42

5.7K 215 7
                                    

Dzień drugi,

Jedynym dzwiekiem  jaki towarzyszył śniadaniu były jęki. Bólu. Takie mieszczuchy jak my nie znały slowa praca w polu.

Ale kochany pan hemmings orzeźwił nas rozgrzewką, bieg do gospodarstwa. Połowa dziewczyn zdążyła się w tym czasie odkochać.

Tym razem sprzątaliśmy stajnie. Smród brud i ubóstwo. Konie chyba bardziej bały się pisków klasowych laleczek niż laleczki koni. Sprzątanie boksów nie było najprzyjemniejszym zadaniem, ale w nagrodę za dobrze wykonaną pracę gospodarz pozwolił mi usiąść w siodle.

- rose, złaź... - luke podszedł do konia - to niebezpieczne, nie umiesz jeździć!

- skąd wiesz że nie umiem? - naburmuszyłam się - i nie, nie zamierzam cię słuchać, ty mnie nie słuchasz!

Gospodarz pokazał mi co i jak więc na przekór hemmingsowi pognałam konia wzdłóż płotu.

Był wściekły, a ja miałam sadysfakcję że nic nie może zrobić gdy patrzy na niego cała klasa.

###

hi, I am Luke || l.h✔✔Where stories live. Discover now