19. Prywatna klinika

72 13 0
                                    

Przetrwali ten miesiąc. Louis oprócz pracy na końcu głowy miał również kolejne myśli o szczeniaku. Nie potrafił przestać o nim myśleć, jego miłość już zaczynała pęcznieć. Czuł się dziwnie spokojny, kiedy Harry był przy nim, a kiedy go nie było był nerwowy. To jeszcze bardziej nakręcało jego myśli, uważał to za odruchy obronne. Oprócz nich czuł większą bliskość z młodszym, czuł się jakby znali się od kilku bardzo dobrych lat, a sami byli już małżeństwem. To tego była jeszcze bardzo długa droga. Louis ją planował i tak bardzo chciał, aby ona się sprawdziła.

Harry bardziej myślał o małej Florence, której nie mógł się doczekać. Dostał nawet pierwsze jej zdjęcie z badania 3D i od razu stwierdził, że będzie ona kopią Nialla. Uważał, że malutka będzie bardzo podobna do Nialla, jednak z drugiej strony coś nie coś będzie mieć od Zayna, aczkolwiek nie musiał długo nad tym główkować, aby stwierdzić, że mała będzie córeczką tatusia.

Zapewne tak będzie.

Nastał grudzień, ostatni miesiąc roku. Louis cieszył się, że ten rok kończył z Harrym i chciał kończyć go z bardzo dobrymi wieściami. Pech chciał, że nie zrobili testu wtedy, kiedy chcieli. Liam ze swoją rodzinką wyciągnął ich z mieszkania i zabrał do wesołego miasteczka, spędzili tam cały dzień. Przynajmniej było miło i odciągnęło myśli Tomlinsona od szczeniaka.

Po powrocie Louis męczył Harrego, aby w końcu poszedł kupić testy, cóż młodszy chciał jeszcze trochę poczekać. Twierdził, że na testy było jeszcze za wcześnie, ale Louis wiedział swoje. W końcu zauważył zmianę w zachowaniu omegi, a nawet kilka razy przyłapał ją na wiszeniu nad toaletą.

- Harry, ale gorączkę spędziliśmy pod koniec października, zaraz mamy połowę grudnia! To nie jest za wcześnie, to jest pewne siedem tygodni. Nie daj mi jeszcze dłuższej czekać - spojrzał na stojącego przed nim. - Czemu ty się tym nie ekscytujesz?! Może będziemy mieć kolejnego szczeniaka, może w końcu zostaniemy rodzicami! Boisz się, że cię zostawię?

- Może trochę.

- Nigdy cię nie zostawię. Popełniłem dużo błędów na początku naszej relacji i jeszcze więcej jeszcze przed nią. Teraz chce tylko ciebie w swoim życiu - westchnął.

- Wierzę ci, Lou. Po prostu nie chce się nakręcać jak katarynka. Boję się, że możemy się bardzo rozczarować. To będzie boleć, jeśli na teście będzie jedna kreska.

- Ja uważam, że będą dwie! W tym tygodniu co chwilę latasz do toalety. To znak, aby pójść do apteki i kupić testy - uśmiechnął się.

- Dobrze pójdę je kupić, ale wiadomość przyjemny łagodnie, a po weekendzie umówię się na wizytę, która to wszystko potwierdzi - pokiwał głową, patrząc na leżącego Louisa na kanapie.

- Jestem za, a przynajmniej postaram się nie cieszyć.

Harry wyszedł, a Louis pękną. Zaczął chodzić po całym mieszkaniu, uśmiechać się do lustra, gwizdać z zadowolenia i niestety wyobrażać sobie ich z małą kruszynką na rękach. Bardzo tego pragnął i dobrze wiedział, że nie jest z Harrym tylko dla szczeniaków. Kochał go, a jego miłość od kilku dni była jeszcze większa.

Napisał nawet do Zayna, musiał gdzieś wyrzuć swoją radość. On był wręcz pewny, że w końcu im się uda, choć miał pewne obawy co do połączenia. Wiedział, że połączenia w czasie ciąży istnieją, da się je wykonać, jednak czasem one wymykają się spod kontroli. Przynajmniej tak wyczytał na jakiś forum, które odwiedzał codziennie od kilku dni. Kiedy otrzymał wiadomość, że Harry już wraca jego serce wyskoczyło. Uśmiech na twarzy był wielkość banana, a wypełnione radością serce zaczęło bić cztery raz szybciej. Jego nogi same prosiły się o ruch, nie potrafił usiąść.

Same mistakes again → larryWhere stories live. Discover now