55

283 28 2
                                    


- Wystarczy już Marcello - z zadumy wyrywa mnie głos Antonio. Moje policzki są mokre od łez, i dalej klęczę przed grobem Andresa. Nie przypomniałam sobie nic poza sceną jego śmierci, lecz i tak czuję, że był dla mnie ogromnie ważny.

Chyba go kochałam. Nie, ja na pewno go kochałam. Nadal czuję ten ucisk w sercu jak tuliłam jego martwe ciało.

- Przypomniał mi się jedynie urywek. Kim dla niego byłeś? - mój głos jest zmęczony. Nie sądziłam, że poznanie prawdy na temat mojego życia okaże się takie wyczerpujące. Nie jestem pewna czy niewiedza nie okazałaby się lepsza.

- Andres był moim bratem.

Odwracam głowę w jego stronę. Obraz nadal mam zamazany przez łzy tkwiące w moich oczach.

- To czemu tu zostałeś? Co takiego sprawia, że dalej chcesz pracować dla człowieka, który zamordował twojego brata? - powoli wstaje, bo kręci mi się w głowie.

- Nie pamiętasz tego, ale stąd nie da się odejść. Jeśli już ktoś decyduje się wstąpić do tego domu to musi się godzić z faktem, że stąd odchodzi się jedynie w trumnie. Innej opcji nie ma.

Kolejna fala łez mnie atakuje. Biorę jednak głęboki oddech by się uspokoić. Teraz nie jest czas na rozpaczanie.

- Ja stąd odejdę - informuje, a następnie idę do domu. A tak mi się przynajmniej wydaje.

- Nie uda ci się to Marcello. Twój ojciec nigdy nie pozwoli ci odejść. Podejrzewam nawet, że twoja amnezja ma związek z nim - nagle się zatrzymuje.

- Nie - zaprzeczam. - Jak na ironię bardzo się stara bym odzyskała tę pamięć. Dlatego nie potrafię tego zrozumieć.

- Albo liczył, że przypomnisz sobie ten okres, który będzie mu odpowiadał. Twój ojciec nie jest głupi, wie co zrobić żeby mu się to opłacało.

Po powrocie do domu zmierzam do swojego pokoju. Moja walizka została już wypakowana, ale nie szkodzi. Zabrałam ze sobą niewiele, więc szybko na nowo się spakuje. Będę musiała się skontaktować z Louis'em przez maila.

Wcześniej jednak muszę jakoś dostać się do Angii. Tym razem nie mogę już liczyć na pomoc Theo lub ojca.

- Co pani robi? - nagle dociera do mnie głos tej służącej. Ona nawet drzwi otwiera niczym duch.

- Chce zostać sama - informuje. I tak pewnie zaraz doniesie o wszystkim mojemu ojcu.

Lecz nie zamierzam się go obawiać. Spojrzę mu w oczy i powiem, że nie chce mieć z nim już nic wspólnego.

- Dobrze radzę niech pani nie prowokuje swojego ojca. On postawiony do muru robi się bardzo nieprzewidywalny - przewracam oczami na jej słowa. Zupełnie jakbym tego nie wiedziała.

Pamiętam tylko kilka momentów z mojego życia, a w tym są dwie, a nawet nie, bo trzy sytuacje gdy zabił bliskie mi osoby.

- Leć donieść mu, że wyjeżdżam - zachęcam ją i wracam do swoich czynności.

Ester idzie za moją radą, bo wychodzi, a nie mija nawet minuta ktoś wpada do mojego pokoju.

- Coś ty znowu wymyśliła z tym wyjazdem? Dopiero co tu przyjechaliśmy? Nie podoba ci się w naszym domu? - zalewa mnie całą masą pytań.

- Wracam do Louisa - nie ukrywam tego. On od razu by się domyślił gdzie pojechałam, a wolę to załatwić teraz by nie dawać mu pretekstów do odwiedzin.

- Kontaktowałaś się z nim? - nie odpowiadam, ale nie przeszkadza mu to, bo ma mi jeszcze coś do powiedzenia. - Czemu nikt nie poinformował mnie, że on ma żonę? Najpierw deklaruje miłość do ciebie, a później na jaw wychodzi, że jednak nie jest wolny. Teraz to już na pewno nie mam zamiaru akceptować tego niedorzecznego związku.

- Stan cywilny Louisa to nie jest twoja sprawa. On przynajmniej w odróżnieniu od ciebie mnie nie okłamuje.

Tata marszczy brwi. Czyli postanowił udawać, że nie nic się nie stało.

- Nie rozumiem skarbie. Coś sobie znowu przypomniałaś? Nawet jeśli to nieprzyjemne wspomnienie to musisz wiedzieć, że jest pewnie wyrwane z kontekstu. Opowiedz mi o tym, a ja ci wszystko wyjaśnię.

Wstaje i spoglądam na niego ze złością. Ciekawe jak mi wytłumaczy to co mu zaraz powiem?

- Co takiego zrobił Andres poza tym, że postanowiłam się z nim związać? Czemu go zabiłeś? - przerażenie wpełza na twarz mojego ojca. Chyba sądził, że to wspomnienie to mnie nie powróci.

- On chciał cię wykorzystać Marcello - i znowu ta sama wymówka. Po takim czasie mógł wymyślić coś bardziej orginalnego.

- Czuję jak bardzo go kochałam i jak jego śmierć mnie załamała. Dlaczego go zastrzeliłeś? Nie był ci posłuszny tak jak Theo? Czy może liczył się z moim zdaniem bardziej niż z twoim?

Wolałabym zachować spokój i opanowanie, ale mimowolnie z moich oczu zaczynają płynąć łzy. Nie umiem tego powstrzymać.

- Zrobiłem to tylko po to by uchronić cię przed większym cierpieniem. Byłoby o wiele gorzej jak byś sobie uświadomiła o co mu naprawdę chodziło. Zakończyłem to dopóki to było jedynie zauroczeniem.

Unoszę głowę do góry i przymykam na chwilę oczy. Mam nadzieję, że to choć odrobinę powstrzyma potok łez z moich oczu.

- Wcale nie.

- Ależ tak Marci - robi krok w moją stronę, więc ja się cofam. Nie mogę pozwolić mu osaczyć się bliskością. - Ty pamiętasz jedną sytuację. Bardzo szybko uświadomiłaś sobie, że miałem rację. Uświadomiłaś sobie, że on nic dla ciebie nie znaczył.

Z mojego ojca jest perfekcyjny kłamca. Nawet jego oczy potrafią oszukiwać, ale ja już nie zamierzam się dać na to nabrać. Dość tej manipulacji.

- A Flavio - wspominam o moim pierwszym chłopaku. On także zginął z rąk mojego ojca.

Tata zaciska dłonie na te słowa. Spodziewał się, że łatwiej mu będzie mówić mi swoją rację. Tym razem się pomylił.

- Widzę, że sporo pamiętasz kochanie - jego głos robi się ostrzejszy. Chyba uświadomił sobie, że nie uda mu się mnie nakarmić tymi kłamstwami. - Szkoda tylko, że wszystkie te sytuacje stawiają mnie w złym świetle. Okazuje się, że to jak o ciebie dbałem nie ma żadnego znaczenie.

A teraz jeszcze próbuje mnie wpędzić w poczucie winy. Dość tego.

- Sądzę, że powinniśmy zerwać wszelkie nasze kontakty. Biorąc pod uwagę to, że jestem pełnoletnia nie ma co do tego żadnych przeciwwskazań - informuje i zamykam swoją walizkę.

- A ja już tak, ale widzę, że teraz nie przemówię ci do rozsądku. Potrzebujesz ochłonąć skarbie - oznajmia i nim żdążam cokolwiek zrobić to od opuszcza mój pokój i dodatkowo przekręca zamek.

Czy on właśnie mnie zamknął?

Dopadam do drzwi i one naprawdę są zamknięte.

Liczę na waszą opinię.

Tajemnicza kochanka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz