Rozdział IX - „Początek kłopotów"

213 24 9
                                    

    Gillen sądził, że pojawienie się nowego maga w Oreall namiesza trochę w codziennym życiu miasta, dlatego zdziwił się, kiedy minął tydzień, a wszystko pozostawało takie samo. Dziewczyna gdzieś tam sobie żyła, ale nie miał z nią styczności, a życie toczyło się jak dawniej.

    Nie potrafił nie czuć się nieco rozczarowany. Choć rutyna mu nie przeszkadzała, nie miałby nic przeciwko, gdyby w Oreall wreszcie coś zaczęło się dziać. Nie dało się ukryć, że w mieście panowała wieczna nuda.

    A Gillen musiał kontynuować swą nużącą pracę strażnika bramy. Jego zmiana dobiegała już powoli końca —  jeszcze jakaś godzina i będzie mógł wrócić do domu, do swego równie nudnego życia.

    Z zamyślenia wyrwało go energiczne pukanie. Gillen wyprostował się, zaskoczony.

    —  Wejść! —  zawołał.

    Drzwi otworzyły się.

    —  Cześć, Gil!

    Gillen obrócił się w tamtą stronę zdziwiony. Spodziewał się Sandra —  w końcu kto inny mógłby go odwiedzić? —  ale to nie był on. Zamiast niego, w drzwiach stał chudy dzieciak z rozczochraną blond czupryną —  Fex. Czego on tu szukał?

    —  Nie nazywaj mnie tak —  burknął Gillen i znów skierował swój wzrok na magiony. —  Czego chcesz?

    —  Zmienić cię. —  Fex nie wszedł do środka, oparł się jedynie o framugę. —  No wiesz, na warcie. Nudzę się, nie mam nic do roboty, a ty wyglądasz, jakbyś bardzo nie chciał tu być.

    Gillen prychnął.

    —  Idź stąd, młody. Nawet jakbym mógł się z tobą zamienić, nie zrobiłbym tego. Moja zmiana kończy się za godzinę.

    —  No wiem. Ale pomyślałem sobie, że pewnie chętniej wrócisz tę godzinę szybciej do domu, nie? —  Dzieciak wszedł wreszcie do środka i zamknął za sobą drzwi. Wyszczerzył zęby w uśmiechu.

    Gillen zmrużył oczy. Coś mu tu nie pasowało. Dlaczego ten irytujący dzieciak chciał się go pozbyć? Pewnie planował jakiś głupi kawał. Cóż, Gillen nie pozwoli mu na nic takiego, udaremni jego plany. Jeśli Fex chce robić żarty, niech poczeka na koniec jego zmiany.

    —  Idź sobie —  mruknął tylko, krzyżując ręce na piersi.

    Fex zaśmiał się i usiadł pod ścianą.

    —  Nie, chyba posiedzę sobie z tobą. To ciekawsze niż praca, wiesz?

    Gillen westchnął ciężko. Dlaczego zawsze ktoś musiał przeszkadzać mu w pracy? On chciał tylko odrobiny spokoju!

    —  Rób, co chcesz. Ale jak będziesz mi przeszkadzał, to cię stąd wykopię.

    Fex znowu roześmiał się, był to najbardziej irytujący dźwięk, jaki Gillen kiedykolwiek słyszał. Zerknął na niego przez ramię. Nie masz jakiejś pracy?, pomyślał, ale nie zapytał, bo nie miał najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Nie przejmujesz się, że cię wykopią?

    Westchnął, tym razem ciszej i znów wbił wzrok w magiony. Skoro Fex chciał tu siedzieć, proszę bardzo. Byle tylko był cicho i nie przeszkadzał. Jeszcze godzina i stanie się problemem kogoś innego.

    Oczywiście, Fex nie potrafił zachować ciszy na dłużej niż minutę.

    —  Nie lubisz tej pracy, co? —  zagadnął.

    Gillen całą siłą woli powstrzymał się, żeby nie posłać dzieciakowi morderczego spojrzenia. Zamiast tego wzruszył ramionami.

    —  Nic ci do tego.

Miasto Magii [Miasto Magii #1][ZAKOŃCZONE]Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