21. Błąd za błędem

114 12 2
                                    

Nie chciał jechać do Zayna, tak naprawdę bał się go. Dobrze wiedział, że ten bardzo broni Harrego i nie miał ochoty dostać od niego długiego wykładu o swoim zachowaniu. Pojechał do Liama, jednak ten też już od samego przyjścia był na niego wściekły.

- I ty go zostawiłeś w tym mieszkaniu?

- Czemu ty nie rozumiesz, że wyszedłem, aby jeszcze bardziej się nie wkurzać - wywrócił oczyma. - Prowokował mnie i wolałem się ulotnić.

- Zabierając te testy? - spojrzał na te leżące na stole.

- A nie mogłem?

- Louis - westchnął ciężko, starając się zachować spokój. Nie chciał obudzić swoich szczeniaków. - Po pierwsze. Czym cię prowokował?

- Sobą - wzruszył ramionami, a Liam aż usiadł.

- Jakbym słyszał Louisa dwa lata temu - pokręcił głową. - Co on ci takie zrobił?

- Prowokował mnie swoim mówieniem o szczeniaku, mówił, że z czasem go dostaniemy tylko musimy trochę poczekać.

- Ale to dobrze, nie sądzisz?

- Nie, bo ja chcę go teraz - fuknął. - Nie mam czasu czekać, Liam.

Liam schował twarz w dłonie, miał ochotę się popłakać, a później zacząć się śmiać. Louis od samych drzwi mówił to samo, a jego wypowiedzi były tak niezrozumiałe, że nie potrafił z nich nic wyciągnąć. Wiedział tylko, że Louis chciałby szczeniaka teraz.

- Robisz to samo jak Mark. Zachowujesz się jak on, mimo że nie jesteś jego synem - spojrzał na niego. - Naprawdę nie widzisz w tym wszystkim swojej winy? I nie chodzi mi o to, że to przez ciebie nie macie szczeniaka. Chodzi mi o to, że słowa, które uż-

- Nie, bo ja po prostu chciałbym być szczęśliwy.

- A nie jesteś? - zapytał cicho, wzdychając.

- Jestem, ale nie mam szczeniaka.

- Co cię ugryzło, że ciągle o nim nawijasz? Rozumiem, że straciłeś ich bardzo dużo, ale... musisz dać wam czasu - skrzywił się. - Louis uspokój się i przestań o nim na razie myśleć. To nie jest dobre, a wręcz straszne! Nakręcasz się niepotrzebnie i jeszcze bardziej próbujesz sobie to wmówić.

- Dlatego wyszedłem, aby odpocząć. Powiedziałem mu, że muszę ochłonąć - westchnął. - Wrócę, jak mi przejdzie. Muszę sobie poukładać w głowie.

- Czemu nie chcesz powiedzieć o tym Zaynowi? On na pewno by ci pomógł.

- Bo mnie wykastruję, jak się dowie, że się pokłóciliśmy - fuknął i nawet się zaśmiał. - Choć uważam, że nie było żadnej kłótni. Po za tym ty też jesteś moim przyjacielem i chciałem pomocy od ciebie.

Louis spojrzał na załamanego przyjaciela, zmrużył oczy, bo nie wiedział o co mu chodzi. Nie odczuwał w tym wszystkim swojej winy, jednak odczuwał winę w braku szczeniaka. Uparł się na niego i chciał go tu i teraz. Nie chciał czekać, chciał założyć szczęśliwą rodzinę. Liam za to milczał, nie wiedział co miałby powiedzieć. Nie chciał też krzyczeć, aby nie obudzić Mayi ani szczeniaków. Louis przez cały ten czas ciągnął jeden i ten sam temat, nie wnosząc nic.

- Powiedziałem mu, że wrócę, Liam. Dwa lub trzy dni spokoju mi starczą, wrócę i będziemy żyć dalej.

- Powiedziałeś mu, że wrócisz? - i na końcu zdania cicho się zaśmiał. - Louis czy ty wiesz co ty powiedziałeś? Czy dla ciebie komunikat: „ten związek nie ma sensu" to przekazanie informacji, że potrzebujesz czasu dla siebie?

Same mistakes again → larryWhere stories live. Discover now