I don't wanna close my eyes. {6}

3.9K 256 16
                                    

-Jug... - Zaczęłam cicho, ale zobaczyłam, jak kręci głową.

-Musisz być zmęczona. Chodź, pokażę ci, gdzie będziesz spać. - Chcąc nie chcąc, ruszyłam za nim szklanymi, kręconymi schodami bez poręczy. "Jak łatwo Archie mógłby mnie z nich zepchnąć." Przemknęło mi przez myśl. - Tutaj. - Weszliśmy do przestronnego pokoju, w którym wszystko było białe. Wielkie łóżko z misternie rzeźbionym zagłówkiem i pasujące do niego meble: szafa, komoda i biurko. Ten pokój nie wyglądał nowocześnie, był swego rodzaju reliktem innej epoki, ale i tak był przepiękny. Białe ściany, białe panele, biały, puszysty dywan. Na ścianach delikatne ryciny kwiatów, oczywiście w białych ramkach.

-Pięknie tu. - Wyszeptałam, cały czas zszokowana wystrojem wnętrza.

-Dzięki. - Jughead wyszczerzył na chwilę zęby. - Akurat ten pokój i moją sypialnię urządzałem sam. Jeśli chodzi o resztę, pozwoliłem Ronnie, żeby poniosła ją fantazja.

-Tu jest tak... Czysto. Niewinnie. Jakbym wpakowała się przez przypadek do nieba. - Podeszłam do łóżka i pogłaskałam jedwabistą pościel.

-Mmm... Przyniosę twoje rzeczy z samochodu. - Tylko kiwnęłam głową i położyłam się na chwilę na tej rozkosznie zimnej kołdrze.

•••

-Oh, tak, kotku, tak... - To był nasz pierwszy raz i nie do końca wiedziałam, jak mam się zachowywać. Słyszałam gdzieś jednak, że powinno się zachęcać partnera i krzyczeć jego imię, nawet jeśli to, co robicie, nie sprawia ci przyjemności. Uznałam więc, że w udawaniu powinnam być ekspertką.

Nie wiem, czy to coś ze mną jest nie tak? Słyszałam, że niektórzy ludzie tak mają. Po prostu popęd seksualny znika... - Wyobraziłam sobie, co by na to powiedział Jughead. "Zajebiście, że myślisz o mnie podczas swojego pierwszego razu. Czuję się osobiście zaszczycony. Może nawet wpiszę to do CV..." Uśmiechnęłam się lekko. Taak. Myślenie o swoim najlepszym przyjacielu podczas seksu nie wróży nic dobrego.

•••

-Jestem... - Natychmiast otworzyłam oczy i poderwałam się z łóżka.

-Ohh, tak... - Wzięłam od niego torbę i zaraz się skrzywiłam, bo poczułam, jak rozrywają mi się strupy na nadgarstkach. - Kurwa... - Zaklęłam cicho, czując, jak krew powoli spływa mi po dłoniach. Zapomniałam o nich. Z jednej strony nie chciałabym ich pokazywać Jugowi, ale z drugiej zaraz zachlapię ten idealnie biały dywan.

-Co jest, Betts? - Chłopak szybko wziął ode mnie torbę i postawił ją na ziemi, a ja uniosłam ręce w górę.

-Gdzie jest łazienka? - Spytałam w miarę spokojnym tonem.

-Za tymi drzwiami. - Wyglądał na zaniepokojonego, a kiedy w końcu spojrzał na moje dłonie, zaklął siarczyście. - Kurwa, Betts! Co ci jest?

-To nic. Otworzysz mi te drzwi? Nie chcę niczego zabrudzić.

-Tak, taak... - Weszłam do łazienki, urządzonej w podobnym wystroju, co sypialnia. Pewnie w innej sytuacji bym się nim zachwyciła, ale teraz nie chciałam po prostu niczego pochlapać. No i te nacięcia zaczęły mnie solidnie piec. - Co ci jest? - Usłyszałam za sobą jego przerażony szept.

-Ja... - Przerwałam i pokręciłam głową. Jak ja mam mu to powiedzieć? "No wiesz, chociaż mąż mnie bije, to ja sama uznałam, że nie wystarczy mi tylko tyle bólu?"

•••

Leżałam sztywno obok niego na łóżku, a na policzkach miałam zaschnięte łzy. Już dawno przestałam udawać, że seks z nim sprawia mi jakąkolwiek przyjemność. Po prostu cierpiałam w milczeniu, kiedy on robił swoje. A jemu to nawet nie przeszkadzało. Byłam jego własną dmuchaną lalką, tylko że w wersji all inclusive.

Kiedy usłyszałam ciche chrapanie, wstałam ostrożnie z łóżka, żeby go nie obudzić. Zarobiłabym za to kolejny cios.

Poszłam do łazienki i wyjęłam po ciemku z szafki żyletkę "na specjalne okazje". Każde nacięcie pozwalało mi przestać myśleć nad tym, jak beznadziejne jest moje życie.

•••

-Widzisz, Jug... - Zaczęłam, cały czas odwrócona do niego plecami. - Czasem to wszystko staje się na tyle trudne, że ból zabija ból. - Nacisnęłam paznokciem na jedno z nacięć. - Nie jestem z tego dumna i zadowolona, ale... To wszystko miażdżyło w pewnym stopniu poczucie winy, które zjada mnie od środka. Toczy jak rak. A ja nie potrafię się uwolnić z tej spirali.

-Właśnie to zrobiłaś. - Zobaczyłam jego twarz w lustrze.

-Może i tak. A może moje życie nie jest przystosowane do stawania się lepszym. Tak jak jego właścicielka, traci na wartości z każdą sekundą.

-Przestań. - Podszedł do mnie bliżej i obrócił do siebie. - Musisz uwierzyć, że dasz radę coś zmienić. Tylko wtedy ci się uda. A teraz chodź, opatrzę ci te nadgarstki. - Wyciągnął mnie z łazienki i sprowadził po schodach do kuchni. Kazał mi usiąść przy stole, a sam wyjął z szafki apteczkę. - Pokaż mi je. - Zaprezentowałam je mu posłusznie i zobaczyłam, że jego oczy się rozszerzają. - Jak... Jak często?

-To zależy. - Wzruszyłam ramionami. - Czasem były takie dni, że... Wbicie tej żyletki mocniej było największym marzeniem. Żeby to skończyć. No ale... Zasłużyłam sobie na to. - Zaśmiałam się sucho.

Jughead wyglądał na wstrząśniętego.

-Betts. Przestań tak mówić.

-A nie? Ty najlepiej powinieneś o tym wiedzieć. - Odezwałam się, ale zobaczyłam, że jego uwagę przykuło coś innego. Dotknął delikatnie bransoletki, która zsunęła mi się po przegłubie.

-Czyli rzeczywiście V ci ją dała. Byłem pewien, że ją spaliła albo wyrzuciła na śmietnik. - Przesunął palcami po moim imieniu, wygrawerowanym na plakietce.

•••

Staliśmy u jubilera i przebieraliśmy nogami z niecierpliwością.

-Myślisz, że długo to jeszcze potrwa? - Wyszeptałam, trochę spięta. - Powinnam być już w domu na obiedzie, a jeśli mama dowie się, dlaczego się spóźniłam, nie będzie zadowolona. - Moi rodzice traktowali rodzinę Jonesów jak trędowatych. Bo byli biedni i mieszkali w przyczepie z dwójką dzieci. Ja nie uważałam, że jest to jakikolwiek wyznacznik, czy ktoś jest fajny, ale zdanie mamy i taty się dla mnie liczy.

-Spokojnie, Betts. - Juggie położył mi uspokajająco rękę na ramieniu. - Zaraz powinniśmy je dostać.

Wydaliśmy na nie nasze ostatnie kieszonkowe. Wprawdzie Jug chciał to po prostu przejeść w Pop's, ale ja nalegałam, żebyśmy mieli coś na znak naszego powiązania.

-Proszę bardzo. - Z zaplecza wyłonił się jubiler, trzymając dwie bransoletki. Ja i Jughead wzięliśmy je od niego i uroczyście założyliśmy sobie nawzajem.

-Teraz nasza przyjaźń będzie wieczna. - Powiedział poważnie Jug, a ja wiedziałam, że ma rację.

•••

Mieliśmy wtedy dziesięć lat i zero pojęcia o świecie. I to chyba właśnie to było takie piękne.

-Dała mi ją na weselu. - Jughead oderwał od niej palce i zajął się moimi nadgarstkami. Zdezynfekował rany i owinął bandażem, bardzo skupiając się na tej czynności, jakby chciał ominąć niewygodny dla siebie temat. - Od tamtej pory jej nie zdjęłam. - Powiedziałam, odlądając ze skrzywioną twarzą obandażowany nadgarstek.

-Betts... - Zaczął Jughead, ale ja gwałtownie wstałam od stołu i wyrzuciłam z siebie:

-Jestem zmęczona, Jug, chciałabym już pójść spać.

-O... Oczywiście. Dobranoc.

-Dobranoc. - Prawie wbiegłam po schodach, mimo bolącego biodra. Umyłam się, starając się jak najmniej zerkać na moje posiniaczone ciało. Zaczęłam brzydzić się go już dawno. Kiedy skończyłam i przebrałam się już w koszulę nocną, pomyślałam sobie, że nie chcę spać. Byłam wykończona, to prawda, ale wiedziałam, że po zapadnięciu w sen odwiedzą mnie najgorsze koszmary.

Broken//BugheadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz