Obłąkani bezbożnicy

4.3K 228 14
                                    

Przywitała nas kobieta, jak się potem okazało zakonnica...pokazała mi pokój po czym z mamą weszła do gabinetu kilka pokoi od mojego. Miałam mieszkać z jakąś Pertie. Niestety nie zastałam jej w pokoju. Zaczęłam się rozpakowywać. Ku mojemu zdziwieniu mama spakowała mi moje ulubione ubrania. Usłyszałam, że ktoś wszedł do pokoju, byłam wręcz pewna, że to mama.
-Nie zamierzam się z tobą żeganć. Nie licz, że polecą łzy i błagania, żebyś mnie stąd zabrała. A! I żadna zakonnica nie namówi mnie do niczego. Jak będę chciała jeść to będę. Siłą mnie nie zmuszą-powiedziałam odważnie.
-Ok-usłyszałam za sobą, co mnie zdziwiło. Odwróciłam się i zobaczyłam średniego wzrostu krótkowłosą blodnynkę.
-Wybacz, myślałam, że to moja mama-powiedziałam po czym wstałam i podeszłam do dziewczyny. Wyciągnęłam dłoń w jej stronę, by się przywitać.
-Mila-rzuciłam
-Pertie-dziewczyna uścisnęła moją dłoń.
-Z jakiego powdu tu jesteś? Nie wyglądasz na anorektyczkę...jeśli się mylę to przepraszam. Jestem dość bezpośrednia-powiedziałam
-Mam depresję. A przynajmniej tak twierdzi siostra Obi.-powiedziała. Po pierwsze kim jest siostra Obi, a po drugie na prawdę mam przez miesiąc użerać się z jakimś smutasem?
-Jest tutaj więcej zakonnic?-zapytałam
-Ty w ogóle wiesz gdzie jesteś?-zapytała
-W jakimś ośrodku dla chorych...-odpowiedziałam rozglądając się
-Chyba dla obłąkanych bezbożników-odpowiedziała po czym nakryła się kołdrą.
-Co? Nie zasypiaj czy cokolwiek-powiedziałam gwałtownie do niej podchodząc
-Nie wiem jak ty, ale ja tak szybko nie zasypiam. Nie denerwuj się...-powiedziała po czym spojrzała na mnie.
-Co miałaś na myśli mówiąc „obłąkanych bezbożników"?-zapytałam
-Suchaj Martha, czy jak ci tam. Jestem tu od tygodnia i nie znam się jeszcze na tym wszystkim, ale twoja poprzedniczka jak mniemam była opętana i chciała wyskoczyć przez okno. Wczoraj dostała nagłego napływu duchownego uzdrowienia i od razu ją wypisali. Bądź posłuszna, a nie posiedzisz tu długo-odpowiedziała
Popatrzyłam na nią po czym odwróciłam wzrok w zamyśle.
-Jestem Mila jak coś-powiedziałam po czym opadłam na łóżko.
Ze snu wybudził mnie głos jak mniemam jednej z zakonnic.
-Kolacja! Liczę do dziesięciu i wszycy mają być w jadalni.
-Co?-powiedziałam zaspana
-Jak nie chcesz otrzymać kary od zakonnicy to się lepiej rusz-powiedziaka Pertie po czym wyszła z pokoju.
Na dole stało ok. 7 osób w rzędzie. Stanęłam obok nich. Czułam na sobie spojrzenia.
-11-powiedziała kobieta w habicie i spojrzała na mnie.
-Zanim usiądzemy do stołu poznajce nową koleżankę Milagros Smith-dodała kobieta.
-Mila, a nie Milagros-powiedziałam
-W dzienniku mam zapisane Milagros Smith-powiedziała
-Mój ojciec był psychicznym meksykaninem. Niech pani poprawi na Milę, bo nie będę reagować na „Milagros"-powiedziałam
-Klucz do twojego sukcesu, Milagros...to akceptacja. Zacznij od tych małych rzeczy-powiedziała
-Doprawdy? Imię Obi to pani imię nadane podczas chrztu?-zapytałam na co zakonnic lekko się oburzyła.
-Nie, dostałam je na święceniach-powiedziała
-A jakie jest pani prawdziwe imię?I dlaczego pani go ne zaakceptowała?-zapytałam
-To nie czas na takie rozmowy, ale widzisz Milagros...zakonnice już tak mają, że zmieniają imiona. Jak ci się twoje nie podoba to może wstąp do zakonu, a będziesz mogła je zmienić. Np. Kunegunda. Piękne, prawda?-powiedziała z lekką kpiną. Nieźle jak na zakonnice.

Anorektic girlsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz