2

1.6K 77 6
                                    

Rosie to naprawdę dzielna dziewczyna, każdy na jej miejscu zwijał się teraz z bólu, a ona siedzi w ciszy i słucha.

— Powiedź mi kim ona jest? Mam nadzieję, że to jednak nie ty ją urządziłeś — przenoszę na niego wściekły wzrok. Jak on śmie sugerować, że tak skatowałem niewinną dziewczynę. Owszem z jego matką bywa różnie, ale to ona zawsze prowokuje kłótnię.

Już otwieram usta by wykrzyczeć mu, że nie chce więcej słuchać takich pomówień, ale szybko się stopuje. Rosie na pewno nasłucha się już wrzasków, nie potrzeba jej więcej.

— Poczekaj chwilę — mówię do dziewczyny, a następnie wstaje i chwytam mojego niewdzięcznego syna za ramię i ciągnę na korytarz. — Jakim prawem opowiadasz takie rzeczy?! Czy ja kiedykolwiek uderzyłem przy tobie kobietę?

— Moją matkę — wypomina mi.

— Raz. Raz dostała ode mnie i to za to, że wcześniej rozwaliła mi wazon na głowie. Poza tym powinienem dostać jakiś order, że jeszcze nie zamordowałem — robi naburmuszony wyraz twarzy, a ja zaczynam żałować, że mu to powiedziałem, w końcu to jego matka. Chociaż miał do czynienia z nianiami niż Dianą. — Dajmy już sobie z tym spokój — zręcznie zmieniam zdanie. — Rosie została mi podarowana przez Davisa i jeśli bym jej nie zatrzymał to pewnie by ją zabili.

Max otwiera swoje usta i widać, że nie wie co powiedzieć. Cieszy mnie to, że mój syn nie jest jeszcze tak zepsuty, by takie słowa nie robiły na nim wrażenia.

— Czyli to prawda, że oni handlują laskami. Kurwa przecież jest tyle chętnych dup to oni muszą porywać i jeszcze je sprzedawać.

Jestem tego samego zdania co Max. Handel bronią jest dla mnie dopuszczalny tak samo jak ten narkotykami, bo biorą je tylko ci, którzy na własne życzenie chcą sobie zrujnować zdrowie. Lecz to co wyrabia Davis to dla mnie gruba przesada.

— I co my z nią zrobimy — zastanawia się na głos Max.

— Ty na pewno nic z nią nie zrobisz, bo ta dziewczyna zbyt wiele wycierpiała by jeszcze trafić w twoje ręce — posyła mi gniewne spojrzenie. Ja tylko stwierdziłem fakty. — To ja się nią zajmę.

— Ale się tato altruistyczny zrobiłeś — dogryza mi. — Ciekawe czy jak ta dziewczyna nie byłaby taka ładna to też byś był tak skory do pomocy. Najlepiej będzie jak ją odeślemy do domu. Przecież ona musi mieć jakiś dom.

— Ona nic nie pamięta — tłumaczę mu. Robię kilka kroków w tył i rzucam okiem na brunetkę. Ona dalej siedzi w tym samym miejscu.

— To skąd wiesz jak ona się nazywa?

— Uznałem, że to imię do niej pasuje — odpowiadam mu i wracam do Rosie.

Lekarz na całe szczęście szybko przyjeżdża i każe mu ją zbadać w pokoju gościnnym. Odwracam się i ruszam do drzwi, bo nie chce jej dodatkowo peszyć. Bez rozebrania na pewno się nie obejdzie.

— Niech pan zostanie — zatrzymuje się na dźwięk jej głos. Przekręcam głowę i widzę, że patrzy bezpośrednio na mnie.

Skoro mnie prosi by został to znaczy, że przynajmniej w minimalny sposób obdarzyła mnie zaufaniem. A to bardzo ułatwi nam zadanie.

— Jeśli tego chcesz Rosie — specjalnie używam jej nowego imienia, bo chce żeby się do niego przyzwyczaiła.

