17

739 49 3
                                    

Siedzę w salonie i czekam aż przywiozą nam śniadanie. Przyjechaliśmy tu na wakacje, więc na pewno nie będziemy się zajmować gotowaniem. Coraz bardziej też zaczyna mnie martwić zachowanie Rosie. Czuję, że lada chwila zacznie sobie coś przypominać, a wtedy nie mam pojęcia co zrobię. Moja księżniczka na pewno będzie chciała wrócić do domu.

O ile go ma. Z moim jednak pechem okaże się, że oni jej szukają.

Kurwa tak bardzo się do niej przywiązałem, że nie sądzę, że będę w stanie ją oddać.

Jedzenie przyjeżdża przed obudzeniem Rosie. Przygotowuje więc jej śniadanie do łóżka i budzę moją ślicznotkę słodkimi buziakami.

— Hej kochanie — wita się ze mną i robi dzióbek bym jeszcze raz ją pocałował. Moja słodziutka. Nie mogę nie zareagować na tę zachętę i ją znów całuję.

Rosie mruga kilka razy i przygląda się tacy z jedzeniem.

— Sam to zrobiłeś? — pyta.

— Zamówiłem — przyznaje i stawiam tacę na jej kolanach i siadam obok niej. Rosie pierwsze co chwyta to kubek z kawą.

— Jutro nic nie zamawiaj, bo mam ochotę z samego rana gdzieś wyjść. Muszę poćwiczyć mój włoski — od razu tracę humor słysząc drugą cześć jej wypowiedzi. Im bardziej zagłębia się w coś co jest związane z jej przeszłością tym większa możliwość, że coraz więcej będzie sobie przypominała.

Trzeba to jak najszybciej przerwać.

— Niestety skarbie, ale dziś wieczorem będziemy musieli wrócić do domu — wzrok Rosie zostaje skierowany na mnie. Jest rozczarowana i nawet tego nie ukrywa. Nie czuję się dobrze z tym, że sprawiam jej tą przykrość, ale nie mam innego wyboru.

— Czemu? Wczoraj dopiero co przyjechaliśmy, a mówiłeś, że będziemy mogli tu zostać ile tylko będziemy chcieli. A ja chce tu zostać — robi naburmuszoną minę. Wyciągam dłoń w stronę jej twarzy, ale się ode mnie odsuwa. Jest wściekła.

— Wypadły mi ważne sprawy — zręcznie kłamię. Będę musiał zadzwonić do Maxa by potwierdził moją wersję. — Przysięgam, że za jakiś czas znów gdzieś pojedziemy.

Oczywiście już nigdy nie zabiorę jej do Włoch. Moja ślicznotka ma zbyt wielkie powiązania z tym krajem.

— Dobrze — odpowiada zrezygnowana. Oddaje mi też tacę z jedzeniem i wstaje z łóżka. Znika do łazienki, a ja jestem na siebie zły, że od razu jej o tym powiedziałem. Mogłem przecież wieczorem udać, że dopiero co otrzymałem telefon i musimy wracać.

A tak to pozbawiłem się miłego poranka.

***

Podczas powrotu do domu Rosie mało co się do mnie odzywa. Jest też wyraźnie przygaszona, cholernie mi się nie podoba, że wprawiłem ją w tak zły humor, ale była to siła wyższa.

— A co powiesz na wypad do kina? — pytam jak już dojeżdżamy do domu. Przypomniałem sobie, że na samym początku Rosie wspominała, że z chęcią by się wybrała ze mną do kina. Wybiorę jakąś denną komedię i mała powinna być zadowolona.

A jak będzie trzeba to zgodzę się nawet na komedię romantyczną.

— Nie chce ci zawracać głowy, masz teraz zbyt ważne sprawy do załatwienia — oznajmia i opuszcza auto. Chyba już wolałabym żeby na mnie nawrzeszczała.

Kurwa. Już wiem czemu do tej pory nie bawiłem się w żadne związki, kobiet po prostu nie da się zadowolić.

Dla uwiarygodnienia mojej historii od razu idę do gabinetu. Z nudów włączam komputer i zaczynam przeglądać wiadomości. Po kilku mało istotnych wreszcie natrafiam na coś co mnie bardzo zaciekawia.

Rodrigo Feranto szuka nowych współpracowników do wprowadzania towaru w obieg. On jest na tyle ważny, że nie musi się bawić w detaliczne handlowanie dragami. Dla mnie to jednak jest strzał w dziesiątkę. Jeśli to się powiedzie to zarobię majątek.

Ja pierdole jakie to szczęście, że jednak wróciłem do domu. Jestem pewien, że mój syn by przegapił tego maila i wszystko by przepadło.

Od razu wykonuje kilka telefonów by jak najszybciej zorganizować z nim spotkanie. Ciekawe czy już zażegał problemy rodzinne? Mam nadzieję, że tak, bo chce by jak najbardziej pozytywnie spojrzał na moją ofertę.

Nagle do pomieszczenia wchodzi mój syn. Po jego wrednym uśmiechu już widzę, że nie będzie to miła rozmowa.

— Tyle razy mi powtarzałeś, że swoich się nie okłamuje. A z tego co wiem to Rosie jest już członkiem naszej rodziny — siada naprzeciwko mnie i posyła mi podłe spojrzenie. — Raz też wspominałeś o ty, że mam nauczyć się szanować kobiety.

— Miałeś przeglądać moją skrzynkę mailową — przypominam mu. Skoro już tak chce się bawić to z ogromną chęcią odbije piłkę.

— I to zrobiłem — po jego wyrazie twarzy widzę, że wcale tego nie zrobił.

— To czemu do cholery nie powiedziałeś mi o wiadomości odnośnie współpracy z Feranto. Przez ciebie taka szansa mogła nam przejść koło nosa! — wrzeszczę. Szczerze to nie krzyczę na niego przez to, że nie wykonał mojego polecenia, bo znam go dwadzieścia lat i tak bym sprawdził te wiadomości. Bardziej wkurzyło mnie to, że wypomniał mi okłamanie Rosie.

— Miałem dziś wieczorem wszystko sprawdzić.

— Pieprzenie.

— Przestań się tak irytować, zobaczyłeś tę wiadomość, więc nic się nie stało. Zastanów się lepiej jak udobruchasz swoją naburmuszoną księżniczkę — kilka razy usłyszał jak nazywam tak Rosie i teraz gdy chce mnie zdenerwować używa tego zdrobnienia.

Omawiam jeszcze z Maxem jakie mamy możliwości dystrybucji. Chciałbym przyjąć jak najwięcej, ale nie mogę też się przeliczyć. Nie chce zawieść tak ważnego człowieka jak Rodrigo Feranto.

Po załatwieniu wszystkich spraw niechętnie wracam do swojej sypialni. Nie dlatego, że nie chce widzieć Rosie tylko nie chce widzieć zawodu w jej oczach, ale cóż nie ma innego wyjścia. Wstaje więc i idę do mojej ślicznotki.

I tak jak się spodziewałem to Rosie wcale nie śpi.

— Nie musisz na mnie czekać — mówię, a ona odstawia tableta na stolik.

— Wiesz przecież, że nie lubię spać bez ciebie — ma odrobinę lepszy humor. Nie wydaje się jednak mieć ochoty na seks, bo jak tylko się obok niej kładę to przytula się do mojego boku.

Szybko zasypia, i gdy ja już jestem pogrążony w półśnie to słyszę jej cichutki głos.

— Theo — szepcze namiętnie. Kim do cholery był dla niej Theo?

Liczę na waszą opinię.


Tajemnicza kochanka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz