Rozdział LIII - Pustkowie

122 13 9
                                    

Ellain nie miała pojęcia, ile dni minęło, zanim wreszcie ujrzeli ląd. Nie lubiła odmierzać czasu — przez kilka pierwszych lat swojego uwięzienia liczyła codziennie, ile czasu spędziła, zamknięta w wieży, ale potem przestała. To i tak nie miało sensu. Skoro nigdy nie zamierzali jej wypuścić, do czego miała odmierzać czas? Do swojej śmierci? Nie czuła takiej potrzeby.

Dlatego też nie wiedziała, ile dni minęło od wyruszenia w podróż, do dnia, w którym obudziła się i Mikkel poinformował ją, że na horyzoncie widać było ląd.

Ellain natychmiast zerwała się na nogi i podekscytowana pobiegła to zobaczyć. Czy to było Wielkie Pustkowie? Nie wiedziała, ale i tak nie mogła się doczekać. Większość dnia spędziła, stojąc i wpatrując się w coraz bardziej zbliżający się kształt na horyzoncie.

— Co mówi kapitan? — zapytała Mikkela, kiedy ten do niej podszedł. Widziała, jak wcześniej rozmawiał z mężczyzną.

— Że jeśli dobra pogoda się utrzyma, na miejscu będziemy za kilka godzin. — Przez chwilę wyglądał, jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale się powstrzymał.

Ellain dźgnęła go palcem w ramię.

— No? Co jest? Mów. Chyba nie zamierzasz mnie okłamywać?

Przewrócił oczami, ale uśmiechnął się blado.

— Oczywiście, że nie. — Westchnął. — Kapitan mówił, że nie chce za bardzo zbliżać się do Pustkowia. Błagał mnie, żebyśmy wycofali się, póki jeszcze możemy.

Ellain prychnęła.

— Tchórz. Co mamy zrobić, popłynąć wpław? Powiedz mu, że się nie zgadzam. Odstawią nas na sam brzeg.

— Ellain — powiedział uparcie Mikkel. — Nie możemy ich do tego zmuszać. Nie wiemy, co czeka nas na brzegu. Czysta magia jest niebezpieczna dla nas, pomyśl sobie, jaka musi być dla zwyczajnych ludzi.

Ellain zastanowiła się. Mógł mieć rację — nie wiedziała, jak czysta magia działa na niemagicznych. Czy mogła być dla nich śmiertelna? Ellain nie chciała, żeby załodze stała się jakaś krzywda, nie, jeśli dało się tego uniknąć. Ale przecież musieli jakoś dostać się na brzeg.

— Chyba nic im się nie stanie, jeśli odstawią nas na brzeg i szybko odpłyną — powiedziała wreszcie. — Nie muszą przecież schodzić z nami. Mogą zaczekać gdzieś na wodzie.

— I tu pojawia się kolejny problem. Nie chcą zaczekać. Kapitan nie powiedział tego wprost, ale wyraźnie dał mi to do zrozumienia. Kończą się zapasy, dobrze o tym wiesz. Nie byli przygotowani na tak długą podróż. Muszą zawrócić jak najszybciej, jeśli chcą dotrzeć z powrotem na Urtheę.

— Możemy zabrać ze sobą dzieciaka. Kapitan nie odpłynie bez swojej córeczki.

Mikkel zacisnął usta w cienką linię i Ellain od razu wiedziała, że się zdenerwował.

— Nie będziemy brać zakładników.

Ellain westchnęła.

— Czasami bywasz naprawdę nudny, Mike. Przecież byśmy jej nie skrzywdzili. Już ci mówiłam, że nie zabijam dzieci.

— Nie wiemy, co czeka nas na lądzie. Nie wiemy, czy ilość czystej magii od razu nas nie zabije. Nie będę ryzykował niczyjego życia.

Ellain przewróciła oczami.

— Nudziarz. — Trzepnęła go w ramię. — Uparty nudziarz. To co w takim razie proponujesz? Bo chyba nie chcesz, żebyśmy zawrócili, nie?

Koniec końców, zdecydowali się na szalupę. Podpłynęli statkiem bliżej Pustkowia — kapitan zgodził się na to po namowach Mikkela — i wtedy przesiedli się do szalupy.

Miasto Magii [Miasto Magii #1][ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now