25. Dwa serca w jednym domu

98 13 0
                                    

Ten dzień okazał się naprawdę stresujący dla Louisa. Harry całkiem nie rozumiał jego zachowania i po części też się martwił. Szatyn od samego rana chodził bardzo poddenerwowany i wręcz cały czas wlepiał w omegę swój wzrok. Nie był to jednak zwykły wzrok, był to wręcz pożerający od stresu wzrok. Harremu ten wzrok kompletnie się nie podobał i zwyczajne go stresował, a nawet powodował strach. A co ważniejsze były jego urodziny, w nie, nie miał żadnej ochoty, aby stresować czy niepokoić. 

- Coś się stało, Louis? - zapytał po tym jak załadował zmywarkę. Po raz kolejny poczuł na sobie ten straszny wzrok. - Bardzo niepokoi mnie twoje zachowanie. Jesteś jakiś podejrzanie cichy, wbijasz wzrok we mnie i... nie jesteś sobą, Lou.

Louis odwrócił się i nerwowo poprawił swoje włosy, a następnie koszulkę.

- Ja? Przepraszam - wyjąkał po chwili. - Masz urodziny i... ja-

- Bardzo się nimi stresujesz?

- Tak.

- Dlaczego? Przecież jak ktoś ma urodziny to każdy powinien się cieszyć, a nie stresować - uśmiechnął się łagodnie. - Nie ma powodu do stresu, Lou. Za chwilkę pójdę odebrać tort i wieczorem sobie go razem zjemy. Co ty na to?

- Um... a może zrobimy to trochę inaczej? - uśmiechnął się podejrzanie, ponownie poprawiając włosy.

- Kombinujesz coś - Harry pokręcił głową. - Uśmiechasz się zbyt podejrzanie.

Louis na to wywrócił oczyma i zaśmiał się. Naprawdę starał się trzymać swoje nerwy w środku, ale ten dzień miał być naprawdę intensywny. Właśnie tego dnia mieli zacząć inne i nowe życie, tego właśnie się obawiał. Nie obawiał się samego życia, bał się reakcji i niezgody, która mogła z tego wyniknąć.

- Ja proponuję, abyśmy teraz pojechali do cukierni odebrać twój tort, a później ja zakryję ci oczy i-

- Wywieziesz gdzieś?

- Chciałbyś - wywrócił oczyma. - Pojedziemy na wycieczkę, dobrze?

- Chyba zaczynam się bać - zaśmiał się, wycofując się z kuchni w stronę ich sypialni. - Wiedziałem, że coś kombinujesz! - dodał, wskazując na niego palcem.

Starszy pokręcił głową i dorzucił kilka słów o tym, że Harry powinien się jakoś ładnie ubrać, a przede wszystkim nie powinien się stresować. Tutaj Louis powinien być bardziej zestresowany niż sam Harry.

Co do ich kontaktu, to wrócił on prawie. Czasem Harry trzymał swoją barierę, ale była ona taka duża jak w pierwszych dniach po powrocie do Anglii. To cieszyło Louisa, bo bał się, że jego cała niespodzianka nie będzie w stanie wypalić przez ich kontakt. Nadal czuł pewne obawy co do niej, ale były one mniejsze. Zważając na to, że ich kontakt w ostatnim czasie naprawdę się polepszył.

Harry zaczął się szykować, za to Louis wybrał kanapę. Co jakiś czas kontrolował młodszego i uśmiechał się do niego za każdym razem, kiedy ich wzroki się spotkały. W międzyczasie pisał z Zaynem na temat niespodzianki, chciał, aby jego przyjaciel trochę podniósł go na duchu. 

- Jestem gotowy.

Na jego głos powoli uniósł swój wzrok na niego.

- Wyglądasz bardzo ładnie - uśmiechnął się od razu. - Możemy jechać?

- Myślę, że tak - pokiwał głową. - Powiem ci, że też zaczynam się stresować.

Louis na to zaśmiał się i podszedł do niego. Pierwsze co zrobił to delikatnie ucałował go w policzek, a dłoń uciekła na jego talię.

Same mistakes again → larryWhere stories live. Discover now