Nad Wielopolką. ( 17 )

72 13 7
                                    

Dziś akurat padało. Było zimno i pochmurnie rano. Black przyszedł do mojego domu.
- Cześć księżniczko. - Powiedział i mrugnął do mnie.
- Hej. Nadal nwm jak to się stało. - Oznajmiłam. - Rana już się goi?
- Tak. Już wczoraj się wygoiła.
- Tak!? To dobrze. Cieszę się, że nic ci nie jest. - Powiedziałam szczęśliwie. - Ale, dlaczego postanowiłeś za mnie się poświęcić? - Zapytałam ze zdziwieniem.
- Bo cię kocham. Ty mój skarbie haha. - Odpowiedział trochę się wstydząc i pocałował mnie w czoło. Kiedy zjedliśmy śniadanie, Black wziął mnie na barana i szedł ze mną w stronę lasku. Szliśmy przez polanę pełną siana, koło starej opuszczonej szklarni. Black chciał razem kiedyś tam pójść, ale nie chciałam, bo się bałam.
- Gdzie idziemy? - Zapytałam trochę się obawiając co wymyślił.
- Zobaczysz, kiedy będziemy na miejscu. Szedł tak ze mną trzymając mnie za nogi. Bałam się trochę, że nagle się przewrócimy, ale Black był bardzo ostrożny. Byliśmy przy Wielopolce. Nagle zobaczyłam pająka przed sobą i wpadłam głową w jego pajęczynę. Spadliśmy razem na ziemię. Było ślisko, więc wpadałam do rzeki.
- WHITE! - Krzyknął i złapał mnie za rękę. - Trzymam cię! Nic ci nie będzie. Miałam mokrą rękę i wyślizgnęła się z jego uścisku - wpadłam do wody. Chciałam dopłynąć do brzegu, ale woda była strasznie zimna i jej prąd mnie ciągnął. Black szybko bez zastanowienia, wskoczył do wody, zmieniając się w wilka. Z szybkością do mnie płynął, był przy mnie. Złapał mnie i jakąś gałąź, która wystawała zza brzegu. Przyciągnął nas na ziemię. Było mi bardzo zimno. Przytulił mnie.
- Przepraszam White. Nie chciałem. - Powiedział martwiąc się o mnie.
- Nic się nie stało. Szczerze mówiąc, to moja wina. Gdybym się nie bała tych głupich pająków, to by do tego wszystkiego nie doszło. - Powiedziałam i go pocałowałam. Kochałam go. Nie chciałabym go nigdy stracić. Jest dla mnie wszystkim. Kiedy przestało padać wróciliśmy do swoich domów i się przebraliśmy w suche rzeczy. Zjedliśmy obiad. Szłam w stronę domu Blacka. Ściemniło się, więc zmieniłam się w wilka. Moje białe, miękkie futerko odbijało światło, rozprzestrzeniające się z lamp. Najbardziej lubiłam chodzić po mieście wieczorem, bo miałam wtedy największą moc. Byłam pod domem Blacka. Przemieniłam się i weszłam do środka.
- Dobry wieczór. - Powiedziała mama Blacka.
- Dobry wieczór. - Uśmiechnęłam się.
- To co idziemy? - Zapytał chłopak.
- Tak. - Odpowiedziałam i wyszliśmy z domu. W połowie drogi na rynek, przed moim domem zobaczyliśmy znowu tych dwóch brutali. Przed barem były kamery, więc Kamil wszystko widział. Nie zwracaliśmy na nich uwagi. Oni mnie złapali, przyciągnęli do siebie i zatkali mi buzię ręką. Black to zauważył i walnął z pięści jednego z nich. Zaczęli się bić. Black mnie odepchnął, żeby mi się nic nie stało. Na kamerach, Kamil to zobaczył i wybiegł z baru ( był o dziesięć lat starszy od nas ). Przybiegł nam z pomocą zaczął ich rozdzielać. Ten facet, który się nie bił, uderzył Kamila z brzuch. Wszyscy ze sobą walczyli, oprócz mnie.
- HEJ! - Krzyknęłam. - Przestańcie się bić. Wy obaj, żebym was nie widziała nigdy więcej na oczy!
- Bo co? - Zapytali bandyci.
- Bo pozwę was na policję i będziecie siedzieć w więzieniu do końca życia!
Przestraszyli się i poszli, jakby niby nic się nie stało.
- Dziękuję wam za pomoc. - Powiedziałam i Kamil poszedł do baru umyć krew z nosa. Black mnie pocałował.
- Dobrze, że nic ci nie jest. Kiedy cię przysunęli do siebie, no ech. - Nie wiedział co myśleć. - Sama rozumiesz. Nie mieli prawa cię skrzywdzić. Black mnie pocałował, pożegnaliśmy się i wróciliśmy do swoich domów.

563 słowa.

Biały I Czarny Wilk 1️⃣ 🐺 ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now