Podejrzany. ( 55 )

27 7 2
                                    

- Tak, masz rację. To ja, jestem białym wilkiem, ale błagam cię, nikomu nie mów. Nikt nie może się o tym dowiedzieć. To jest moja tajemnica. W sumie, to już nasza tajemnica, a ty wiesz, że ja się tylko przemieniam? Nikt inny? - Spytałam dla upewnienia.
- Tak. Chociaż mam takie podejrzenia, że Grey też się potrafi zmieniać, bo jak jakiś wilk zawyje, to mnie zostawia i gdzieś idzie. - Odpowiedziała dziewczyna i oglądała dalej serial.
- Aha. Jabym się na twoim miejscu, go zapytała wiesz? Ale rób, jak uważasz. - Powiedziałam i poszłam do pokoju się przebrać. - Ja już się kładę spać. Jestem zmęczona. Przebrałam się w moim pokoju, a Jessica poszła ubrać piżamę do łazienki. Umyłyśmy zęby i położyłyśmy się w innych pokojach. Rano, gdy się obudziłam, pierwsze o czym pomyślałam, to lisek. Poszłam do łazienki umyć się, uczesać itp. Kiedy z niej wyszłam, Jessica stała przed nią, ubrana i uczesana.
- Hej.
- Hej. Co chcesz na śniadanie? - Spytałam i poszłyśmy do kuchni.
- Parówki.
- Okej. - Odpowiedziałam i moja mama podgrzała sześć parówek, dla mnie dwie i dla Jessici. Kolejne dwie, jakbyśmy chciały dokładkę. Zrobiłam sobie bułki z masłem i nutellą do parówek. Według mnie, to smakowało pysznie. Jessice zrobiłam dwie bułki bez niczego, ponieważ nie lubiła masła. Kiedy zjadłyśmy śniadanie, ubrałyśmy buty i kurtki na siebie. Wyszłyśmy na pole odrazu, ponieważ była piękna pogoda. Słońce świeciło i ptaki ćwierkały. Trawa była już sucha, więc zagrałyśmy sobie w piłkę.
- Jessica, chodź za mną. Pokarzę ci jakie zwierzątko wczoraj przygarnęłam. Jest takie... - Nie dokończyłam, bo gdy byłyśmy przy szopie, w metalowych drzwiach była zrobiona niewielka dziura. - O nie. - Gdy to powiedziałam, otworzyłam szybko drzwi i spojrzałam szybko na kocyk. Liska nie było.
- Co chciałaś mi pokazać? - Spytała ciekawie dziewczyna.
- Młodego liska, ale go nie ma. Ktoś go zabrał. - Powiedziałam i zorientowałam się, że dziura była wbita w wewnątrz szopy, dokładnie tam, gdzie spał lisek na kocyku. Lisek nie mógł jej przebić, ani też Pola, ponieważ była w szatni w domu. Pobiegłyśmy do domu i wzięłam karmę z lodówki. Zeszłyśmy do szatni dać Poli karmę do miski i okazało się, że jej też nie ma.
- Może twoja mama ją wypuściła. - Stwierdziła Jessica. poszłam szybko do mamy i okazało się, że nawet nie otwierała drzwi na ogród. Wróciłam do szatni i powiedziałam o tym przyjaciółce.
- Ja już nwm, co się stało. - Powiedziała dziewczyna i gdy byłyśmy w ganku, zauważyłam ślady kogoś butów. Najpierw Ktoś szedł do szatni, a później z niej wychodził.
- To na pewno ten ktoś zabrał Polcię i liska. - Powiedziałam stanowczo i pobiegłyśmy do szopy. Tam też były te same ślady.
- White, ja już muszę iść, bo mój tata za chwilkę będzie.
