Powiedz mi kocham cię

1.6K 111 6
                                    

-o Willa?-zapytałam
-Tak...jest w szpitalu. Prawdopodobnie jeszcze dzisiaj wróci, ale jest w nie najlepszym stanie. Znasz jego chorobę, wiesz, że trzeba być zawsze gotowym-powiedziała smutno. Byłam z jednej strony w szoku, a z drugiej Pertie miała rację. Musimy być zawsze gotowi na najgorsze, ale czy tak się da?
Nie odpowiedziałam jej nic, mój wcześniejszy entuzjazm po rozmowie z zakonnicą opadł, a raczej przemienił się w głęboki smutek. Nawet nie potrafię opisać co wtedy czułam. Byłam zła, ale nie na nowego tylko na siebie, za to, że zakochałam się w nim i teraz cierpię, bo...cierpi on. Nie wyobrażam sobie, że już nigdy go nie zobaczę. Nie może do tego dojść.
Mieliśmy dzisiaj warsztaty, które mają być dla nas trochę jak grupa wsparcia. Ku mojemu zaskoczeniu Will też był, ale wyglądał jak nie za dobrze, a na dodatek nie miał włosów. Był przygnębiony, smutny, zły...na jego twarzy było wiele negatywnych emocji, ale nie patrzył na nikogo. Wpatrywał się w ten obskurny bordowy dywan w salonie bez jakiegoś zaangażowania w warsztaty. Ja też jakoś nie specjalnie byłam zainteresowana...bardziej interesował mnie on.
-A teraz niech ktoś mi powie co was denerwuje? -wyrwała mnie z zamysłu prowadząca. Nikt się nie zgłosił, więc uznałam, że się przełamię i odpowiem na pytanie. Gdy się zgłosiłam od razu wszyscy na mnie spojrzeli...no prawie. Prócz Willa.
-Gdy jest ktoś zadufany w sobie-odezwałam się po czym spojrzałam na niego. Nasze spojrzenia się spotkały, a chwile potem i on podniósł rękę.
-A mnie jak ktoś nie potrafi okazać zrozumienia-powiedział cały czas wpatrując się we mnie. Nie pozostałam dłużna. Znowu się zgłosiłam.
-I jak ktoś jest bezczelny-odpowiedziałam.
-A mnie jak ktoś mnie ignoruje-powiedział już nie zgłaszając się. Głowy członków grupy patrzyły się to na mnie, to na Willa. Zależy kto mówił.
-A mnie jak ktoś mi robi nadzieję i mnie zostawia-powiedziałam
-A mnie jak zakochuje się w osobie z którą nie mogę być, bo jestem do cholery śmiertelnie chory-powiedział. Zamarłam. Co na to odpowiedzieć?
Wszyscy czekali na rozwój sytuacji, nie kazałam im czekać długo na odpowiedź.
-A mnie jak ktoś jest tchórzem i nie potrafi mi powiedzieć co czuje wprost tylko gra w jakieś chore gry i podchody-powiedziałam mając łzy w oczach. Will wstał i wyszedł. Popatrzyłam się po wszystkich. Nawet kobieta prowadząca warsztaty nie wiedziała co powiedzieć. Wstałam i pobiegłam do dwojego pokoju.

Anorektic girlsWhere stories live. Discover now