6.

4.2K 366 524
                                    

- To powiedz mi teraz, Rudziku – Skylor jako pierwsza przerwała ciszę – co cię sprowadza w naszą okolicę? Studia? Praca?

- Desperacja – mruknął Cole, podpierając dłonią brodę, nadal z zapałem kontemplując widok za szybą. Lloyd zerknął na niego, niczym rodzic kontrolujący swoje dziecko, ale zaraz wrócił do sprawdzania czegoś na telefonie. Jay miał wielką ochotę kopnąć bruneta pod stołem, w głębi ducha musiał jednak przyznać, że skubaniec trafił w dziesiątkę.

- Chciałem... wyrwać się na trochę z domu – wyznał, uznając, że to najbezpieczniejszy sposób by nie skłamać, jednocześnie nie musząc mówić prawdy.

Dziewczyna zamruczała ze zrozumieniem, gładząc go po włosach. Jay nie cofnął się, ale napięcie jego mięśni zdradzało, że jest tego bardzo bliski.

- Biedactwo, jak ja cię doskonale rozumiem... Moi rodzice też koszmarne o wszystko marudzą. „Skylor, nie możesz się tak ubierać", „Skylor, nie możesz tyle przeklinać", „Skylor, nie możesz sypiać z synem naszych sąsiadów, on ma narzeczoną!".

- Um... To ostatnie to faktycznie trochę... – zawahał się, szukając odpowiedniego słowa. Nie chciał jej urazić i w sumie nie lubił mieszać się w cudze sprawy, ale czuł się jednak w obowiązku zaprotestować, choćby odrobinę.

- Oh, spokojnie! Z nią też sypiałam – „uspokoiła" go, uśmiechając się słodko. – Byli siebie warci. Za to oboje śliczni. – Zamilkła na chwilę, mierząc go wzrokiem, po czym uniosła brwi. Wyglądała jak drapieżnik, który właśnie wytropił zwierzynę i Jay nie był pewny, czy bardziej go to przeraża, czy ekscytuje. Ostatecznie nigdy jeszcze nikt nie uznał go za atrakcyjnego, miło było wreszcie dowiedzieć się, jak to jest. – Ty też jesteś całkiem śliczny, Rudziku...

Jednak przeraża. Zdecydowanie bardzo, bardzo przeraża.

Wychylił się na krześle na tyle, na ile mógł bez zrzucania jej na ziemię, czując, że jeszcze sekunda, a twarz bardzo dosłownie stanie mu w ogniu. Nie miał pojęcia, co zrobić z rękami, starając się trzymać je możliwie najdalej od jej ciała, co było tym trudniejsze, że nagle jej ciało było praktycznie wszędzie, ciepłe i tak cudownie miękkie. Czuł jej oddech na skórze, od zapachu jej perfum kręciło go w nosie, jasnobrązowe, niemal złote oczy wpatrywały się w niego intensywnie zza zasłony długich rzęs i brakowało tylko centymetrów, żeby...

- Może byś tak wreszcie przestała go molestować, co? – Głośne warknięcie w sekundę rozgoniło całe napięcie. Jay wbił spojrzenie w podłogę, zawstydzony jak jeszcze nigdy w życiu, Skylor zaś, kompletnie niewzruszona, odwróciła się w stronę Cole'a, bawiąc się włosami.

- A co, też byś chciał? – zagadnęła niewinnie, a Jay zapragnął nie tyle zapaść się pod ziemię, co wręcz zejść do samych piekieł i spłonąć z zażenowania. – Jezu, weź nie rób takiej miny, przecież droczę się z nim tylko. Słodziak z ciebie, Rudzku. – Zwróciła się znowu do Jaya i opierając dłonie o jego ramiona pochyliła się nad nim, zniżając głos do szeptu, który był jednak doskonale słyszalny dla wszystkich pozostałych. – Uważaj na niego. Creo que el le gusta te.*

- S-słucham? – zamrugał, zdezorientowany, ale dziewczyna tylko uniosła znacząco brwi, zsunęła mu się z kolan i zmysłowym krokiem przemaszerowała wzdłuż stołu, by zająć miejsce obok czerwonego ze złości Cole'a. W akcie desperacji Jay przeniósł spojrzenie na Lloyda, ale ten wciąż nie odrywał wzroku od telefonu, słaby uśmiech zdradzał jednak, że również on doskonale wie, co się właśnie zadziało. Rudzielec nigdy jeszcze nie czuł się tak bardzo językowo wykluczony. – Co właśnie powiedziałaś?

- Oj, nic takiego, rudziku. Nic co musiałbyś teraz wiedzieć. Wystarczy, że Cole zrozumiał, prawda, amigo?

Objęła go za szyję, całując w policzek, po czym zaśmiała się, gdy odepchnął ją oburzony, warcząc „spierdalaj". Jay był pod dużym wrażeniem: gdyby ktoś spojrzał na niego w ten sposób, dawno byłby w połowie drogi do Chin, Skylor tymczasem nie przejęła się groźną miną ani odrobinę. Sprawiała raczej wrażenie dziecka, które odkryło, że rodzica bardzo denerwuje piszcząca zabawka, więc nagle pokochało ją całym sercem i zapragnęło nosić absolutnie wszędzie.

(Ninjago) Jak zniszczyć sobie życie na tysiąc różnych sposobów [ZAKOŃCZONE]Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon