10. Szczeniak

125 16 1
                                    

Panika, stres, zorientowanie i odgłos karetki.

Te odczucia doskwierały im poprzedniej nocy, choć wszystko rozpoczęło się z samego rana. Harry, odkąd wstał czuł się bardzo poddenerwowany, a bóle brzucha bardzo go niepokoiły. Louis niezbyt się tym przejął, bo po kilkudziesięciu minutach młodszy poinformował, że czuje się lepiej. Tak też dzień spędzili razem z salonie, oglądając serial, dopiero wieczorem przenieśli się do sypialni alfy. Jak miał być szczery wolał, aby Harry spał z nim... może nie przejął się całą sytuacją z rana to coś podpowiadało mu, aby zostawić młodszego u siebie.

Tak też zrobił. Po skończeniu ostatniego odcinka, Harry okrył się kołdrą aż pod sam nos, co wydawało się dla Louisa dziwne, bo sam umierał z gorąca, w końcu był środek lata. Nie zwrócił na to uwagi, więc, kiedy młodszy zasnął przewrócił się na drugi bok i przymknął oczy. Sam zasnął bardzo szybko, oglądanie seriali było naprawdę męczące, tym bardziej, kiedy zrobiło się to cały dzień.

Nie miał twardego snu, więc obudził się jak usłyszał ciche stąpanie po ziemi. Otworzył oczy i spojrzał na miejsce, w którym spał Harry. Nie było go. Pomyślał, że ten zapewne poszedł do toalety, w końcu był prawie w drugim trymestrze ciąży. Poszedł spać dalej. Znowu się obudził, tym razem słysząc wodę, która leciała prawdopodobnie z kranu. Zignorował to, poszedł spać dalej.

I tak budził się co chwilę, jakby Harry latał od łóżka do toalety.

Tym razem nie poszedł spać. Poczekał aż omega wróci do łóżka, a kiedy to zrobiła, przesunął się do niej i objął ją swoimi rękoma, a dłonie niepewnie położył na nagim brzuszku, który sam odkrył. Harry na to wymamrotał coś pod nosem, ale kompletnie nie zrozumiał co. Taka pozycja była dla nich odpowiednia do takiego stopnia, że zasnęli jak dzieci.

Kolejna pobudka. Harry zniknął, Louis natychmiast wstał i usiadł na łóżko. Młodszy chodził po pokoju, głaskając swoją widoczną wypukłość. Był tak zaspany, że nie potrafił wyjąkać nic, nawet nie potrafił zapytać się czy dobrze się czuje, więc tylko go obserwował, mrugając czymś.

W pewniej chwili ich wzorki spotkały się, Louis pomimo ciemności zobaczył w zielonych oczach ból, co go zaniepokoiło.

W pewniej chwili Harry zawrócił oraz wolnym i kołyszącym krokiem udał się w stronę wyjścia. Louis trzymał na nim swój zaniepokojony wzrok, jednak i tak po chwili młodszy zniknął z jego pola widzenia. Przetarł swoje oczy i zapalił lampkę nocną, a później zaniemówił.

Zobaczył na podłodze kilka malutkich czerwonych plamek.

Dopiero wtedy gwałtowanie wstał i wyleciał z pokoju, a ostatnie co pamiętał z niej nocy to głośne i przerażające: „Lou, ja krwawię, coś jest nie tak!".

Po tym już nie pamiętał nic.

Nie pamiętał, kiedy zadzwonił po karetkę, co im powiedział i czy w ogóle pobiegł do Harrego. Czuł się jakby ten przerażający krzyk wyczyścił mu całą pamięć.

Pojechał za karetką, ale jak szybko dotarł do szpitala tak szybko został z niego wyproszony. Lekarze powiedzieli, że ma zjawić się dopiero rano. Dodali też, że nie ma sensu czekać, bo Harry będzie mieć robione wszystkie badania. Z jednaj strony chciał się kłócić, ale z drugiej odpuścił i z trudem opuścił budynek. Nie pojechał do domu, stwierdził, że będzie spać w samochodzie.

Rano nawet nie jechał się przebrać, od razu udał się do szpitala szukając Harrego. Nawet nie musiał kłamać kim jest dla młodszego, wystarczyło, że powiedział, że jest jego przeznaczonym. Kiedy otrzymał potrzebne informacje natychmiast pobiegł na schody, nie czekał za windą.

Same mistakes again → larryWhere stories live. Discover now