25

580 47 2
                                    


Budzę się z poczuciem, że ktoś mnie obserwuje. Jest to pewnie tylko złudzenie, bo po raz pierwszy jestem w tym pokoju. Znaczy odkąd straciłam pamięć.

Przewracam się na drugi bok i zauważam, że naprawdę ktoś jest w pokoju. Szybko włączam lampkę i zauważam ojca siedzącego na mojej sofie.

— Śpij kochanie — mówi zamiast zacząć się tłumaczyć co tu robi. Nie zamierzam mu jednak odpuszczać, bo w tej chwili oczekuję sensownych wyjaśnień.

— To jest mój pokój, więc co tu robisz? — pytam. Chyba będę musiała się zacząć zamykać na klucz.

— Przyszedłem sprawdzić czy już śpisz, a jak cię zobaczyłem to postanowiłem trochę po obserwować — posyłam mu zdegustowane spojrzenie. To co on robi nie jest normalne. — No co? Nie wydajesz się chcieć spędzać ze mną czas, więc staram się cię nie osaczać. A, że się za tobą bardzo stęskniłem to chce chociaż na ciebie popatrzeć.

Sceptycznie patrzę na jego tłumaczenie chociaż teraz chętnie posiedziałabym z Louis'em. A on mnie zna prawie całe życie. Może powinnam trochę inaczej na niego spojrzeć?

— Jeśli będziesz chciał to mogę jutro z tobą trochę posiedzieć — zaznaczam. Nie wspominam jednak, że właśnie jutro zamierzam się wybrać do Louisa. Postawię go przed faktem dokonanym. Nie będzie mógł mi odmówić.

— Dziękuję Marci — wstaje i zamiast iść do drzwi to zbliża się do mnie. Widzę, że chce o coś zapytać, ale się stresuje. — A mogę cię pocałować?

Kiwam głową na tak, bo cóż innego zrobić mogę.

Tata do mnie podchodzi i siada na brzegu łóżka.

— Jutro pojedziemy do lekarza — komunikuje i muska moje czoło.

Jaki lekarz? Nic mi nie jest i nie potrzebuję.

— Po co?

— Zadzwoniłem do niego i się dowiedziałem, że nie miałaś robionego prześwietlenia co jest głupotą. Przy takim urazie głowy to jest niezbędne. Nie mogę zrozumieć czemu on sam o to nie zadbał skoro postanowił sobie cię zatrzymać — jak tylko wspomina o Louis'ie to od razu mu się ton zmienia. — Zachował się zupełnie tak jakbyś była maskotką.

— Louis myślał, że padłam ofiarą handlu ludźmi.

— Szkoda, że nie pomyślał o tym, że warto się upewnić, bo ja usilnie cię szukałem! — na chwilę milknie by się uspokoić. — Ale nie wracajmy już do tego, bo to dla mnie bardzo ciężkie. Ważne, że już jesteś ze mną.

Chce dalej bronić Louisa, ale on sam wstaje, więc go już nie zatrzymuje.

Ojciec jest bardzo zły na Lou, ale jeśli naprawdę mu na mnie zależy to będzie musiał go zaakceptować. Innej opcji nie przewiduję.

***

Wszystkie te badania są niesamowicie męczące, ale nie marudzę i wszystko znoszę z godnością. Jako, że to prywatny szpital to wszystkie wyniki mamy od razu. Na całe szczęście nie ma w głowie żadnych krwiaków, które mogłyby się okazać niebezpieczne. Lekarz także rozwiewa nadzieje ojca i wyjaśnia mu, że nie można nic zrobić by przywrócić mi pamięć.

Musi ona wrócić sama. Może w całości, części lub w ogóle. Nie przyznaje się jednak, że przyśnił mi się Theo. Szczerze to nie wiem czemu tego nie robię, mam w sobie jakąś blokadę, która każe mi o tym nie wspominać.

— A może są jakieś substancje na pobudzenie mózgu — nalega ojciec na lekarza. Jeszcze chwila to sama go poinformuje, że jestem pełnoletnia i nie musi tu być. To ze mną doktor powinien omawiać wyniki, a siedzę obok i przysłuchuję się ich rozmowie.

— Te substancje o których pan mówi jeszcze nikomu nie pomogły — dopiero po tych słowach uświadamiam

sobie, że jemu chodziło o narkotyki.

Jest tak zdesperowany, że zamierza mi podać narkotyki. To nie nie jest normalne.

— Jeśli to wszystko to jak już pójdę — oznajmiam i wstaję. I tak nie zwracają na mnie uwagi, więc moja obecność nie jest im do niczego potrzebna.

Wychodzę na korytarz, ale nawet tu nie jestem sama. Jest tu dwóch ochroniarzy.

— Idę do samochodu — informuje ich. Ruszam do wyjścia i tak jak się spodziewałam to jeden z nich za mną podąża. Nie irytuje mnie to jakoś bardzo, bo Louis też bardzo dbał o moje bezpieczeństwo.

Zdążam ledwo wejść do auta, a ojciec jest już ze mną.

— Przepraszam — mamrota i włącza silnik. — Wiem, że miałaś prawo się zdenerwować, ale mi naprawdę zależy by wszystko powróciło do normy. Ty także na pewno byś chciała pamiętać jak wyglądało twoje życie.

Opieram głowę o szybę.

Sama już nie mam pojęcia jak chce żeby było. Obecnie to nie jestem pewna czy nie wolałabym zostawić swoje dawne życie z tyłu i powrócić do Louisa.

Nasza podróż przebiega w ciszy. Jak już dojeżdżamy na miejsce to decyduje się zapytać o coś co mi chodzi po głowie już od wczoraj. W końcu po tych wszystkich badaniach zasłużyłam na jakąś przyjemność.

— A który samochód należy do mnie? — spogląda na mnie, lecz szybko udziela odpowiedzi.

— Jest w garażu, ale jeśli będziesz chciała to dziś się gdzieś przejedziemy — wysiadam z auta, a on robi to samo.

— Sama chce gdzieś jechać?

— A gdzie? — spodziewałam się tego pytania. Nie zamierzam jednak kłamać. Jestem przecież dorosła i mogę się spotykać z kim tylko chce.

— Od samego początku zaznaczałam, że chce odwiedzać Louisa. Postanowiłam, że się do niego wybiorę, a skoro pojadę prosto do jego domu to nie jest mi potrzebna żadna ochrona.

Po minie ojca widzę, że mój pomysł mu się nie podoba, lecz ja także nie byłam chętna na te badania.

— Zapomnij o nich Marci — mówi i idzie w stronę domu.

O nie, na pewno tak łatwo się nie poddam.

— Czemu chcesz o mnie decydować! — mówię podniesionym głosem idąc za nim. — Sam mówiłeś, że mam dwadzieścia jeden lat, więc od jakiegoś czasu jestem już pełnoletnia!

Odwraca się do mnie.

— Ale obecnie nie myślisz racjonalnie.

— To twoje zdanie — robię krok w jego stronę. — Nie zamierzam też pozwolić byś mnie tak kontrolował. Jeśli nie odpuścisz to się wyprowadzę.

Liczę na waszą opinię.

Tajemnicza kochanka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz