You should've walked away. {8}

3.5K 245 75
                                    

-Betts? - Zerwałam się z łóżka, nie do końca obudzona, kiedy usłyszałam nade mną jego głos.

-Taaak? - Przetarłam zaspane oczy. Musiałam usnąć nad ranem.

-Zrobiłem śniadanie. Zejdziesz?

-Już, zaraz, muszę tylko się ogarnąć.

-Jasne. - Wyszedł z pokoju, a ja rzuciłam się z powrotem na poduszki i spojrzałam na moje dłonie. Krew, której wczoraj nie zmyłam, zaschła w brunatne strupy. Poszłam do łazienki i obmyłam je dokładnie. Już nie krwawiły, ale zostały obrzydliwe ślady.

Ubrałam się w czarny, rozciągnięty sweter z długimi rękawami, żeby schować tam dłonie. W domu nie musiałam się z nimi kryć, bo ostatnią rzeczą, która obchodziła Archiego, był mój stan fizyczny.

Zeszłam po długich, kręconych schodach, czując wspaniały zapach. Stanęłam przy blacie i patrzyłam chwilę na Jugheada, odwróconego do mnie tyłem i przygotowującego jedzenie.

•••

-Betty, kochanie, skoczyłabyś do sklepu po mąkę? Chciałbym zrobić naleśniki. Twoje ulubione.

-Oczywiście, skarbie. Kocham cię. - Przytuliłam się do Archiego i wyszłam z domu, brzęcząc kluczykami. Minęły dwa dni od naszego ślubu, a wczoraj, podczas seksu mój mąż był trochę za ostry. Kazałam mu przystopować, ale tego nie zrobił. Te naleśniki to chyba jego sposób na przeproszenie.

Wychodząc ze sklepu zauważyłam na chodniku... Jugheada. Szedł w moją stronę z torbą pod pachą i z tymi zmierzwionymi włosami. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, gdzie ma swoją czapkę. Przecież prawie nigdy jej nie zdejmował! I to jeśli już, to tylko przy mnie.

Wyglądał bardzo blado, jakby nie spał od paru dni. Moje serce ścisnęło poczucie winy. Chyba mnie zauważył, bo stanął w miejscu, a po chwili odwrócił się i zaczął iść w przeciwną stronę.

-Jughead! - Zawołałam, ale nie odwrócił się. Zniknął w tłumie, pozostawiając mnie ze łzami w oczach.

•••

-Naleśniki? - Rzuciłam, przyglądając się jego włosom. Podskoczył nieco i szybko się do mnie odwrócił.

-Jesteś! Tak, naleśniki. Pamiętałem, że je lubisz.

-Dziękuję. - Uśmiechnęłam się lekko. - Pomóc ci w czymś?

-Mogłabyś mi podać talerz z tamtej szafki? - Wskazał brodą.

Podałam mu go, a on rzucił mi długie spojrzenie.

-Masz cienie pod oczami. Źle ci się spało? - Zacisnęłam usta w wąską kreskę.

-Miałam... Złe sny.

-Powinnaś mnie obudzić. Powalczyłbym z nimi sprawdzonymi metodami. - Parsknęłam śmiechem.

•••

Obudziłam się, zlana potem. Chyba nawet krzyczałam.

-Betts, co się dzieje? - Usłyszałam zaspany głos Jugheada z podłogi. Zostałam u niego na noc po tym, jak pokłóciłam się z rodzicami. Dżentelmeńsko odstąpił mi własne łóżko.

-Nnnic. Złe... Złe sny. - Wymamrotałam, czując ciarki na plecach.

-Zrobię ci kakao. I włączymy jakiś serial.

-Ej, spokojnie. Nie chcę, żebyś się przeze mnie nie wyspał.

-Żartujesz, Betts? Jestem nocnym markiem. - Powiedział, szeroko ziewając.

Broken//BugheadWhere stories live. Discover now