Rozdział XXVI - „Krew"

151 21 7
                                    

    Anella wiele dałaby, żeby mieć w  sobie tyle odwagi, co Dealla. Dziewczyna cofnęła się gwałtownie, ciągnąc  ją za łokieć. Puściła ją, obróciła się, gotowa do ucieczki, podczas gdy  Anella wciąż nie potrafiła się poruszyć. Zdołała zrobić tylko krok w  tył i wpadła na kogoś.

    Czyjeś chłodne dłonie zacisnęły się na jej ramionach i Anella nagle znieruchomiała.

     — Drogie panie — powiedział spokojnie mężczyzna, schodząc powoli po  schodach. —  Proszę o spokój. Nie chcecie chyba, żeby waszemu  przyjacielowi stała się krzywda?

   

Sander, pomyślała Anella, czując jak łzy wzbierają jej w oczach. Co on mu zrobił?  Serce biło jej tak głośno, że niemal zagłuszało kroki, które rozległy  się za jej plecami. Nie mogła nawet obrócić głowy, żeby sprawdzić, co  się działo.

    — Trzymaj się ode mnie z daleka, ty...! —  Dealla urwała nagle.

    Co się dzieje?

    Rudowłosy mężczyzna przyglądał się im z zadowoleniem. Uśmiechnął się.

    —  Dobrze, nadacie się.

   Nadamy się? Do czego? Anella miała ochotę zwymiotować. To nie tak miało być, pomyślała rozpaczliwie. To miała być łatwa misja, Ean mi obiecał. Rozpłakałaby się, gdyby nie to, że nie mogła się poruszyć.

    Czy to Dannel?, zastanowiła się, patrząc na rudowłosego oczami pełnymi łez. Obraz jej się zamazywał, ledwo cokolwiek widziała. W takim razie ten drugi to pewnie Sarutt Jourass... To on mnie unieruchomił?

     Rudowłosy — Dannel? — podszedł bliżej. Anella usiłowała się skulić,  bezskutecznie. Mężczyzna chwycił ją za podbródek i uniósł jej twarz.  Postukał palcem w jej policzek.

    — Nie znam cię — stwierdził. — Jesteś nowa? Pozwól jej mówić — rzucił do osoby za jej plecami.

    Anella odetchnęła nagle głośno, choć nie poczuła się inaczej. Mężczyzna boleśnie zacisnął palce na jej szczęce.

    — Odpowiadaj. Jesteś nowa w Oreall?

    — T... Tak —  wykrztusiła. Łzy spłynęły jej po policzkach, wreszcie wolne.

    — Jakim typem maga jesteś?

     — Ma... Manipulatorką. — Nie chciała mu tego mówić, ale nie miała wyboru.  Może jeśli odpowie na wszystkie jego pytania, pozwoli jej żyć?

    — Rozumiem... — Mężczyzna zastanawiał się przez chwilę. — Powiedz mi, czy to ty zraniłaś mojego przyjaciela, Mikkela?

     Co? Przez chwilę nie rozumiała, o co mu chodziło, a potem przypomniała  sobie tamten straszny dzień w bibliotece... Czy Steen i Ean nie mówili, że  mężczyzna, które zaatakowała, nazywał się Mikkel?

    Zabije mnie, uświadomiła sobie Anella, patrząc prosto w oczy Dannela. A ja nawet nie mogę się bronić.

    — Tak — wydusiła, nie mając wyboru.

     Dannel brutalnie pchnął ją za ziemię. Anella upadła, uderzając głową o  podłogę, aż zadzwoniło jej w uszach, a świat wokół niej zawirował. Nadal  nie mogła się poruszyć. Zamknęła oczy, czekając na śmierć.

    Ale mężczyzna jej nie zabił — przeszedł nad nią i chyba podszedł do Dealli, bo odezwał się do niej:

    — A ty? Jesteś Jednostkowcem, tak?

Miasto Magii [Miasto Magii #1][ZAKOŃCZONE]Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum