58

247 26 3
                                    


Ojciec zasypia od razu po powrocie do domu. I chociaż chciałabym jeszcze porozmawiać z Antonio to nie mogę nie wykorzystać tak doskonałej okazji. W internecie sprawdziłam i dam radę dojechać autem do Doncaster. Zejdzie mi się ponad doba, ale jestem mocno zdeterminowana. Oczywiście będą mi do tego potrzebne pieniądze. Mam trochę gotówki, ale funtów. A z karty płatniczej wolałabym nie korzystać, bo tata łatwo mógłby mnie namierzyć.

Dlatego też wracam do pokoju taty i w jego spodniach odnajduję portfel. Z tego co zauważyłam to on lubi mieć przy sobie pieniądze. Zresztą w jego profesji ciężko się posługiwać jedynie przelewami.

— Marci! — nagle ojciec wypowiada moje imię, a ja nieruchomieje. Kurwa co tu robić? — Przyszłaś sprawdzić jak się czuję? Dobrze skarbeczku.

Na całe szczęście nie zapalałam światła, więc nie zauważył tego co robię. Chowam szybko banknoty do kieszeni i zbliżam się do ojca.

Każdą inną osobę, no poza Louis'em starałabym się zabić. Tu nie potrafię tego zrobić. Nie chce, ale i tak go kocham.

— Tak. Śpij, bo potrzebujesz dużo odpoczynku.

— Chce jeszcze buziaczka — wznoszę oczy ku górze, ale dla spokoju robię kilka kroków w jego stronę i muskam jego czoło.

— A teraz odpoczywaj — powoli wycofuje się z pokoju i szybko zmierzam do mojego. Nie zawracam sobie już głowy z zabieraniem walizki, a jedynie biorę torebkę.

Oby starczyło mi kasy na paliwo. Inaczej będę musiała zadzwonić do Louisa by odebrał mnie z trasy.

Powoli wychodzę i cichutko zamykam za sobą drzwi.

Jest trzecia nad ranem, więc mam nadzieję, że nikt mnie nie zobaczy. Wolę by minęło sporo czasu zanim ojciec odkryje moje zniknięcie.

Przez dom przemykam się bezszelestnie. Nie sądzę bym miała kłopoty przy bramie, bo przecież dopiero co przywiozłam tu ojca. Najwyżej nakłamię, że muszę jeszcze po jedną rzecz podjechać. Zresztą nie ma co się przejmować. Na pewno mi się uda.

Już wsiadam do auta aż przeszkadza mi dobrze znany głos.

— Marci! — kurwa to Theo. — Co ty tu robisz o tej porze? Czemu nie śpisz? — odwracam się i w ciemnościach dostrzegam bruneta. Dlaczego on tak szybko wrócił?

— Muszę gdzieś jechać — udzielam wymijającej odpowiedzi i wsiadam do samochodu. Nie mam jednak możliwości zamknąć drzwi, bo on łapie za klamkę.

Kurwa chyba ojciec jednak go poinformował o tym, że nagle powróciły mi pewne wspomnienia. Inaczej nie umiem wytłumaczyć tego, że tak szybko tu przyjechał.

— Nie wydaje mi się żeby wujek o tym wiedział i wyrażał na to zgodę.

— Nie musi, bo od pewnego czasu jestem dorosła — nie mam pojęcia, który już raz to tłumaczę. Na pewno jednak nie ostatni, bo oni skutecznie wypierają tą informację.

— Tak, ale nie zmienia to faktu, że jest środek nocy, a ty nie znasz tego miejsca. To jest niebezpieczne.

— Mam nawigacje w aucie — łatwo udaje mi się podważyć te jego bezsensowne argumenty.

— Chodźmy do domu — wyciąga w moją stronę dłoń. Jego głos też jest poważny.

Na mnie to jednak w ogóle nie działa. Jestem zbyt zdeterminowana.

— Odsuń się, bo zamierzam odjechać — informuje patrząc mu prosto w oczy. — Jeśli chcesz to możesz polecieć na skargę do mojego ojca, bo z tego co wiem to ciągle to robisz. On jednak nie jest w stanie sprawić bym cię zechciała. Nic poza dobrym seksem nie jesteś w stanie mi zaoferować. Chociaż i w tym Louis cię bije na głowę — może i jestem okrutna, ale wiem, że w inny sposób do niego nie dotrę.

Theo na chwilę spuszcza wzrok na ziemie, lecz szybko podnosi głowę. Jego oczy wyrażają już teraz tylko gniew. Możliwe, że przesadziłam, ale nie pozostawił mi innego wyjścia. Mógł nie opowiadać zejść mi z drogi.

— Znowu mnie porzucasz. Od zawsze byłem dla ciebie jedynie pocieszeniem. Coś ci nie wyszło to wpadałaś w moje ramiona, ja ocierałem twoje łzy, a ty szukałaś sobie kogoś innego. To jednak się zmieni — grzmi groźnie.

Mocnym chwytem łapie mnie za ramię i wyciąga z auta.

— Puszczaj to boli! — protestuje, lecz on ma gdzieś moje słowa.

— Zobaczysz do czego znowu doprowadziłaś! To wszystko co się dzieje jest tylko twoją winą — mówi jak w malignie i ciągnie mnie w stronę stajni.

Kurwa odbiło mu i chyba powinnam zacząć wzywać pomocy.

Wypycha mnie do środka budynku i przyciskiem na ścianie zapala światło.

Cichy, niemal niemy krzyk wydobywa się z moich ust jak dostrzegam Antonia. A tak naprawdę to jego martwe ciało przebite kosą.

— Podobno ci co pracują fizycznie mają dużo siły. To kłamstwo, bardzo łatwo mi z nim poszło — tłumaczy i okrutnie się śmieje. Po tym słodkim Theo, którego do tej pory grał nic już nie zostało. Dałam mu się zmanipulować i dopiero teraz dostrzegam jego prawdziwą twarz.

Robię krok w stronę Antonia.

Nie leży tylko jest oparty o ścianę. Kosa nadal w nim tkwi i wszędzie znajduje się mnóstwo jego krwi. Nie chce nawet sobie wyobrażać w jakich cierpieniach musiał umierać. Nie zasłużył na ten los. Najpierw stracił brata, a teraz jeszcze sam został tak okrutnie zamordowany.

— Czemu to zrobiłeś? — staram się grać niewzruszoną.

— Przecież to jasne, że tak szybko nie odzyskałaś pamięci. Te leki, które kazałem w ciebie wcisnąć miały na zawsze zresetować mi mózg — odwracam się w jego stronę zaszokowana.

Co? To on stoi za moim uprowadzeniem?

— Niespodzianka skarbie — powraca jego radosny ton. Teraz jednak brzmi on szyderczo. — Chciałaś dać nauczkę Davis'owi za handel kobietami, a ja postanowiłem to wykorzystać. Zrzucić na starego to, że straciłaś pamięć i spróbować cię ukształtować od początku. No niestety sprawy się skomplikowały i całkowicie straciłem kontrolę.

To był Theo. Za całą moją krzywdą stał Theo, człowiek z którym prawie zdradziła miłość mojego życia czyli Louisa.

Podnoszę wzrok i spoglądam na niego załzawionymi oczami.

— Skoro tak po prostu mi to mówisz to pewnie zamierzasz mnie zabić — to jest wręcz oczywiste. Mój ojciec na pewno by mu nie darował tego co zrobił, więc żeby zachować swoją skórę musi się mnie pozbyć.

A najlepszą gwarancją zachowania milczenia jest śmierć. Nie ma co się oszukiwać.

Liczę na waszą opinię. Zapraszam też na Hidden Desire.

Tajemnicza kochanka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz