Rozdział XL - „Rozmowa z kapitanem"

131 12 2
                                    

Pierwszy raz stało się to trzeciego dnia ich podróży, a raczej trzeciej nocy. Dzielili ze sobą kajutę, nic dziwnego, że w końcu doszło do czegoś więcej.

Mikkel zawsze miał słabość do pięknych kobiet, a Ellain niewątpliwie zaliczała się do urodziwych. Jednak po każdej wspólnej nocy, mężczyzna nie mógł oprzeć się wrażeniu, że popełniał błąd. Że to wszystko zmierzało w niebezpiecznym kierunku.

Nic nie wiedział o Ellain, co nie powinno go aż tak niepokoić — w końcu zazwyczaj nie znał zbyt dobrze kobiet, z którymi sypiał. Ale teraz było inaczej. Ellain nie była nieznajomą poznaną w barze. Nie mógł tak po prostu zniknąć z jej życia.

Powinien trzymać się na dystans, nie zbliżać się do niej tak bardzo. Ale nie potrafił, sam nie wiedział dlaczego. Nie podobało mu się to.

— Widzę, że nie śpisz. — Usłyszał głos Ellain. — Widzę, jak się marszczysz. O czym tak myślisz?

Ellain nigdy dotąd nie budziła się pierwsza, ale kiedy Mikkel otworzył oko, stała na środku ich ciasnej kajuty, ubrana i uśmiechnięta.

— Dzień dobry — powiedział, ignorując jej pytanie. — Wyglądasz pięknie.

Ellain prychnęła.

— Nie wątpię. Brudna koszula i zbyt ciasne spodnie to zapewne najnowszy krzyk mody po drugiej stronie oceanu. Wstawaj, leniu. Mamy robotę.

Kapitan statku, Karam, który łaskawie zgodził się zabrać dodatkowych pasażerów, nie kłamał, mówiąc, że będą musieli pracować. Nie dawał im ani chwili wytchnienia, ciągle znajdując nowe zajęcia. Mikkel, który do tej pory nigdy nie postawił nogi na statku, już drugiego dnia przysiągł sobie, że nigdy więcej tego nie powtórzy.

Ellain za to zachowywała się, jakby była w swoim żywiole i Mikkel zastanawiał się, czy w swoim poprzednim życiu — przed uwięzieniem — często pływała statkami. Nie pytał — i tak by mu nie powiedziała. Wciąż unikała rozmów na temat swojej przeszłości.

— Czemu wstałaś tak wcześnie? — zapytał Mikkel, podnosząc się.

Ellain podniosła z podłogi jego koszulę i rzuciła nią w niego.

— Już ci mówiłam, głuptasie. Mamy robotę. Musimy rozmówić się z kapitanem. — Kiedy wciąż patrzył na nią bez zrozumienia, przewróciła oczami. — Za dwa dni statek dotrze do Aztarru, ale my się tam przecież nie wybieramy. Chcemy płynąć dalej.

Ty chcesz, pomyślał Mikkel, ale nie powiedział tego na głos. Z każdą pokonaną milą niebezpiecznie zbliżali się do tajemniczego kontynentu, zwanego Wielkim Pustkowiem. Ellain miała nadzieję znaleźć tam sposób na odzyskanie swojej magii, Mikkel zaś najchętniej trzymałby się jak najdalej od tego miejsca. Nie miał jednak wyboru, nie mógł przecież zostawić Ellain samej.

— I jak zamierzasz przekonać kapitana, żeby zabrał nas na Pustkowie? — zapytał Mikkel, ubierając się. — Nikt o zdrowych zmysłach nawet nie zbliża się do tego miejsca.

Niewielu przeżyło wyprawę na Wielkie Pustkowie, a ci, którym udało się wrócić, umierali wkrótce potem. Przed śmiercią opowiadali o niekończącej się pustyni, jaką ponoć stanowiło Pustkowie, i o czystej magii, pływającej swobodnie w powietrzu.

— My się tam wybieramy — przypomniała mu Ellain, dźgając go palcem w ramię.

Tak, pomyślał Mikkel. Ale ja robię to dlatego, że muszę, a ty nie masz do końca zdrowych zmysłów. Uśmiechnął się słabo, mając nadzieję, że jego myśli nie są wypisane na jego twarzy.

Miasto Magii [Miasto Magii #1][ZAKOŃCZONE]Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα