28. Miasto miłości

78 12 0
                                    

Dla niego miastem miłości nie był Paryż, Wenecja czy Rzym. Dla niego takim miastem było Miami i dobrze wiedział, że tego zdania nigdy nie zmieni. Te miasto było dla niego ważne, a większa miłość do niego przyszła z miłością do Harrego. Przez to też zaczął traktować Miami jako ich miasto, na samą myśl o nim myślał o swojej omedze. Na samą myśl o Miami nie myślał o Eleanor czy Brianie, myślał tylko i wyłącznie o Harrym i uważał to za słuszne oraz odpowiednie.

Harry miał podobnie, tyle tylko, że na samą myśl o Miami myślał o Louisie i wyznaniu sobie miłości w tym mieście. Traktował je poważnie i wręcz je kochał, strasznie cieszył się, że posiadali w nim własne mieszkanie. Mogli przelatywać tutaj, kiedy tylko chcieli i zostawać tam, ile tylko sobie chcieli.

Louis miał zaplanowany dla nich cały wyjazd. Wiedział co chciałby pokazać młodszemu, do jakich mniejszych miasteczek chciałby pojechać i w jakie wieczory chciałby zabrać Harrego na bardzo romantyczne randki. Cóż naprawdę długo nad tym siedział i starał się jak najlepiej urozmaicić wyjazd. Pragnął, aby ich wakacje były niezapomniane. Tak też pierwszego dnia leniuchowali, drugiego zaczęli trochę zwiedzać, jednak szybko wrócili do mieszkania i rozłożyli się na kanapie. Co najlepsze to pogoda była przepiękna, było ciepło i słonecznie, ale z drugiej strony było przyjemne. W skrócie, była to idealna pogoda na zwiedzanie, na które mieli wybrać się dnia trzeciego.

Wstali chwilę przed wschodem słońca, więc już od rana mogli cieszyć się idealnymi widokami, które widniały za wielką szybką. Harry z łóżka zauważył, że na plaży znajdowało się kilka par, które prawdopodobnie stwierdziło, że tego dnia noc spędzą właśnie na niej. Od razu poinformował Louisa, że również chciałby coś takiego zrobić, Louis natychmiast na tym przystał. Później wspólnie przygotowali pożywne śniadanie, które następnie zajadli ponownie na tle pięknego widoku. Ten poranek był dla nich idealny i już nie mogli się doczekać reszty dnia, która miała być bardzo ciekawa. Mieli dokończyć wspólne zwiedzanie Miami. Takim sposobem mieszkanie opuścili chwilę przed południem, jednak w bardzo dobrych humorach.

- To najpierw na stragany? - uśmiechnął się Harry, trzepając oczyma.

- Ale, że tak od razu?

- Obiecałeś - zrobił wielkie oczy, a następnie spojrzał na pobliskie targowisko. - Kupimy pamiątki i owoce na drogę, proszę.

- Owoce mnie przekonały - zaśmiał się, chwytając dłoń młodszego i przyciągając go do siebie. - Co powiesz, aby kupić jakieś, których nigdy nie jedliśmy?

- Dobry pomysł! - uśmiechnął się od ucha do ucha, popierając pomysł. Miał ochotę spróbować nowych smaków. - Widziałem gdzieś na początku budkę na zdjęcia, pójdziemy?

- To najpierw zakupy czy zdjęcia? - spojrzał na Harrego, który od razu zaczaił intensywnie myśleć nad pytaniem.

- Zdjęcia!

Louis uległ i pozwolił się zaciągnąć do butki. Harry od razu zaczął wybierać wszystkie guziczki, wybierając motyw ramki i filtr. Dopiero po kilku minutach w końcu rozpoczęła się ich sesja. Wykonali jedno zwykłe zdjęcie, gdzie się uśmiechali, na drugim Harry pokazał swój pierścionek zaręczynowy, trzecim Louis objął twarz Harrego dłońmi i ucałował u usta, a na ostatnim wyszedł im lekki misz masz. Louis stwierdził, że ucałuje policzek omegi, która zrobiła bardzo śmieszną, ale z drugiej strony uroczą minę.

I tak w ostateczności sesja udała się idealnie.

- Są urocze - odparł Harry patrząc na zdjęcia. - Jedno dla ciebie, a jedno dla mnie - przekazał starszemu.

- Włożę je od razu za swoje etui - uśmiechnął się do młodszego i szybko cmoknął go w usta. - Kolejny dowód, że jestem już zajęty i posiadam miłość swojego życia.

Same mistakes again → larryWhere stories live. Discover now