35.

2.4K 238 140
                                    

Skylor poznała Kai'a na pierwszym roku studiów, gdy wieczorem wracała pociągiem ze zdecydowanie zbyt długich zajęć. Przedział był niemal zupełnie pusty, zmęczona rzuciła więc notatki na pierwsze lepsze siedzisko, a sama opadła na miejsce obok z głębokim, zbolałym westchnieniem. Weekend zapowiadał się dla niej wyjątkowo mizernie, z widokiem na poniedziałkowe kolokwium, a im dalej w tydzień, tym bardziej jej kalendarz ział mrokiem i cierpieniem. Mimo wszystko wyprostowała się jednak, próbując nieco podnieść się na duchu wizją leniwego piątkowego wieczoru, a jej wzrok padł na siedzącego naprzeciw chłopaka. Mógł być nieco od niej starszy, wysoki, w grubej bluzie z kapturem i z gazetą rozłożoną na kolanach, w której zapalczywie bazgrał coś raz po raz, w skupieniu żując skuwkę długopisu. Ciemne włosy tworzyły mu na głowie bliżej nieokreślony sianowaty stóg, twarz miał bladą, głębokie cienie pod oczami zdradzały, że dawno zapomniał co znaczy odpoczynek, a na dokładkę chudy był do tego stopnia, że dziewczyna odruchowo zastanowiła się, czy może zostały jej w torbie jakieś kanapki. Miał w sobie jednak coś – nie to bliżej nieokreślone, mistyczne „coś", raczej „coś" oparte na głębokim współczuciu – co sprawiło, że z miejsca wzbudził w niej zainteresowanie. Jej mama śmiała się czasami, że córka minęła się z powołaniem i powinna szkolić się na stylistkę. Fakt faktem, Skylor miała całkiem niezłe i oko i gust, umiała również w sekundę ocenić człowieka pod kątem wszystkich niedoskonałości i ułożyć dokładny plan, jak je naprostować. W tym przypadku wystarczyłoby mniej stresu, więcej dobrego jedzenia, dużo więcej snu i dobry fryzjer, by mizerne niewiadomoco przed nią wyszykować na całkiem przystojnego osobnika. Niezbyt wysoka cena, jeśli ktoś chciał znać jej zdanie.

Odchrząknęła głośno, zapobiegliwie odwracając głowę w stronę okna, coby chłopak nie odniósł całkowicie słusznego wrażenia, że próbuje zwrócić na siebie jego uwagę. Ten jednak dalej zapalczywie gryzł długopis, nawet nie podnosząc wzroku. Skylor „przypadkiem" zrzuciła na ziemię torebkę. Brak reakcji. Założyła nogę na nogę, trącając go przy okazji kolanem. Nawet nie zgubił rytmu w zapalczywym bazgraniu po kartce.

Kobieta zmarszczyła brwi. Co jak co, ale nienawidziła być ignorowana. Wychyliła się w jego stronę i wyciągając szyję sprawdziła, co tak bardzo pochłania jego uwagę. Rozwiązywał krzyżówkę, a przynajmniej próbował, sądząc po ilości skreśleń i poprawek. Uśmiechnęła się pod nosem, szybko prześledziła wzrokiem pierwszą linijkę i opadła tryumfalnie na siedzenie.

- Kongestia – rzuciła obojętnym tonem, bawiąc się włosami.

Chłopak w końcu zareagował, podnosząc na nią powoli wzrok, nie do końca pewny, czy mówi do niego.

- Co?

- „Zatłoczenie na szlaku komunikacyjnym" na dziewięć liter, pionowo. Kongestia. – Wyjaśniła uczynnie, uśmiechając się. – A ja jestem Skylor. – Dodała, wyciągając rękę na powitanie. Ścisnął ją ostrożnie, rozglądając się na boki, jakby szukał ukrytej kamery.

- Kai. I, um, dzięki – mruknął, na nowo bazgrząc po kartce. – Pasuje...

- Oczywiście, że pasuje – prychnęła, podnosząc się z miejsca. – Mogę? – upewniła się, zerkając zalotnie spod rzęs, a gdy skinął głową usiadła obok niego, przysuwając się na tyle blisko, by stykali się ramionami. – Zobaczmy, co tam jeszcze jest...

Przez kolejne pół godziny podpowiadała mu kolejne hasła, uśmiechając się, szczebiocząc o pierdołach i usiłując pociągnąć go nieco za język, co okazało się nie lada wyzwaniem. W miarę upływu czasu rozluźniał się jednak, zaczynał odpowiadać więcej niż półsłówkami, a gdy przed wyjściem z pociągu zanotowała mu na gazecie swój numer telefonu, obdarzył ją tak pięknym uśmiechem, że na peron wyskoczyła zarumieniona, z mocno bijącym sercem.

(Ninjago) Jak zniszczyć sobie życie na tysiąc różnych sposobów [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now