Rozmowa o Will'u

987 65 7
                                    

Wieczorem gdy Pertie poszła na spotkanie ze swoim gościem nie za dobrze czułam się sama. Nie chciałam nachodzić Georga, ale samotność strasznie dawała mi się we znaki i jeszcze ta niewiedza...nikt mi nie chce powiedzieć co z Will'em. Zapukałam trzy razy. Nikt nie otworzył. Zapukałam znowu, ale ponownie cisza. Uznałam, że zapukam po raz ostatni.
-O Mila! Wybacz...myślałem, że to...aaa nie ważne. Wejdź-powiedział chłopak
-Właściwie to nie chciałbyś się przejść do ogrodu?-zapytałam. Chłopak uśmiechnął się delikatnie po czym wziął z fotela bluzę i wyszliśmy.
-Nie mam nic do twojego pokoju...-zaśmiałam się-Ale wszystko mi przypomina o...nim-dodałam już z inną barwą głosu. Nie tak rozweseloną.
-Rozumiem-opowiedział.
Usiedliśmy na krawężniku oddzielającym trawiastą część gdzie znajdowała się kora, a w niej krzewy.
Siedzieliśmy w ciszy.
-Znam Will'a bardzo długo. To on był moim bratem...nie Braian i wiesz...nawet jestem w stanie podziękować Braianowi, że to zrobił, bo dzięki niemu poznałem Will'a. Mam z nim mnóstwo wspaniałych wspomnień...Wiesz, jest on moim najlepszym przyjacielem i myśl...że teraz...już go może zabraknąć jest dosyć...dobijająca. Kiedyś już uciekliśmy...-uśmiechnął się na to wspomnienie-Było wtedy lato. Pojechaliśmy na rowerach nad rzekę.Will miał jeszcze wtedy siłę...odkryliśmy taką niewielką łąkę. Z samego rana, przed poranną modlitwą i śniadaniem, wymykaliśmy się i graliśmy tam w piłkę. Boże, Mila! Jak ja sobie bez niego poradzę? Pomimo, że widziałem jak się męczy...wstawał w nocy. Myślał, że śpię. Wstawał cały spocony. Brał garść leków przeciwbólowych i starał się zasnąć, a kolejnego dnia wstawał i udawał, że wszystko jest ok, mimo, że nie było. Kiedyś było inaczej. Nawet nie wiedziałem, że jego choroba jest tak poważna, ale ostatnie miesiące... były bardzo trudne i wiem, że Will żyje i codziennie się modlę, żeby żył, ale...nie wiem już czy lepsze jest życie w cierpieniu...czy ulga-powiedział patrząc w jeden punkt. Patrzyłam na niego ze łzami w czach. Nie umiałam tego skomentować, ale George miał rację. Szkoda tylko, że to tak bardzo boli...
Wróciłam do pokju. Nie byłam jednak przygotowana na to co tam zobacze, to nie był dobry moment...

Anorektic girlsWhere stories live. Discover now