56

275 29 6
                                    


Ojciec doskonale wie jak się zabezpieczać. Mimo iż pewnie nie spodziewał się, że cała prawda wyjdzie na jaw to dopilnował bym nie miała w pokoju żadnych ostrych narzędzi i broni. Drzwi także są masywne, więc nie sądzę by udało mi się je wyważyć. Nie jestem też na tyle zdesperowana żeby skakać z okna.

Upadek z drugiego piętra mógłby mi połamać kila kości.

Cholera, moja sytuacja jest naprawdę nie ciekawa. Jestem w miejscu gdzie każdy ślepo słucha mojego ojca i nie zrobi nic by mu się sprzeciwić. On by mógł mnie zamknąć w piwnicy bez jedzenia i picia, a nikt by mu za to nie zrobił nawet najmniejszego wyrzutu.

Kurwa, ale przecież mam przy sobie telefon. A to znaczy, że posiadam dostęp do internetu. I mogę skontaktować się z Louis'em.

Nie opowiem mu jak obecnie wyglądają moje relacje z ojcem, bo nie chce by przyszedł mu do głowy głupi pomysł typu próba uwolnienia mnie. Taka głupota mogłaby go kosztować życie. A do tego na pewno nie dopuszczę.

Wyciągam tą nową komórkę z kieszeni i włączam internet. Loguje się na swoją pocztę i odnajduje adres email Louisa. Na całe szczęście będąc u niego zamawiałam kilka rzeczy i dzięki temu mam takie informacje.

Hej skarbie.

Bardzo przepraszam, że do ciebie nie dzwonię ani nie piszę, ale mój telefon umarł, i nie mam do ciebie numeru. Kocham cię i pisz do mnie na 999 999 999.

Wysyłam wiadomość i liczę na to, że szybko mi odpowie.

Na całe szczęście nie muszę długo czekać, bo już po kilku minutach mój telefon zaczyna dzwonić. Od razu odbieram połączenie.

— Tylko się na mnie nie złość — zaczynam od razu. Nie mieliśmy kontaktu od dwóch dni i to poniekąd z mojej winy.

— Nigdy się na ciebie nie gniewam kochanie. Martwiła mnie jednak ta cisza z twojej strony — ma smutny głos. Cholera musiał się przeze mnie tylko namartwić. Powinnam była się uprzeć, że bez zdobycia numeru Lou nigdzie się nie wybieram. — Nie rób tak więcej.

Mam ochotę mu obiecać, że to już nigdy więcej się nie powtórzy, ale niestety nie mogę. Teraz nie mam możliwości opuszczenia mojego pokoju.

— Postaram się, ale to są tylko urządzenia. Powiedź mi lepiej co tam u ciebie. Mam nadzieję, że wszystko dobrze — z całych sił staram się nie okazać tego co obecnie czuję. Niech przynajmniej on śpi spokojnie.

— Tak księżniczko. Liczę na to, że szybko do mnie wrócisz. Jeśli będziesz chciała to ja cię mogę gdzieś zabrać.

— Bardzo chętnie skorzystam. A teraz już muszę kończyć. Pamiętaj, że bardzo cię kocham.

Kończę rozmowę, i chowam komórkę do kieszeni.

Muszę przynajmniej Louisa ochronić przed moim ojcem. Zbyt wiele osób, które kocham pozbawił życia. Tym razem mu nie daruję.

Przez cały dzień nikt nawet nie raczy do mnie zajrzeć. Na całe szczęście mam u siebie butelkę wody, bo inaczej umierałabym z pragnienia. Mojego ojca to już jednak nie interesuje.

Kładę się spać, bo jutro będę musiała wymyślić jakiś sposób by się stąd wydostać. Nie jest mi jednak dane usnąć, bo słyszę jak ktoś przekręca zamek i wchodzi do mojego pokoju. Po sposobie w jaki to zostało zrobione jest pewna, że to mój ojciec.

— Słoneczko — komunikuje dość głośnym tonem. Odwracam się na drugi bok i widzę jak ledwo stoi. Zauważyłam, że jak ma jakiś kłopot to od razu topi swoje smutki w alkoholu.

Chyba ma z tym problem.

— Wybacz kochanie, ale straciłem poczucie czasu i dopiero teraz uświadomiłem sobie, że na pewno jesteś głodna. Chodź, pójdziemy coś zjeść — wyciąga rękę w moją stronę.

— Nie chce mi się jeść, wolę iść spać — nie mam ochoty na dyskusje jak on jest w taki stanie. Tata jednak nie zamierza dawać za wygraną i robi kilka kroków w moją stronę.

— A ja nie chce byś później źle się czuła. Chociaż w tej kwestii nie rób mi na złość — głośno wzdycham, ale dla świętego spokoju wstaje.

Mam na sobie koszulkę i krótkie spodenki, więc nie widzę sensu by coś więcej na siebie zakładać.

Idę z nim, ale nie chwytam ojca za rękę. Ten gest by znaczył, że nasz konflikt został zażegany. A tak wcale nie jest.

Schodzimy do jadalni, a tam na stole znajdują się dwa nakrycia. Na talerza znajduje się jakiś makaron z pomidorowym sosem. Są także dwa kieliszki z nalanym winem. Nieopodal stołu stoi Ester.

Nie mam jej za złe, że doniosła ojcu o tym, że zamierzam wyjechać. I tak pewnie bym nie opuściła tej posesji bez jego wiedzy. Chociaż może przy pomocy Antonio. Nie, to nie jest czas na gdybanie. Jutro postaram się opracować jakiś plan.

— Wiem, że obecnie mi nie ufasz, więc możesz sobie wybrać miejsce gdzie usiądziesz, a ja na dodatek pierwszy spróbuje jedzenia i picia byś miała pewność, że nic nie jest zatrute — mimo że stara się być zabawny to widzę ból w jego oczach.

Jestem na niego wściekła, ale to mimo wszystko mój ojciec.

— Nie wierzę, że byś mnie otruł — oznajmiam pewnym głosem i siadam do stołu.

Od razu biorę się do jedzenia, bo po pierwsze uwielbiam wszelkiego rodzaju makarony, a poza tym jestem głodna. To nie ulega żadnej wątpliwości.

Tata zajmuje miejsce naprzeciwko mnie i od razu chwyta za kieliszek.

— Rozumiem, że przypominasz sobie pewne sprawy, lecz nie mogę pojąć czemu to wszystko dotyczy jedynie negatywnych wspomnień. Masz przecież tyle szczęśliwych.

Nic nie mówię. Rozmowa teraz nic nie da.

— Chyba, że ktoś ci pomógł z tym wspomnieniem. A jest tu jednak osoba, która bardzo by chciała byś mnie nienawidziła.

Nagle tłucze kieliszek i trzymając kawałek szkła w swojej zakrwawionej już dłoni wstaje i podchodzi do Ester.

— To ty! A może to ten twój drugi synek! Widziałem go już w towarzystwie Marcelli — wrzeszczy przykładając jest ten kawałek szkła do szyi. — Już was uprzedzałem co się stanie jeśli wasza rodzina nie przestanie się wtrącać tam gdzie nie trzeba!

Liczę na waszą opinię.

Zapraszam także na moje nowe opowiadanie pod tytułem Hidden Desire.

Tajemnicza kochanka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz