27

564 48 2
                                    

Zastygam w bezruchu. Usta tego mężczyzny są miękkie i wydają mi się znajome, nie rozchylam jednak swoich ust. To Louisa kocham, on jest dla mnie ważny. Ten obcy facet zostaje też szybko ode mnie oderwany i to przez mojego ojca.

- Zostaw ją do jasnej cholery! - wrzeszczy stając między nami. Dobrze, że zareagował, bo nie mam pojęcia co powiedzieć, ta sytuacja mnie przerasta.

- Przypominam ci, że to moja przyszła żona, nie masz prawa mnie od niej odsuwać! Nie rozumiem też czemu mnie nie poinformowałeś o powrocie Marcelli.

Ukradkiem przyglądam się temu mężczyźnie. Ma krótkie włosy, ciemniejsze od tych Louisa, ale nie są one czarne, a już na pewno nie tak jak moje. Może i jego wiek jest bardziej zbliżony do mojego, lecz to nie jest Louis.

A to właśnie Louis jest tym, z którym chce być. I nie sądzę by to się zmieniło.

- Bo wasz ślub został odwołany. Odpuść ją sobie i wypierdalaj z mojego domu! - tata musi naprawdę nie znosić Harry'ego skoro tak się do niego odnosi.

Ciekawe czemu chciałam za niego wyjść. Jakich korzyści mogłam oczekiwać po tym małżeństwie? Kurwa, a może ja go jednak kochałam tylko tata wmawia mi coś innego, bo nie chce bym do niego wróciła. Z drugiej jednak strony to on powinien mi się śnić, a nie ten cały Theo. Ja pierdole, ale to wszystko jest zagmatwane.

- Marcello - odwraca głowę na bok i zwraca się bezpośrednio do mnie. Nie mam jednak pojęcia co mu odpowiedzieć. Jego twarz nie wzbudza we mnie żadnych emocji.

- Odpuść sobie, ona cię nie pamięta, zresztą tak jak niczego innego - tłumaczy mu tata. Nadal milczę.

- Ale jak to nie pamięta? Co takiego się stało? Czemu nikt mnie nie poinformował? - zaczyna zadawać masę niepotrzebnych pytań. Dobrze, że ja nie muszę na nie odpowiadać.

- Na serio jesteś tępy jeśli nie dociera do ciebie to co się mówi. Wypierdalaj stąd i zapomnij o mojej córce raz na zawsze! - warczy przybierając ten swój lodowaty ton. Nie mam pojęcia czy powinnam teraz zaprotestować i zabronić ojcu tak bardzo mieszać się do swojego życia czy lepiej siedzieć cicho i pozwolić by pozbył się mojego niechcianego adoratora.

Zresztą lepiej się nie wyrywać, w końcu nie ważne co wtedy czułam. Teraz liczy się dla mnie Louis.

Nagle do pomieszczenia wchodzi ktoś kto całkowicie przykuwa moją uwagę. To Theo. Chłopak, który pieprzy mnie w moich snach.

- Szkoda, że nawet mnie nie poinformowałeś wujku - mówi w stronę taty.

Wujku!? Ja pierdolę czy jestem aż tak pierdolnięta, że pieprzyłam się z własnym kuzynem? To jest chyba kolejny z moich snów, inaczej tego wytłumaczyć nie umiem.

Robię jednak wszystko by zachować kamienną twarz, bo nie zamierzam pokazać, że właśnie jego pamiętam. Jeśli moje sny są prawdą to na pewno robiliśmy to w tajemnicy.

- Marcella odnalazła się zaledwie trzy dni temu, więc nie miałam na to czasu. Powiedźcie mi lepiej skąd wy się dowiedzieliście o jej powrocie - ze wszystkich sił staram się ignorować spojrzenia Theo, a on mi ich nie szczędzi.

- Gdyby nie Harry to bym się nie dowiedział, że moja ulubiona kuzynka się odnalazła - oznajmia i podchodzi do stołu. Zajmuje akurat to krzesło, które znajduję się naprzeciwko mojego.

Nie mogę powiedzieć, że robi to umyślnie, bo oboje z ojcem stoimy, więc ma farta, że trafił.

- Wynoś się stąd albo każe cię wyrzucić - mówi tata i gestem ręki każe mi usiąść. Robię to, bo i tak mam wrażenie, że zaraz przez te emocje upadnę.

- Jeśli myślisz... - zaczyna Harry, ale cierpliwość taty wydaje się być już na skraju, bo głośno woła.

- Alex, Charles! - woła i momentalnie pojawia się tych dwóch mężczyzn. O ile Alessandro znam to tego drugiego już nie kojarzę. Jest jednak młodszy, więc na pewno da sobie radę z Harrym. - Wyprowadźcie go stąd - poleca i także siada przy stole.

Woła także kucharkę, która szybko przynosi talerz i dla Theo.

- Na serio nic nie pamiętasz? - pyta, a ja jedynie przytakuję głową. - Skoro tak to pozwól, że się przedstawię jestem Theo, twój ulubiony kuzyn. Chociaż tak naprawdę nic nie znacząca przybłęda.

Co takiego?

- Przestań - mówi tata popijając kawę. - To, że jesteś adoptowany nie ma żadnego znaczenia.

Czuję wielką ulgę słysząc te słowa. On jest adoptowany, a to znaczy, że nie łączą nas żadne więzy krwi. Czyli nie jestem aż tak pieprznięta jak się spodziewałam.

- Wytłumacz do wujkowi Luciano, on ciągle mi to powtarza.

Tata przewraca oczami.

- Nie interesuje mnie to co on sobie myśli. Powiedź mi lepiej po jaką cholerę go tu wpuściłeś? Jeśli zawiadomił cię o tym, że Marci się odnalazła to powinieneś sam przyjechać, a nie go tu ze sobą ciągnąć. Wiesz, że nie chce go oglądać!

Czarnowłosy wzrusza ramionami.

- Po prostu chciałem, żeby Marci go pogoniła - oznajmia i wybucha śmiechem. Tata znów wywraca oczami, a ja nie wiem co odpowiedzieć. - Wiem, że to podłe, ale on i jemu podobni całe życie ze mnie szydzą. Chciałem być świadkiem tego jak dostanie kosza. I przyznaje, że jego mina wiele mi wynagrodziła.

- Skoro go nie chciałam to czemu zgodziłam się na ten ślub? - wreszcie się odzywam. To wszystko jest tak dziwne, że potrzebuję by ktoś mi wyjaśnił co się tu dzieje, bo za chwilę oszaleje od tego nadmiaru informacji, które do niczego nie pasują.

- To skomplikowane - odpowiada ojciec.

- Dlatego chce byś mi to wyjaśnił. Wiem, że moje życie było dziwne, ale chce je choć odrobinę zrozumieć.

Na twarzy Theo pojawia się uśmiech.

- Takich rzeczy nie da się zrozumieć ślicznotko - robi dzióbek i wysyła w moją stronę buziaka.

Czemu on to robi przy moim ojcu? Oszalał?

- Daj spokój powoli przekazuje jej informacje. Nie chce by się źle poczuła.

A ta rozmowa o mnie już mi się nie podoba. Nie zgadzam się na takie traktowanie, wtedy nie protestowałam, lecz teraz już jesteśmy w gronie rodziny.

- Jak już zaczeliście to mówcie. Chce poznać jak najwięcej szczegółów - ojciec głośno wzdycha, a więc to są trudne tematy.

Nie szkodzi, jestem na to gotowa.

Liczę na waszą opinię.

Tajemnicza kochanka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz