Rozdział I - „Sąd"

596 37 12
                                    

     Przyszli po nią w nocy. Pogrążona we śnie, którego potem nie pamiętała, nie usłyszała, jak trzech mężczyzn wchodzi do jej sypialni. Dopiero lekkie ukłucie w ramię przywróciło ją do przytomności.

    Anella otworzyła oczy i krzyknęła, widząc pochylającego się nad nią mężczyznę. A przynajmniej spróbowała — szorstka dłoń natychmiast zatkała jej usta. Dziewczyna szarpnęła się bezsilnie i nagle świat wokół niej pociemniał.

*

    Obudziła się kilka godzin później — a może nawet dni. Wygodnie łóżko zostało zastąpione przez kamienne, a puszystą i ciepłą kołdrę wymieniono na cienki i śmierdzący kocyk.

    Anella zadrżała i usiadła, rozglądając się. Choć nigdy wcześniej nie widziała go na własne oczy, potrafiła rozpoznać więzienie. Chłodne, kamienne ściany i stalowe kraty dobitnie świadczyły o tym, gdzie się znalazła.

    Siedzący po ich drugiej stronie strażnik również ułatwiał sprawę. Kiedy zobaczył, że się obudziła, wyprostował się i uniósł strzelbę w jej stronę.

    Anella wzdrygnęła się i zwalczyła chęć ukrycia się pod nędznym kocem.

    — Jeden podejrzany ruch i strzelę — oświadczył strażnik.

    Dziewczyna sztywno skinęła głową, niezdolna oderwać wzroku od lufy strzelby. Serce biło jej jak oszalałe, a myśli w głowie były jeszcze bardziej chaotyczne. Już po mnie. Odkryli, kim jestem. Co teraz się stanie? Nie chciała wiedzieć. Gdzie moja rodzina? Czy ich skrzywdzili?

    Nie mogła opanować drżenia ani łez, wzbierających jej w oczach.

    Strażnik przyglądał jej się beznamiętnie, nawet kiedy schowała się pod kocem i zaczęła szlochać.

*

    Przez następną godzinę lub dwie nikt jej nie przeszkadzał. Anella przestała już płakać i tylko leżała nieruchoma, dryfując na krawędzi snu. Usiłowała nie myśleć o strażniku gotowym zastrzelić ją bez mrugnięcia okiem.

    Wstrzymała oddech, słysząc kroki. Chwilę później do jej uszu doszły także dźwięki rozmowy.

    — Co z nią? — zapytała jakaś kobieta. — Dalej śpi?

    — Obudziła się jakąś godzinę temu — odparł strażnik pilnujący Anelli. — Ale nic nie robi, tylko ryczy.

    — No to ją bierzemy.

    Chwilę później rozległ się zgrzyt i drzwi do celi otworzyły się. Anella zadrżała, ale nie obróciła się, dopóki ktoś brutalnie nie chwycił jej za ramię i nie zmusił do wstania. Jęknęła, ale spojrzenie kobiety skutecznie ją uciszyło.

    Zabiją mnie teraz?, pomyślała. Nie, nie mogli tego zrobić. Nie bez procesu. Ale czy kogokolwiek w ogóle obchodził jakiś proces? Czy ktoś się przejmie, jeśli po prostu ją zastrzelą?

    Moją rodzinę będzie to obchodziło, pomyślała Anella. Mam nadzieję. Kto wie, może jej rodzina odetchnęłaby z ulgą, uwolniwszy się od tego ciężaru? Czy to oni ją zdradzili?

    — Bądź cicho i rób, co ci każemy — powiedział mężczyzna, który musiał przyjść z kobietą. — Chyba że chcesz umrzeć.

    Nie chcę, pomyślała dziewczyna, ale tego nie powiedziała. Strażniczka pociągnęła ją za sobą, wciąż trzymając jej ramię w bolesnym uścisku. Mężczyzna stanął po drugiej stronie Anelli i chwycił ją równie brutalnie, niewątpliwie zostawiając siniaki.

Miasto Magii [Miasto Magii #1][ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now