wylewa na mnie wiadro pomyj.

– To tylko hejterzy, Plamko. Mali ludzie o małych chujkach i mózgu wielkości szpilki.

Wiem, że ma racje, ale jak masochistka sprawdzam, co ludzie wypisują w komentarzach. Odzew jest jednoznaczny. Jestem nikim, jakąś paskudą niewartą stania obok Emala, a kwiaty od niego to powinnam sobie wsadzić tam, gdzie światło nie dociera. 

– Wyłącz to albo wyrzucę twój telefon przez okno.

Chwilę rozważałam, czy Mon jest w stanie zrealizować groźbę. Tak, jest. Nacisnęłam boczny przycisk na telefonie, schowałam go do kieszeni i rozejrzałam po domowym studiu. Przez okna wpadają poranne promienie słońca, nad głowami wiruje wiatrak rozmywający zapach farby, na parapetach stoją słoiki pełne pędzli, a na tyłach jest stół, na którym Mon zazwyczaj naciąga płótna na ramy. 

Zadomowiła się w pomieszczeniu na parterze na dobre. Siedzi tu całymi godzinami, zatapiając się w swoich pracach, które nawiasem mówiąc, robią się coraz dziwniejsze. Ostatnio ma fioła na punkcie rzeźb. Dzięki temu, że ma teraz do dyspozycji tak dużą przestrzeń, uznała za stosowne nadanie swoim zwierzęcym hybrydom formy 3d. I tak przy mojej nodze stoi na przykład buldog z rogami jelenia i nogami kaczki. Czemu właśnie taka kombinacja? Tego nikt nie wie, ale lubię te potworki. Pasują do Mon, która to z kolei w niczym nie pasuje do szarej rzeczywistości. Jestem pewna, że ona żyje w ludzkiej cywilizacji, zamiast w Nibylandii, wskutek jakiegoś okropnego nieporozumienia.

Zadarłam głowę, aby przyjrzeć się rzeźbie, nad którą aktualnie pracuje. Sięga prawie sufitu, czyli musi mieć około trzech metrów. Do tego jest szeroka na dwa, z czego za zdecydowaną większość odpowiada okrągły brzuch. To jednak nie wielkość mnie zastanawia, tylko kolczuga, która dwa tygodnie plotła z kapsli od piwa. 

Dopiero jak dorobiła rzeźbie ogon (zakończony z jakiegoś powodu korbaczem) zdałam sobie sprawę, że to kot. Koci Terminator. I czym dłużej się mu przyglądam, tym wredniejszy mi się wydaje. Skrzywiony nos i zwężone oczy sprawiają wrażenie, że zamiast dać się pomiziać za uchem, wbije ci kły w gardło. No wypisz, wymaluj Pulpet.

Najciekawsze jest jednak to, że bez względu na to, jak dziwną rzecz stworzy Mon, nie ma problemów ze znalezieniem kupca. Nie wiem o tym zbyt wieje, ale jest jakiś niszowy nurt koneserów sztuki, wśród których jej prace są całkiem rozpoznawalne. A czemu nie wiem o tym zbyt wiele choć jestem jej najlepszą przyjaciółką? Bo nazywa ich "bogatymi dziadami o lepkich rączkach", zaś geneza tego zacnego tytułu sięga historii, w której straciła klienta, bo strzeliła mu w twarz, gdy złapał ją za pośladek. Od tego czasu najeża się na jakąkolwiek wzmiankę o śmietance towarzyskiej. 

Nie zmienia to jednak tego, że mam niesamowitych przyjaciół i wierzę, że zarówno Mon, jak i Luis osiągną sukces w swoich branżach. To mi zaś przypomniało, że jeszcze jedna ważna dla mnie osoba robi dziś duży krok w stronę sukcesu, zeskoczyłam ze stołka, pożegnałam się i wyszłam z mieszkania.

Buty do spierdalaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz