Rozdział VI - „Zmartwienia"

320 27 5
                                    

    Dealla była młodą dziewczyną w wieku podobnym do Anelli, rok starszą albo młodszą. Sądząc po jej imieniu i wyglądzie —  miała jasne włosy sięgające podbródka i duże, niebieskie oczy —  pochodziła z północy. Może nawet z Elenei.

    Na powitanie Dealla uśmiechnęła się lekko i pochyliła głowę.

    —  Pomyślności —  powiedziała. Na szczęście, mówiła z północnym akcentem. —  Jestem Dealla, ale pan Ean pewnie już ci to powiedział. —  Zaśmiała się cicho.

    Anella skinęła głową.

    —  Szczęścia. Ja jestem Anella.

    —  No dobrze, to chodźmy. Mam cię zaprowadzić do mieszkania, nie? To gdzie mieszkasz?

    —  Granitowa siedemnaście? —  Miała nadzieję, że niczego nie pomyliła. Przyjrzała się kluczom, ale było na nich żadnego numerka.

    Dealla rozpromieniła się.

    —  Pracuję niedaleko. Wiesz, w piekarni. Będziesz mogła rano do mnie wpadać po jakieś świeże bułeczki.

    Będę musiała sama przygotowywać sobie jedzenie, uświadomiła sobie Anella. Oczywiście. W Mieście Magii nie będzie miała służących, wyręczających ją we wszystkim. Jak poradzi sobie sama? Nie tylko z gotowaniem, ale też ze sprzątaniem i innymi podobnymi sprawami? W dodatku musiała pójść do pracy —  nie znała jeszcze cen w Oreall, ale wątpiła, by to, co dał jej Ean, starczyło jej na długo.

    Przygryzła warg, wychodząc z Deallą z biblioteki. Nie sądziła, że kiedykolwiek będzie musiała się tym martwić. Że będzie musiała żyć w Mieście Magii. Spodziewała się, że nie przetrwa tu nawet godziny, ale Oreall wydawało się zaskakująco normalne. Nawet pomimo tej nieludzkiej temperatury.

    Na szczęście, niebo zaczęły przesłaniać chmury. Deszcz z pewnością nieco ją orzeźwi.

    —  Zaprowadzę cię do mieszkania, ale mogę po drodze pokazać ci kilka miejsc —  powiedziała Dealla. —  Potrzebujesz czegoś konkretnego?

    Anella zawahała się.

    —  Wszystkiego? Nie mam nic. —  Spuściła wzrok.

    Dealla spojrzała na nią przez ramię i zacmokała.

    —  Biedactwo. Mi też wszystko zabrali jak tu pierwszy raz przyjechałam. Ean dał ci chociaż jakieś pieniądze.

    —  Tak, siedem gallanów... Nie wiem, czy to dużo —  przyznała.

    —  Powinno wystarczyć na kilka dni. —  Dealla uśmiechnęła się. —  Jaką będziesz miała pracę, zdecydowaliście już coś?

    Anella pokręciła głową i zrównała krok z dziewczyną. Rozejrzała się. Przeszły przez środek placu i weszły w wąską uliczkę obok ponurego budynku administracji, wkraczając pomiędzy kamienice.

    Już po chwili Anella nie wiedziała, gdzie się znajdują. Nie słyszała szumu rzeki, a nazwy ulic zaczęły jej się mylić. Były dziwne i nic jej nie mówiły —  Andezytowa, Bazaltowa, Trachitowa... Kto to wymyślał?

    —  Nie —  odparła na pytanie Dealli. —  Ja... Nie wiem, czy się do czegokolwiek nadaję.

    —  Nie martw się. Myślisz, że ja potrafiłam piec, kiedy tu pierwszy raz przyjechałam? —  Machnęła ręką. —  Proszę cię. Ale się nauczyłam. Ty też się możesz czegoś nauczyć. Jak chcesz to zapytam Erass, czy przyjmie cię na staż do piekarni.

Miasto Magii [Miasto Magii #1][ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now