Rozdział XLVIII - Straty

110 11 0
                                    

Zajęło to trochę czasu, podczas którego Lonnie rzucała Eanowi podejrzliwe i wrogie spojrzenia, ale wreszcie dziewczyna zaczęła się przekonywać co do tego, by iść z nim do kryjówki.

    I wtedy właśnie usłyszał, jak ktoś wbiega po schodach. Lonnie zamarła i otworzyła szerzej oczy, wyglądając trochę jak spłoszone zwierzę, a Ean zacisnął dłoń na flakoniku czystej magii, który trzymał w kieszeni.

    Drzwi do starej celi Ellain otworzyły się z impetem i do środka wpadł Evas.

    Ean odetchnął i przyjrzał się chłopakowi. Nie wyglądał na rannego, jedynie na roztargionego, ale śmierdział dymem na odległość.

    — Evas. Nie spodziewałem się ciebie tak szybko.

    Chłopaka najwyraźniej zdziwiła jego obecność, bo przez chwilę tylko wpatrywał się w niego, oddychając ciężko. Musiał przebiec całą drogę.

    — Ja też się pana nie spodziewałem — wydusił wreszcie, kiedy udało mu się złapać oddech. Zerknął przelotnie na Lonnie, która wciąż siedziała zupełnie zesztywniała. — Biblioteka się pali.

    Ean przez chwilę myślał, że się przesłyszał.

    — Co? — zapytał głupio.

    — Biblioteka. Się. Pali — powtórzył Evas z większym naciskiem.

    Ean zerwał się na równe nogi.

    — Nikomu nic się nie stało?

Evas wzruszył ramionami.

    — Tego nie wiem. Większości udało się wydostać, ale nie wiem, co z resztą. — Jak to Evas, nie wyglądał na zbyt przejętego losem innych. — Ci, co uciekli, też tutaj idą, ale Erass posłała mnie przodem.

    Czyli Erass użyła na nim swojej magii, żeby szybciej dotarł do Szarej Wieży. Całe szczęście — gdyby Evas przybiegł chwilę później, nie zastałby już Eana i Lonnie i musiałby czekać, aż mężczyzna znów się pojawi, co mogłoby trochę potrwać.

    — Miejmy nadzieję, że nikomu nic się nie stało — powiedział Ean, choć jego serce wciąż biło nieco szybciej. Steen, co ze Steenem?, pomyślał, ale nie zapytał. — Co z planem?

    — Chyba szedł dobrze. Steen powiedział, że udało im się złapać kilka osób, ale nie mieliśmy jak się do nich dostać, bo są w piwnicy. Trzeba będzie ich zabrać z drugiej strony.

    Ean pokiwał głową.

    — Wiesz, kogo udało im się pojmać?

    — Wiem, że mają Ballę. — Evas wbił w niego wzrok. — Dlaczego jej nie zabili?

    To będzie ciężka rozmowa, pomyślał Ean i westchnął.

    — Jedyną osobą, którą czeka śmierć, jest Dannel, chyba że nie będzie innego sposobu na powstrzymanie reszty. Poza tym, nie zabijamy dzieci i osób poniżej dwudziestego roku życia, a twoja siostra ma osiemnaście lat, Evas. Nie skażę jej na śmierć. Nie wyrządziła aż tak wielkich krzywd, by na nią zasługiwać.

    Evas zmarszczył brwi, wyraźnie niezadowolony.

    — Wyrządziła bardzo wiele krzywd — wymamrotał, wbijając wzrok w podłogę.

    Tak, ale mówimy tu o innych krzywdach, westchnął Ean w myślach. Wątpił, by Evas tak naprawdę chciał śmierci siostry. Niewątpliwie pragnął, by spotkała ją kara za zdradę, jakiej się dopuściła. Ale czy tą karą powinna być śmierć? Ean wierzył, że nie.

Miasto Magii [Miasto Magii #1][ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now