Who we are? {21}

3.5K 248 33
                                    

Kiedy się obudziłam, słońce świeciło mi prosto w twarz. Zaczęłam się zastanawiać, jakim cudem nie wstałam wcześniej. Te promienie były takie upierdliwe! I ciepłe.

Uchyliłam lekko powieki, napotykając swoimi oczami pięknie wykrojone usta. Podniosłam wzrok wyżej i zatrzymał się on na zgrabnym nosie, a potem na długich, gęstych rzęsach. Coś mi nie pasowało...

Odsunęłam się trochę od tego wcale przyjemnego widoku. Leżeliśmy z Jugiem na łyżeczki, a do tego ja miałam trochę utrudnione ruchy, bo chłopak zarzucił nogę na moje biodro, a jego ręka spoczywała na mojej talii. Po chwili uświadomiłam sobie, że za to ciepło, które odczuwałam, nie odpowiada wcale słońce, ale mój łóżkowy współlokator. Uśmiechnęłam się lekko. Był taki spokojny, kiedy spał. Czułam się przy nim bezpiecznie. To nie to samo, co z Archiem...

•••

Leżałam już drugą bezsenną noc z rzędu, wpatrując się w profil mężczyzny, który miał być moim wybawcą na białym rumaku, a okazał się czymś zgoła innym. Smokiem, zazdrośnie strzegącym komnaty z królewną. Którą gwałci od czasu do czasu...

Wstałam z łóżka, czując skumulowane w moim wnętrzu emocje. Nie wiedziałam, co mam robić, żeby dać im upust. W jaki sposób mam się wyżyć, nie budząc przy tym wszystkich sąsiadów i Archiego. Przede wszystkim Archiego.

A potem przypomniałam sobie słowa Juga. "Wiesz, Betts, nie kumuluj w sobie złych emocji. Przelej je na papier. Może stworzysz z tego jakieś gówno, które potem za sto lat ktoś odkryje i uzna za arcydzieło minionej epoki".

Zdobyłam się na szczątkowy uśmiech, wyciągając z szuflady kartkę i długopis. Usiadłam przy biurku i zastanowiłam się, co chcę napisać. A potem zaczęłam:

"Drogi Jugheadzie..."

•••

-Jestem aż tak przystojny, że nie możesz ode mnie odwrócić wzroku? - Lekko kpiący głos bruneta wytrącił mnie z bujania w obłokach. Spojrzałam się na niego uważniej i zobaczyłam niebieskie oczy wpatrujące się we mnie z rozbawieniem.

-Nie, zastanawiam się, jak mogłeś kiedyś mnie wyrwać. - Wyszczerzyłam zęby, uwalniając rękę i roztrzepując mu włosy. - Cały czas nurtuje mnie to, czemu oddałam ci bez oporów moje dziewictwo.

-Dużą podpowiedzią będzie zapewne trunek zaczynający swoją nazwę na A, a kończący na L. - Uśmiechnął się drwiąco, ale ja pokręciłam głową.

-Nie nie nie. Juggie, ty po prostu rzuciłeś wtedy na mnie jakiś czar. - Powiedziałam, przekręcając się i siedząc w tej chwili okrakiem na jego brzuchu. Wycelowałam w zdezorientowanego chłopaka palcem. - I teraz ty mi musisz za to odpłacić...

-Jak? - Zapytał cicho, obserwując uważnie moje ruchy i nagle łapiąc moje uda tuż nad pośladkami. Pisnęłam lekko ale nie strząsnęłam z siebie jego dłoni.

-Teraz ja zaczaruję ciebie. - Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Jeszcze parę godzin temu mówiłam sobie, że nie! Że Jughead Jones nie jest dla mnie, że tylko go skrzywdzę, że jestem głupią, pustą, infantylną idiotką. Ale teraz to wszystko się nie liczyło. Oszałamiał mnie samym swoim zapachem, swoim ciałem, tym niewinnym spojrzeniem. Czułam się bezwolna, a jednocześnie taka potężna. Robiłam rzeczy, na które normalnie bym sobie nie pozwoliła.

Pochyliłam się nad nim lekko, muskając jego nos swoim i patrząc mu głęboko w oczy. Widziałam tam całą gamę najprzeróżniejszych emocji. Od strachu i niepewności po euforię. Zadowolona, że jemu moja bliska obecność też miesza w głowie, zniżyłam głowę jeszcze odrobinę i dotknęłam powoli jego warg swoimi. Przez dłuższą chwilę nic się nie działo, nie oddawał pocałunku. Chciałam więc go przerwać, czując już pod powiekami piekące łzy. Kiedy jednak już odrywałam od niego usta, on gwałtownie wplótł mi palce we włosy i oddał pocałunek, zachłannie wpijając się w moje wargi. Jakby wynagradzał sobie tym cały długi okres czekania na taką idiotkę.

Po chwili przewrócił mnie na plecy i znalazł się nade mną. Oderwał się od moich ust i zszedł niżej, na szczękę i szyję. Jego pocałunki nie były gwałtowne, nie czułam się w żaden sposób zmuszana czy zniechęcona. Wplotłam palce w jego czarne włosy i zaczęłam delikatnie za nie ciągnąć. Z gardła chłopaka wydarł się niski pomruk.

-Jug... Jug... - Postanowiłam powiedzieć mu prawdę. Prawdę o wcześniejszej nocy. Musi wiedzieć. Drugi raz takich rzeczy nie zamierzam ukrywać.

-Betts, właśnie się rozkręcam. - Sarknął i zassał delikatną skórę na mojej szyi. Wygięłam się z przyjemności, ale nie dałam za wygraną.

-Juggie, okłamałam cię.

-Ah! Wiedziałam, że jednak zabiłaś Veronicę, jej truchło zakopałaś w ogrodzie, a historia o Cheryl to tylko taka wymówka! - Przerwał całowanie mojego ciała i spojrzał wyczekująco, ściskając mnie w talii.

-No bo... Pamiętasz, jak wczoraj robiłam test ciążowy? - Powiedziałam nieśmiało.

-No tak... - Czekaj, jednak jesteś w tej ciąży!? - Odezwał się spanikowanym głosem.

-Nie, nie jestem, głupku. Ale musisz wiedzieć, że po tym, jak Andrews zniszczył mi moje życie i maleńką istotkę w moim wnętrzu, uznałam, że nie pozwolę wcześniej tak się skrzywdzić. Brałam tabletki. - Spojrzałam przeciągle w jego cały czas nierozumiejące oczy. - Andrews nie mógłby być ojcem. Nie z myślą o nim to sprawdzałam. - Chyba jeszcze nie zrozumiał. - Tydzień temu przestałam brać pigułki. Jeszcze raz cię spytam: pamiętasz cokolwiek z tamtej nocy, kiedy zrobiliśmy sobie małe święto? - Zaczął kręcić głową, ale nagle jego oczy się rozszerzyły.  Wpatrywał się we mnie z przerażeniem.

-Nie! My... Naprawdę znów to robiliśmy?! Wprawdzie miałem jakieś podejrzenia, dotyczące mojej nagości i twojego naburmuszonego zachowania, ale... Alkohol znów mnie pokonał. - Położył głowę na moich piersiach, udając niesamowicie zmęczonego. - I pomyśleć, że dziewczyna, o której marzyłem tyle czasu, znów spełniła moje marzenie, a ja ZNÓW niczego nie pamiętam! - Walnął się w czoło otwartą dłonią. Aż echo poszło.

-Hej hej hej, Juggie, mogę ci coś zaproponować. - Uśmiechnęłam się diabelsko.

-Jaką masz dla mnie ofertę, ty podstępny upadły aniele?

-No dobra. - Przyciągnęłam go do siebie i nie musiałam mu nic więcej tłumaczyć. Zatraciłam się w tym słodkim pocałunku. I miałam ochotę na więcej. Znacznie więcej.

Z każdym poruszeniem ust czułam, jak pomiędzy nami przepełza napięcie. Jedną ręką zanurzyłam palce w czarnych włosach, a drugą zaczęłam niecierpliwie przesuwać po jego ciele. Miałam ochotę. Miałam na niego tak straszną ochotę, że zaczęłam aż drżeć z podniecenia.

-Betts. - Oderwaliśmy się od swoich ust i spojrzeliśmy po sobie. Poczułam, że ta sytuacja jest tak nierealna i głupia, że zaraz ucieknę stąd i nigdy więcej nie wrócę. Przecież nie mogłam go powstrzymać, gorzej, to było z mojej inicjatywy!

-Jug. Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam...

-Za co? Bo chyba tylko za to, że dobrze całujesz, ale to chyba nie powód do przereprosin. - Powiedział i z powrotem wpił się w moje wargi.

Broken//BugheadWhere stories live. Discover now