Rozdział II - „Miasto Środka"

471 34 3
                                    

    Anella przymknęła oczy, opierając głowę o szybę, ale zaraz wyprostowała się i zamrugała. Nie chciała popełnić błędu z poprzedniego wieczoru i zasnąć. Wciąż przechodziły ją ciarki, kiedy przypominała sobie koszmar, który wtedy wyśniła. Dotyczył on Miasta Magii i tego, co czeka ją, kiedy już dotrze na miejsce.

    Obejmując się ramionami, wpatrzyła się w krajobraz na zewnątrz. Od kilku godzin mijali głównie pola, łąki i czasem jakąś niewielką wioskę. Od przekroczenia granicy Osnei pociąg zatrzymał się tylko w jednym mieście. Kolejnym przystankiem miał być Elutean.

    Już się do niego zbliżali —  pola i łąki powoli zastępowały ponure, szare budynki nowo wybudowanych fabryk oraz zaniedbane kamienice, w których mieszkali biedni robotnicy.

    Anella pozwoliła sobie zamknąć oczy tylko na chwilę, ale kiedy je otworzyła, odkryła, że minęło znacznie więcej czasu. Po brzydkich fabrykach nie było już śladu —  zastąpiły je piękne rezydencje bogatszych mieszkańców stolicy Osnei. Dziewczynę przeszedł dreszcz na widok tego, co do niedawna było jej domem.

    Teraz nie miała już niczego. Straciła dom, rodzinę i swoje dotychczasowe życie. Na zawsze. Nie łudziła się —  nigdy go nie odzyska, nawet jeśli jakimś cudem przetrwa w Mieście Magii.

    Na samą myśl o tym miejscu zbierało jej się na wymioty. Tego właśnie obawiała się najbardziej —  że zostanie skazana na wygnanie do Oreall. Już wolałaby karę śmierci, która przynajmniej byłaby szybsza i mniej bolesna.

    Anella nigdy nie używała magii, poza tym nieszczęsnym dniem, dwanaście lat temu. Podejrzewała, że tylko dlatego zdołała zachować zdrowe zmysły i nie oszaleć. Nie stała się żądnym krwi potworem.

    Magowie z Miasta Magii byli inni. Używali magii, pogrążając swe dusze w mroku i tracąc zdrowe zmysły. Byli gorsi od zwierząt —  nie potrafili nad sobą panować, posługując się przemocą i okrucieństwem na każdym kroku. W Oreall ponoć nie istniały żadne prawa —  w tym pogrążonym przez chaos mieście, każdy mógł robić to, co mu się podobało.

    A Anella miała zamieszkać wśród nich. Wiedziała, że nie ma szans na przetrwanie. Nawet nie potrafiła posługiwać się magią do obrony, choć z pewnością i tak nie użyłaby jej, gdyby mogła. Magia była zła. Mocy Stworzycielki nie przeznaczono dla zwykłych ludzi, dlatego bogini karała tych, którzy ją kradli, zsyłając na nich szaleństwo.

    Mimo to, pozwoliła na istnienie Miasta Magii. Podarowała je Galli Wspaniałej jako podziękowanie za pomoc w pokonaniu samozwańczego Maga-Boga Henreta. Każdy znał tę historię i tylko dlatego nikt nie odważył się na zniszczenie Oreall. Zrobienie tego byłoby wystąpieniem przeciwko Stworzycielce.

    Od utworzenia Miasta Magii minęło ponad czterysta lat i miasto nie przypominało już tego za czasów życia Galli —  jedynego dobrego maga.

*

    Kiedy pociąg zaczął zwalniać, serce Anelli przyspieszyło. Biło tak głośno, że niemal zagłuszyło słowa strażnika:

    —  Wstawaj. Idziemy.

    Neaz był najmilszy z pilnującej jej czwórki, ale i tak odnosił się do niej z wrogością. Nie miała mu tego za złe —  sama z pewnością nie zachowywałaby się lepiej na jego miejscu.

    Wstała i na drżących nogach skierowała się do wyjścia z przedziału.

    Kiedy tylko wyszli z pociągu, dopadły ją zawroty głowy. Po tylu godzinach ciszy, nagły hałas przytłoczył ją. Wszędzie wokół biegali ludzie, przepychając się i nie zwracając uwagi na innych. Niektórzy krzyczeli, inni po prostu głośno rozmawiali. W powietrzu unosiły się setki zapachów, niemożliwych do rozróżnienia.

Miasto Magii [Miasto Magii #1][ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now