Rozdział XLVI - „Uwięziona"

122 11 1
                                    

Balla nie mogła tego już dłużej wytrzymać. Dannel wciąż torturował tego mężczyznę — Balla nie rozpoznawała go — a jej z każdym razem robiło się coraz bardziej niedobrze. Starała się zachować kamienny wyraz twarzy, ale z każdym wrzaskiem stawało się to coraz trudniejsze. W dodatku zapach spalonego ciała przypominał jej o tym, że dawno nic nie jadła.

Wreszcie uznała, że dłużej nie może się temu przyglądać. Wymamrotała jakąś wymówkę o pójściu do toalety i odeszła. Dannel nie zwrócił na nią większej uwagi, pochłonięty wyciąganiem informacji, których ten uparty mężczyzna wciąż nie chciał mu dać.

Dziewczyna zawędrowała między regały, żeby odetchnąć w samotności. Wciąż słyszała krzyki, ale starała się je zignorować. Zamiast tego skupiła się na pozytywach. 

Dannel wybaczył jej wcześniejszą niesubordynację. Nie powiedziała mu prawdy, z czym czuła się trochę źle, ale wolała nie myśleć, jak zareagowałby, gdyby dowiedział się, że Ellain uciekła. Ale nie dowie się, dopóki Mikkel lub Sanna nie wrócą.

Jej serce wciąż zaczynało bić szybciej, kiedy myślała o tym, jak ją przytulił. Nigdy wcześniej nie dotknął jej w taki sposób i zastanawiała się, co to znaczyło. W tamtym momencie, przez chwilę, miała nadzieję, że ją pocałuje, ale tego nie zrobił. Nie rozumiała jego zachowania.

Ale troszczył się o nią, co sprawiało, że jej serce miękło nieco. Odesłał ją, bo się martwił i nie chciał, żeby coś jej się stało. To było naprawdę słodkie z jego strony, choć również nieco irytujące. Potrafiła o siebie zadbać, nie była małym dzieckiem, a silnym magiem, z którym należało się liczyć.

Zamarła, słysząc za sobą jakiś szmer. Chciała się obrócić, ale w tym momencie ktoś chwycił ją od tyłu i zatkał dłonią usta. Balla szarpnęła się i krzyknęła, a przynajmniej spróbowała, bo w tym samym momencie zapadła ciemność.  

*

Balla ocknęła się, nie wiedząc, ile czasu minęło, odkąd straciła przytomność. Przez chwilę nie wiedziała nawet, co się stało. Bolała ją głowa, a wokół panowała ciemność. Dopiero po chwili przypomniała sobie bibliotekę i to, jak ktoś ją zaatakował.

Zagotowało się w niej od gniewu i dziewczyna poruszyła się gwałtownie, co okazało się błędem. Jej czaszkę przeszył ból i syknęła. Usłyszała czyjeś kroki i bardziej wyczuła niż zobaczyła kogoś tuż obok siebie.

— Obudziłaś się już? Cóż, niedługo pewnie przyjdzie czas na resztę. — Był to kobiecy głos, którego dziewczyna nie rozpoznawała.

Czemu nic nie widziała? Poruszyła się i dopiero wtedy wyczuła krępujące ją sznury. Ktoś związał jej nogi w kostkach i dłonie za plecami. Na oczach miała przepaskę, a w ustach knebel. Było w nich coś dziwnego, ledwo je czuła, a przecież ciasno przylegały do jej ciała.

Nieważne. Musiała się uwolnić i sprawić, by jej porywaczka pożałowała tego, co zrobiła.

Sięgnęła magią do sznurów krępujących nadgarstki i napotkała problem. Nie mogła do nich wejść, coś blokowało jej dostęp. Magia kogoś innego. Zostały zrobione z magii, uświadomiła sobie Balla, klnąc w myślach. Wydostanie się będzie trudniejsze, niż jej się wydawało, ale da radę to zrobić.

Kimkolwiek była tajemnicza kobieta, odeszła do kogoś innego. Powiedziała coś, ale Balla jej nie słuchała, skupiona na sznurach. Nie chciały jej się poddać — ktokolwiek je stworzył, musiał być silniejszy od niej. Ale Balla była uparta i nie zamierzała poddawać się tak łatwo.

Ból głowy nie pomagał, ale dziewczyna zacisnęła zęby i starając się nie wydawać żadnego dźwięku, przylgnęła bardziej do ściany, przyciskając do niej nadgarstki. Przelała w nią część magii, nakazując kamieniowi stać się ostrzejszym. A potem zaczęła pocierać o niego sznurem. Żałowała, że nie ma przy sobie swojego noża — ktokolwiek ją związał, musiał ją najpierw dokładnie przeszukać. 

Miasto Magii [Miasto Magii #1][ZAKOŃCZONE]Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt