21. Chłopiec w tatuażach

753 69 19
                                    


– Czy kłamstwo w dobrej wierze jest złe? – spytałam samą siebie, chowając na dno walizki laptop, którego rzekomo zapomniałam.

Przymknęłam powieki, chcąc na spokojnie pomyśleć o wszystkim, co się dzisiaj stało, ale od razu przypomniałam sobie wypalone niczym węgle oczy, które patrzą na mnie jak na kogoś, kto błądzi przez mgłę i nie ma pojęcia, że zmierza prosto w stronę urwiska. Jeszcze nikt nigdy nie patrzył na mnie tak jak Richard Blair. Nie z niechęcią czy pogardą, tylko takim politowaniem jakim obdarza się wyłącznie śmiertelnie chorych. Przypadek beznadziejny bez szans na ratunek. 

A wszystko to ładnie opakowane w ostrzeżenie, równie niejasne jak on sam. Tego człowieka nie da się bowiem odczytać i poziom tej nieczytalności jest dziesięciokrotnie większy niż u jego synów. Oni nie są tacy cały czas. Zakładają mocniejsze lub słabsze maski, ale czasem pokazują trochę pęknięć i niedoskonałości. Senior nie ma maski, bo to jego twarz jest maską. Nie do zdjęcia, jakby już w niej się urodził.

Ktoś taki jak on nie zdradziłby niczego przypadkowo. Chciał dać mi do zrozumienia, wie coś, o czym ja nie wiem, ale w związku z tym nie zamierza kiwnąć palcem. Nawet nie rzuci poszlaki. A może już samo jego pojawienie się jest poszlaką? Przed czymkolwiek mnie ostrzegał, musi to mieć związek z jego rodziną, bo tak jak mówił Nico, nie miałby innego powodu, aby się pojawiać.

Nico.... Ta jego mina, gdy zobaczył ojca... najchętniej bym ją usunęła. Nie z pamięci, ale w ogóle z historii. Widziałam już mnóstwo jego reakcji: wybuchy złości, szczere rozbawienie, dyskretną troskę, szaleńczą namiętność, perfekcyjne skupienie i niezachwianą determinację, ale to... to był czysty strach.

Obawiam się Richarda Blair od początku, lecz ja ostatnio przestraszyłam się nawet śmietnika, bo w ciemności wyglądał jak dzik, zaś Nico... no nigdy nie widziałam, aby się czegoś bał. Nawet jak znalazłam w pokoju hotelowym pająka i wydarłam się tak głośno, że usłyszał mnie ze swojego pokoju, bez drgnięcia powieki wyrzucił go przez okno, a to była prawdziwa centymetrowa tarantula.

Ale w tamtej chwili na targach spadły wszystkie kurczowo utrzymywane tarcze i stał się tak bezbronny, że musiałam zrobić wszystko, aby go zasłonić. Po prostu musiałam.

Jakoś udało mi się skupić na sobie uwagę seniora, żeby Nico miał czas się otrząsnąć i schować, ale i tak czułam promieniujące od niego napięcie. Narastało z sekundy na sekundę. To już nie była surowość, którą czasem przejawia, tylko mordercza nienawiść.

Nawet w takiej odsłonie nie bałam się Nico, bałam się o to, co mógłby zrobić. Nagle bowiem wszystkie scenariusze stały się możliwe i niewyolbrzymione. Nie mam pojęcia jak długo już siebie unikają, ale intuicja mówi mi, że jeśli świat miałby kiedykolwiek stanąć w płomieniach to właśnie wtedy, gdy dwójka na siebie wpadnie.

Na szczęście udało się tego uniknąć, ale muszę przyznać, że nie przemyślałam swojego spontanicznego pomysłu na wspólne oglądanie filmu. W pokoju nie ma bowiem żadnej kanapy. Jest łóżko, biurko i szafa, więc tylko jeden mebel nadaje się na seans filmowy, ale nie wpuszczę go na łóżko, nawet jeśli to Nico, a może właśnie dlatego.

Wciskam na siłę wspomnienie wspólnego tańca w najdalsze zakątki umysłu, ale wystarczy drobna myśl, abym znów czuła ręce Nico na moich biodrach. Na plecach, gdy mnie przechylał. Na udzie, gdy je do niego dociekałam. Palce wsuwające się pod pasek z saszetką. Wysoko, zbyt wysoko. O bogowie.

Przegięłam i to bardzo. Fakt, byłam pijana, a w tańcu nie da się uniknąć kontaktu fizycznego, ale to żadne wymówki. W ogóle nie powinnam pozwolić się tak dotykać. Nie w ten sposób, bo gdyby był zupełnie niewinny, nie czułabym się teraz z tym jak ze wstydliwym sekretem. Zaś to, że od imprezy nie miałam czasu spotkać się z Mattem tylko pogłębia wyrzuty sumienia.

Buty do spierdalaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz