Rozdział XXXVII - „Puste miasto"

138 12 3
                                    

     Miasto było puste, choć wydawało się to niemożliwe.

    — Jak? — pytał Dannel. — Jak to możliwe? Gdzie oni wszyscy się schowali?

Sarutt pokręcił głową i spuścił wzrok.

— Nie wiem... Nikogo nie wyczuwam. Ani jednej osoby, poza nami.

Przecież nie mogli wszystkich ewakuować, kiedy walczył z Evasem. Musieli to zrobić wcześniej. Ale skąd wiedzieli, że się tu pojawię? Dannel nie potrafił tego zrozumieć.

Fex, pomyślał nagle. Ten przeklęty dzieciak. To on poinformował go, że Evasa nie ma w mieście. To on namówił go na przybycie tutaj i zaatakowanie. Niech to szlag. Dannel miał ochotę coś rozwalić, ale powstrzymał się. Zacisnął dłonie w pięści. Dałem się oszukać pieprzonemu gówniarzowi.

Nie, to nie był plan Fexa. Za tym musiał stać Ean. Wszystko sobie pięknie obmyślił... A Dannel powinien był się tego domyślić. Powinien być bardziej podejrzliwy. Mikkel nie dałby się tak oszukać, pomyślał. Ale Mikkela tu nie było, nie wiedział nawet, co Dannel planował.

Choć odesłał go dla jego własnego bezpieczeństwa, teraz Dannel żałował, że to zrobił. Potrzebuję cię, Mike, pomyślał. A przynajmniej twojego mózgu.

Opuszczona biblioteka sprawiała upiorne wrażenie, choć Dannel starał się nie okazywać strachu. Nie mógł się jednak oprzeć wrażeniu, że spomiędzy regałów zaraz coś na niego wyskoczy. W dodatku ta atmosfera... Wydawała się niemal wroga, choć było to niedorzecznie. To tylko książki, mówił sobie Dannel. Nie mogą być wrogo nastawione.

— Sprawdź jeszcze raz — polecił Saruttowi, nie przestając chodzić wokół biurka. Denerwował się coraz bardziej.

Sarutt zacisnął usta w cienką linię, usiłując ukryć własną irytację.

— Sprawdzałem już trzy razy — powiedział. — Tutaj nikogo nie ma. Albo... — urwał.

Dannel tracił już cierpliwość.

— Albo? — warknął.

— Albo ukrywa ich jakiś Jednostkowiec silniejszy ode mnie.

No tak, pomyślał Dannel. Świetnie. Równie dobrze Ean mógł stać gdzieś obok, ale jeśli ukrywał go jakiś potężny Jednostkowiec, był całkowicie niezauważalny. I jak tu się nie denerwować?

Może o to chodziło Eanowi. Chciał wyprowadzić go z równowagi. Dannel nie mógł mu na to pozwolić. Musiał zachować spokój za wszelką cenę, ale musiał też pozostać czujny i przygotowany na atak w każdej chwili.

Czeka mnie bezsenna noc, pomyślał niezadowolony i zwrócił się do Sarutta:

— Nie możesz tego jakoś wyczuć?

Mężczyzna pokręcił głową.

— Nie mam tyle magii. Już mi się kończy, muszę oszczędzać. Może gdybym...

— Nie — przerwał mu Dannel, zanim zdążył dokończyć myśl. — Chyba że chcesz zginąć.

Sarutt przełknął ślinę, najwyraźniej obierając to jako groźbę. Ale to nie była groźba, Dannel po prostu stwierdzał fakt. Czemu miałby grozić komuś, kto stał po jego stronie?

O ile Sarutt faktycznie po niej stał. Dannel zaczynał mieć ku temu wątpliwości. W końcu mężczyzna pozwolił uciec Sandrowi i tej dziewczynie, a przynajmniej nie próbował ich powstrzymać. Dannel nie mógł też zapomnieć o tej zwyczajnej, ludzkiej kobiecie, w której kiedyś Sarutt się kochał. Nie powinien mu zbytnio ufać, choć w tym momencie nie miał większego wyboru.

Miasto Magii [Miasto Magii #1][ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now