- Okej. Odprowadzę cię. - Powiedziałam i wyszłyśmy przed dom. Gdy Jessica wsiadała do auta, pomachałam jej i wróciłam do mojego małego śledztwa. Byłam koło szopy i ślady wracały chyba do lasku. W szopie, przemieniłam się w białego wilka i pobiegłam do lasku, przez ogród i polanę. Na polanie, zobaczyłam kogoś w masce. Na rękach miał założone jakieś grube, skórzane rękawiczki, przez które trzymał liska i Polę. Ukryłam się za wystającym sianem i obserwowałam uważnie podejrzanego. Gdy był już wystarczająco blisko mnie, wyskoczyłam na niego i przewrócił się na ziemię.
- Odłóż psa i lisa. - Powiedziałam poważnie. Wtedy Pola wyrwała się z rąk podejrzanego i usiadła przy mnie, liżąc mnie po łapie.
- Nigdy! - Krzyknął i podejrzanym okazał się być chłopak. Znałam ten głos.
- Już! Odłóż powoli liska. - Powiedziałam stanowczo, przemieniłam się w człowieka i odchyliłam chłopaka maskę. Drugą ręką ją przechwycił i mocno trzymał przy twarzy.
Próbowałam mu ją zdjąć. Chłopak dalej ją trzymał i leżał na ziemi, a ja koło niego siedziałam i usiłowałam zdjąć mu maskę.
- Przestań. Sama wiesz, że nie zdejmiesz mi maski. - Powiedział chłopak i szybko wstał. Wywaliłam się i podał mi rękę.
- Dlaczego mi pomagasz? - Spytałam złośliwie.
- Bo cię kocham. - Odpowiedział chłopak spokojnie.
- Co?
- Yyy, to znaczyyy... yyymm... - Chłopak nic nie wymyślił i pobiegł do lasku. Szybko wstałam i pobiegłam za nim. Pola biegła przy mnie. Z tyłu, zauważyłam, że chłopak ma czarne włosy. Szybko skoczył przez grube drzewo, na którym się siedzi i z liskiem w ręce, przeskoczył przez cały, szeroki strumyk. Gdy był po drugiej stronie, popatrzył na mnie swoimi ciemno - brązowymi oczami. Przeskoczyłam przez drzewo i skoczyłam nad strumykiem. Mój odskok był za mały. Prawie wpadłam do strumyka, lecz chłopak w masce złapał mnie za rękę i przysunął mnie do siebie, dzięki czemu moja twarz była bardzo blisko jego skrywanej twarzy.
- Przestań. Co ty sobie myślisz? Sama umiem sobie poradzić. Puść mnie! - Krzyknęłam i chłopak puścił moją rękę. Wpadłam do strumyka, ale się nie poddawałam.
- Właśnie widzę, jak ,,sama sobie radzisz''. Haha! - Zaśmiał się chłopak i zaczął biec w stronę ujścia strumyka, do Wielopolki. Weszłam na ziemię i biegłam za nim przez różne zarośla. Nagle stanął przy Wielopolce i przystawił liska do rzeki. Lisek piszczał ze strachu i spuścił na dół ogon.
- Nie! Proszę, nie rób tego. Daj mi go. Proszę. - Powiedziałam i lisek ugryzł chłopaka w rękawiczkę i podejrzany puścił go. Wtedy lisek wpadł do Wielopolki.
- Nieee! Co ty zrobiłeś!?
- To nie ja! Ta bestia sama mnie ugryzła.
- Co? - Powiedziałam i nie miałam wyjścia. Z rozbiegu, wskoczyłam do zimnej Wielopolki.
- White! Co ty robisz!? - Krzyknął chłopak. - Skąd on zna moje imię? - Pomyślałam i popłynęłam do liska, poczym złapałam go za łapki. Trzymałam go mocno i wtedy odwróciłam się do tyłu.
- No nie, dlaczego ja muszę ciągle cię ratować? - Powiedział chłopak i bez zastanowienia, wskoczył do Wielopolki. Podpłynął do mnie i złapał mnie za ręce. Przytulił mnie, podpłynął do brzegu i stanęliśmy na trawie.
- Co ty robisz? Jak możesz mnie tulić!? - Zdenerwowałam się i chłopak odsłonił szybko maskę, z braku powietrza.
- B - Black? Dlaczego to zrobiłeś? Co ci przyszło do głowy, żeby zakradać się do mnie po liska i po Polę? Jednej rzeczy nie rozumiem. Czemu chciałeś wrzucić tego bezbronnego liska do Wielopolki!? - Krzyknęłam ze złości i popchnęłam chłopaka.
- Nie chciałem go wrzucić do Wielopolki. Chciałem ci uświadomić, żeby go gdzieś wywieźć, albo oddać do schroniska. Znam ciebie i nie zgodziłabyś się na to. Przepraszam. Po prostu się ich boję i nie chciałem, żeby tu był. - Powiedział smutnym głosem chłopak.
- Rozumiem. Chodź. Wróćmy do domu. - Powiedziałam i dałam liska na trawę. Szedł koło mnie, a Pola szła koło Blacka.
- Jak go nazwiemy? - Spytałam się chłopaka.
- Nwm, a to samiec, czy samica?
- Samiec.
- Yyymmm, no to może Foxy? ( czytaj: Foksi ).
- Foxy?
- No. Nie za długie i proste.
- Okej. Może być Foxy. Słodkie imię dla liska. Gdy byliśmy na ogrodzie, Pola goniła Foxy i się z nim bawiła gryzakiem. Lisek wrócił do szopy i zjadł całą karmę. Tak też zrobiła Pola. Pogłaskałam Polę oraz Foxy i poszliśmy do domu, zjeść obiad. Gdy skończyliśmy, Black podziękował i pożegnał się. Ubraliśmy się ciepło i postanowiłam odprowadzić Blacka pod dom. Gdy szliśmy, zawahałam się przez chwilę, ale zapytałam.
- Black, d - dlaczego boisz się lisów? - Spytałam i chłopak stanął na wprost mnie, poczym spuścił głowę.
- Kilka lat temu, gdy byłem jeszcze mały, poszedłem z tatą do lasu. Było bardzo fajnie i zobaczył na ziemi ślady łap lisa. Za krzakami coś się poruszyło i ogromny, zmutowany dorosły lis, wyskoczył wprost na tatę. Upadł na ziemię i lis zaczął go gryźć. Pewnie dlatego, żeby chronić swoje młode, które tylko patrzyło na mnie zza krzaków. Tata powiedział, żebym szybko biegł do domu i nie odwracał się. Dorosły lis tylko na mnie popatrzył krwiorzerczym wzrokiem. To był ostatni raz, kiedy widziałem tatę. Pobiegłem szybko do domu i już nigdy nie wrócił. - Powiedział Black i popatrzył się na mnie poważnym wzrokiem.
- Black, j - ja nie wiedziałam. Przepraszam, że cię o to zapytałam. - Powiedziałam i go przytuliłam. Black stał jak głaz i patrzył się ciągle w to samo miejsce, nie ruszając się.
- Ten twój lis, Foxy, ma bardzo podobne spojrzenie do tamtego dorosłego lisa, którego spotkałem z tatą. Dlatego przestraszyłem się go wczoraj, jak przyszedłem do ciebie. Nie chcę go nidgy więcej widzieć. - Powiedział Black drżącym głosem i zaczął iść w stronę domu.
- Wiesz, myślałam, że przez te kilka lat od twojego poznania, twój tata dużo pracuje. Dlatego go nie ma w domu, jak do ciebie przychodzę. Przepraszam cię. - Powiedziałam i przytuliłam mocno chłopaka. Odprowadziłam go pod dom i mnie przytulił oraz pocałował.
- Dobranoc White. Kocham cię. - Powiedział chłopak i się uśmiechnął.
- Dobranoc. Też cię kocham. - Powiedziałam i wróciłam do domu. Lisek spał smacznie na kocyku w szopie, a Pola na legowisku w szatni. Weszłam do domu i przywitałam się z mamą. Ubrałam piżamę, umyłam zęby i położyłam się spać.

Jak Wam się podobała nowa część? Piszcie w komentarzu. Będzie gwiazdka? Zacznę dziś pisać kolejną część. 😉 1417 słów.

Biały I Czarny Wilk 1️⃣ 🐺 ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now