Rozdział XXVII - „Ojciec i syn"

140 19 3
                                    

    Odkrycie, co się stało, nie zajęło im dużo czasu. Roślina, z której Ellain zrobiła herbatę, miała działanie uspokajające, a w dużych ilościach również usypiające. Kiedy więc wypili herbatę, zrobili się senni, a kiedy zasnęli, Ellain okradła ich i zniknęła.

    Nie powinienem był jej ufać, myślał Mikkel cały czas. Zaślepiło go współczucie dla tej dziwnej, pięknej kobiety. I teraz za to płacił.

    Musieli znaleźć ją jak najszybciej, zanim spowoduje jakieś poważne kłopoty. Nie wiedzieli jednak, co zamierza ani dokąd się udała. Dlatego się rozdzielili, każde z nich poszło w inną stronę.

    Mikkel udał się do najbliższego miasta, czyli do Tehsan. Nie było ono duże, dlatego liczył na to, że uda mu się czegoś dowiedzieć. Ellain wyróżniała się z tłumu, zarówno wyglądem, jak i zachowaniem. Jeśli tam była, ktoś musiał ją zauważyć.

    Ale kiedy szedł rynkiem miasta, pytając przypadkowych ludzi stojących przy straganach, czy nie widzieli wysokiej Eggoski i słyszał przeczące odpowiedzi, zaczynał tracić nadzieję. Może Ellain udała się w innym kierunku. Może to Balla lub Sanna ją znajdą.

    I wtedy właśnie, kiedy Mikkel już miał zamiar się poddać, podszedł do niego jakiś mężczyzna, ubrany w mundur straży miejskiej.

    — Przepraszam? Czy to nie pan szukał jakiejś kobiety z Eggos?

    — Tak, to ja. Widział ją pan? — zapytał Mikkel z niejaką obawą. Straż miejska? Czyżby Ellain już wpakowała się w  jakieś kłopoty?

    Mężczyzna wskazał ręką przeciwną stronę placu.

    — Była tam, jakieś kilka godzin temu. Chyba chciała wypożyczyć powóz, ale nie potrafiła się dogadać.

    Mikkel spojrzał w stronę wypożyczalni powozów i pokiwał głową. Nie wątpił, że miała problemy z dogadaniem się. Ellain nie mówiła po omiańsku, a mężczyzna wątpił, by w tak niewielkiej mieścinie ktoś znał dobrze eański lub eggoski.

    Mikkel uśmiechnął się z wdzięcznością do strażnika.

    — Bardzo panu dziękuję — powiedział. — Ratuje mi pan życie.

*

    Właścicielka wypożyczalni potwierdziła, że była u niej jakaś wysoka Eggoska, mówiąca łamaną, przestarzałą wersją omiańskiego.

    — Szukała transportu do najbliższego nadmorskiego miasta — powiedziała kobieta. — Ale stąd nic nie jeździ na wybrzeże.

    Ellain chciała się dostać na wybrzeże? Mikkel zrozumiałby, gdyby próbowała dotrzeć do Eggos, w końcu stamtąd pochodziła, ale czego mogłaby szukać nad morzem?

    — Pokierowałam ją do Tresanu — mówiła dalej właścicielka wypożyczalni. — To najbliższe duże miasto, stamtąd powinna znaleźć jakiś pociąg nad morze. Nie wiem, czy mnie zrozumiała, ale zapłaciła. — Wzruszyła ramionami, jakby dalszy los Ellain jej nie obchodził.

    Mikkel jednak niezbyt uważnie jej słuchać. Tresan. Słysząc tę nazwę, mężczyzna niemal przestał oddychać. Jego dłonie zadrżały lekko.

    — Jak daleko jest stąd do Tresanu? — zapytał, pilnując się, by mówić spokojnie.

    — Niecałe trzy godziny jazdy powozem.

    Tak blisko! Był tak blisko, a nawet o tym nie wiedział!

   Już miał zapytać o cenę wynajmu powozu, kiedy przypomniał sobie, że Ellain zabrała mu wszystkie pieniądze. Zawahał się. Mógł użyć magii, żeby się tam dostać, ale nie chciał jej marnować. Zmierzył wzrokiem właścicielkę wypożyczalni. Naprawdę nie chciał tego robić, nienawidził używać swojej magii na innych ludziach, ale nie miał wyboru. Musiał dostać się do Tresanu, żeby złapać Ellain. A poza tym... To był jego dom.

Miasto Magii [Miasto Magii #1][ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now