Rozdział XIV - „Anella"

166 21 0
                                    

    W bibliotece panowała przerażająca wręcz cisza. I pustka. Ean rozejrzał się uważnie z rosnącym niepokojem. W końcu zwrócił się do Steena, na którego czole pojawiła się zmarszczka zmartwienia.

    —  Gdzie Anella? Nie powinno jej tu czasem być?

    Steen wzruszył ramionami, choć nie wyglądał na całkiem nieprzejętego.

    —  Zostawiłem ją tutaj. Pewnie się gdzieś schowała.

    —  Zostawiłeś ją tutaj. Samą. Bezbronną. Kiedy ktoś zaatakował Oreall. Co ty sobie myślałeś? —  Ean pokręcił głową z niedowierzaniem.

    Owszem, on sam robił w przeszłości o wiele gorsze rzeczy. Ale nie znaczyło to, że tak po prostu odpuści Steenowi. Ta dziewczyna była bezbronna! I do tego pewnie śmiertelnie przerażona! A gdyby tak Dannel postanowił z jakiegoś powodu odwiedzić bibliotekę? Byłaby również martwa.

    O ile już nie była.

    Steen nie odpowiedział, zaś Ean nie wypowiedział swych wyrzutów na głos. Zdawał sobie sprawę z tego, że sam nie postąpił najbardziej odpowiedzialnie, wychodząc bez ochrony. Ale on potrafił dać sobie radę. Zaś Anella...

    Zawołał imię dziewczyny, ale odpowiedziała mu cisza.

    —  W takim razie poszukajmy jej —  mruknął. —  Nie ty —  zwrócił się do Gillena. —  Usiądź sobie, wciąż nie wyglądasz najlepiej. A ty chodź ze mną. Musimy ją znaleźć.

    Obeszli cały parter i pierwsze piętro, ale nie znaleźli nikogo ani niczego. Dopiero na drugim Ean usłyszał znajomy niepewny głosik:

    —  Ean?

    Aż zakręciło mu się w głowie z ulgi.

    —  Jest tutaj! —  krzyknął do Steena, który przeszukiwał przeciwną stronę piętra.

    Ean poszedł w stronę głosu i znalazł dziewczynę, skuloną pomiędzy regałami. Podniosła głowę i spojrzała na niego zapuchniętymi od płaczu oczami. Cała się trzęsła. Ścisnęło go za serce na ten widok. Kucnął naprzeciwko dziewczyny.

    —  Anello? —  powiedział łagodnie. —  To ja, nie musisz się bać. —  Przyjrzał się jej uważnie, ale nie wyglądała na ranną, jedynie przerażoną. —  Już dobrze. Oddychaj głęboko. —  Odczekał chwilę. —  Lepiej już?

    Anella pociągnęła nosem i pokiwała głową. Otarła policzki z łez. Jej dłonie wciąż lekko drżały.

    —  Co się stało? Czy ktoś cię zaatakował? Zrobił ci krzywdę? —  zapytał łagodnie Ean.

    —  Nie... To znaczy tak. Ja nie wiem. —  Jej głos brzmiał tak, jakby w każdej chwili znów miała się rozpłakać.

    Ean delikatnie ścisnął ją za dłoń i zniżył głos:

    —  Kto to był? Co zrobił?

    —  Nie wiem, kto to był. Jakiś mężczyzna... Nie widziałam go wcześniej... Pytał... Pytał o ciebie. —  Zerknęła na Steena, który właśnie do nich dołączył.

    Ean też na niego spojrzał —  ze złością i oskarżeniem. Steen odwrócił wzrok. Przynajmniej jest zawstydzony, pomyślał Ean. Przynajmniej tyle.

    —  O co dokładnie cię pytał? —  Ean pomógł dziewczynie wstać i okrył ją swoim płaszczem, bo cała drżała.

    —  Chciał... Chciał wiedzieć, czy Steen posłał po jakiegoś Evasa... Nie wiem, o co chodziło. Nie chciałam odpowiadać, ale... Ale mnie zmusił. Nie wiem jak —  jęknęła. —  Po prostu mnie dotknął, a ja poczułam się dziwnie i... I wszystko mu powiedziałam! —  zaszlochała.

Miasto Magii [Miasto Magii #1][ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now