Oddycham z ulgą jak się dowiaduję, że dziewczyna nie ma żadnych obrażeń wewnętrznych i nie musi jechać do szpitala. Zabranie jej do placówki medycznej wiązałoby się z sporymi trudnościami. Oczywiście zrobiłbym jeśli by było trzeba, ale dobrze uniknąć kłopotów.

— Proszę wykupił pan witaminy dla tej dziewczyny. Póki co nie ma jeszcze anemii, ale jest na dobrej do tego drodze — informuje mnie doktor White. Siwy niski staruszek, ale za to prawdziwy specjalista. Doskonale się zna na swojej robicie.

I co najważniejsze dobrze zna pojęcie dyskrecja. Jeszcze nigdy nie zawiódł mojego zaufania.

— Dobrze. Mam jednak pytanie odnośnie jej amnezji. Może jej powrócić pamięć?

— Istnieje pięćdziesiąt procent szans, że wrócą jej wspomnienia i pięćdziesiąt, że nigdy ich nie odzyska — może się to wydać dziwne, ale ja bym wolał by pozostało tak jak jest. Jeśli odzyska pamięć to na pewno będzie chciała wrócić do domu, a wypuścić już jej nie mogę.

Nie interesuje mnie los Davisa, ale ten pewnie pociągnąłby mnie za sobą. A ja nie potrzebuje mieć na karku policji i służb specjalnych.

— Wynagrodzenie za dzisiejszą pracę zostanie niezwłocznie przelane — oznajmiam, a następnie uściskam dłoń mężczyzny. Max oferuje się odprowadzić doktora.

Zostaje sam z Rosie, która leży już w łóżku.

— Masz jakieś życzenia odnośnie jedzenia. Możesz dostać to co tylko będziesz chciała, co lubisz?

— Nie wiem — no tak, ona nic nie pamięta, a ja zadaje głupie pytania.

— Każę ci zrobić jajecznicę z szynką to lubią praktycznie wszyscy. Do tego może jeszcze jakieś latte z syropem karmelowym, bo większość młodych dziewczyn je lubi — kiwa głową na tak.

Posyłam jej uśmiech, a następnie wychodzę. Kucharce, która już zdążyła przyjść zlecam zrobienie śniadania dla Rosie. Później będę musiał ją wysłać do sklepu by kupiła ubrania dla brunetki. Te które miała na sobie nie nadają się nawet do tego by iść w nich do sklepu.

Wchodzę do pokoju z śniadaniem na tacy i zauważam, że dziewczyna zasnęła. Zbliżam się do łóżka, bo niestety muszę ją obudzić, wiem, że potrzebuję snu do regeneracji, ale jedzenia także. Tylko ta kawa zdaje się niezbyt dobrym wyborem.

— Rosie wstań — proszę starając się brzmieć delikatnie. Ostatnie czego teraz chce to ją wystraszyć.

Ona jednak wydaje się mieć wyostrzone zmysły i gwałtownie otwiera swoje turkusowe oczy. Pierwszy raz dostrzegam w nich strach, wcześniej była tylko obojętność.

Brunetka rozgląda się. Chyba wystraszyła się, że znów trafiła do tego miejsca gdzie przeszła przez to piekło. Nie musi się już bać, bo nie pozwolę by tam wróciła.

— Wiem, że jesteś zmęczona, ale musisz choć trochę zjeść — kiwa głową na tak i podnosi się do pozycji siedzącej. Układam jej na kolanach tę tacę, a ona powoli zaczyna jeść.

— Zna mnie pan?

— Nie — odpowiadam szczerze.

— Czyli nie nazywam się Rosie. Powie mi pan chociaż co się ze mną teraz stanie.

Milczę, bo nie mam pojęcia co jej odpowiedzieć. Na pewno jej nie wypuszczę, ale krzywdzić też nie będę.

— Pierwsze co pamiętam to jak mi mówili, że zostanę komuś oddana jako niewolnica. Tak się stało? Jestem pana niewolnicą?

— Nie Rosie. Jesteś moim gościem i tak masz się czuć.

Liczę na waszą opinię.


Tajemnicza kochanka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz