Only know you love her when you let her go. {35}

2.8K 194 213
                                    

~Perspektywa Jugheada~

-Nie żyje. - Nie. Nie. Nie. To niemożliwe. Nie wierzę, nie, nie, nie... Nie mogłem w to uwierzyć. Ona nie mogła zginąć. Moja Betts, moja słodka, kochana, najukochańsza Betts... Nie mogła mnie opuścić. Nie tak. Nie teraz. Nie! Nie, nie, nie, nie...

-Jughead? Jughead, słyszysz mnie?

Nie mogła umrzeć. Przecież zaraz się tu pojawi, z tym swoim zjawiskowym uśmiechem i powie, że mnie kocha, tak będzie, tak na pewno będzie...

-Jug! Jug, tak mi przykro, braciszku, ale ona... Ocknij się! Powiedz coś! Proszę cię, ona by nie chciała, żebyś...

Otworzyłem oczy. Zaatakowała mnie jaskrawa biel tego pomieszczenia, ale nawet nie zwróciłem na to uwagi.

-Skąd wiesz, czego by chciała, skoro jej tutaj nie ma? - Wyszeptałem zachrypniętym tonem i spojrzałem w lewo, na moją siostrę. Wyglądała fatalnie, ale na pewno nie gorzej ode mnie. I Betty... Betts. - Ona nie może być martwa. - Stwierdziłem zimno, próbując wstać z łóżka i pójść ją odwiedzić. Bo ona leży na tej sali obok mnie, wystarczy ją tylko odwiedzić, ona tam jest, wcale mnie nie opuściła...

-Jug! Co ty robisz? Nie możesz wychodzić z łóżka!

-Muszę ją znaleźć. Ona tu jest, ona wcale nie umarła, nie rozumiesz, Veronica, ja to czuję, ona żyje...

-Ja ją widziałam, Jughead. - Przerwała mi sucho, chociaż zauważyłem łzy w jej oczach. - Widziałam ją. Ja ją zidentyfikowałam. To... Ona nie mogła tego przeżyć, Jug. Ale mówią, że w chwili śmierci była prawdopodobnie nieprzytomna. Więc nie cierpiała tak bardzo...

-Nie. Nie, nie, nie, nie, nie! Nie! NIE!!! NIEEEE!!! - Złapałem się za głowę i zacząłem przeraźliwie wrzeszczeć. To. Niemożliwe. Betty... Moja słodka, kochana... Mój skarb. Moja jedyna miłość. Sens życia. Moja mała muza. Ona. Nie. Mogła. Mnie. Opuścić.

-Jug! Jug! Przestań! Jug! - Poczułem delikatne ukucie i głos siostry zaczął się rozmywać. Aż w końcu usłyszałem: Juggie?

-Betts? - Wymamrotałem, zanim zapadłem w sen.

•••

-Juggie. Kochanie. - Uśmiechnęła się do mnie szeroko. Staliśmy na wielkiej polance otoczonej z każdej strony kwiatami. Rzuciłem się jej w objęcia, przytulając się mocno do jej tułowia. Całowałem jej twarz, usta, szyję, piersi... Dopiero teraz zauważyłem, że jesteśmy nadzy.

-Betts. Wiedziałem, że nie umarłaś. Byłem pewien.

-Ale ja umarłam, Juggie. - Uśmiechnęła się do mnie smutno. - Ale nie martw się. Zawsze będę cię kochać. I niedługo się tu spotkamy. Obiecuję ci, kochanie. - Nagle jej świetlista postać zaczęła się oddalać. Próbowałem ją gonić, ale coś ciągnęło mnie do dołu. Do rzeczywistości.

•••

Pogrzeb był mały i skromny. Przybyli jej rodzice. Prawie udusiłem jej matkę. Wpadłem do jej grobu. Na trumnę. Cud, że jej nie połamałem. Ale leżąc tam, w końcu poczułem, że jestem na swoim miejscu. Obok niej.

•••

Była w ciąży. Była ze mną w ciąży i pewnie nawet o tym nie wiedziała. Ten chuj zabił nie tylko Betts, ale i moje dziecko. Nie mogę się doczekać, aż zobaczę śmierć tego osobnika. A to już niedługo.

Broken//BugheadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz