30. Wujkowie Tomlinson

68 10 0
                                    

Najbardziej obawiali się kwietnia. To właśnie w tym miesiącu mieli objąć całą firmę przez nieobecność Zayna. W dodatku przez cały ten czas wyczekiwali nowych wiadomości od niego czy Nialla, Harry pękał z niecierpliwości. Bał się o swojego przyjaciela i chciał mieć z nim cały czas kontakt. W końcu mała Florence na świat mogła przyjść w każdej chwili, czy w nocy, czy też w dzień... to właśnie przez to ich dni bardzo dłużyły się, a brak informacji wręcz dobijał.

Ich strach przez przejęcie firmy nie trwał długo, jak się okazało wcale nie musiało być aż tak źle. Zayn pomagał im tak dużo jak potrafił i jak oczywiście mógł, tyle, że zdalnie. Fizycznie nie było go w firmie, więc na wszystkie spotkanie Louis musiał chodzić z Harrym, cóż zazwyczaj z nimi był jeszcze Zayn i jego pomocnik. Teraz wszystko musieli ogarniać za niego.

Najgorsze były sprawy pieniężne, dokumenty i maile, a dodatkowo wypłaty dla pracowników. Louis cieszył się, że Harry posiadał dużą wiedzę, a co więcej potrafił matematykę i sprawy papierkowe z nią związane. Swoje zadania dzielili tak jakby Zayn pracował, tyle tylko dokładali sobie jego ważniejsze obowiązki, których nie mógł wykonać zdalnie.

A przez ten cały czas wyczekiwali ważnych informacji od Malików.

- Myślisz, że dzisiaj Niall urodzi? - odezwał się Louis, ubierając na siebie swoją wiosenną kurteczkę. Wiosna w Londynie pokazywała się każdego dnia.

- Ja myślę, że nie. Uważam, że urodzi za tydzień. Nie pisał nic mi w stylu, że wręcz czuje, że niedługo urodzi. Stąd tak uważam, a ty?

- Mmmm... to chyba pójdę twoim typem myślenia - zaśmiał się. - Zayn od wczoraj milczy, chociaż nie! Rano napisał mi, że noc była spokojna, ale napisał mi to o piątej, więc w sumie teraz wszystko możliwie.

- Jest wpół do siódmej - wywrócił oczyma. - Może się tylko przebudził? Jakby się zaczęło raczej by napisał od razu.

- Też tak uważam.

Po tym też ubrał swoje buty i jeszcze raz spojrzał na Harrego, który patrzył na niego z kubkiem herbaty w rękach. Był jeszcze w piżamie, nie jechał z Louisem do pracy. Miał do niego dołączyć później. Dnia poprzedniego omega poinformowała alfę, że będzie musiała ogarnąć kilka ważnych spraw na mieście. Louis nie chciał protestować, dobrze wiedział, że teraz na takie sprawy mieli czas tylko w weekend, jednak miał
nadzieję, że mniej więcej sobie poradzi.

- O której będziesz? - dopytał, wracając do kuchni.

- Myślę, że tak koło pierwszej lub drugiej. Zależy jak długo mi to zajmie.

- A co musisz załatwić?

- Sprawy w urzędzie, Lou - uśmiechnął się, spoglądając szybko na swój kubek. - Może też wpadnę na chwilkę do Nialla zobaczyć czy wszystko w porządku, jeśli znajdę czas. Zobaczę, bo to wszystko zależy od kolejki w urzędzie.

- Możesz od razu zaklepać nam datę ślubu - zaśmiał się Louis, obejmując omegę w taili. - Florence będzie musiała poznać swoich wujków Tomlinson.

Harry wrócił wzrokiem na twarz Louisa i zobaczył na niej uroczy uśmieszek oraz liściące jak gwiazdeczki oczy.

- Wujkowie Tomlinson - powtórzył z uśmiechem. - Doczeka się ich.

- Jeśli nie pobierzemy się w tym roku to będę jej wpajać, że nazywasz się Harry Tomlinson.

- Dalekie masz plany - wywrócił oczyma ze śmiechem. - Będziemy musieli przeprowadzić rozmowę na temat daty ślubu.

- I to jak najszybciej.

Po tym uśmiechnęli się do siebie, a następnie alfa złączyła ich usta, obejmując twarz omegi dłońmi. Louis nie mógł się spóźnić, więc ich czułości nie były tak długie jak zazwyczaj, chociaż te czułości zazwyczaj ciągnęły się aż pod same drzwi biura. Po ich przekroczeniu stawali się współpracownikami, ale tylko na korytarzu... w ich biurze działy się różne rzeczy.

Same mistakes again → larryΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα