Nie ma „nas"

1.8K 102 1
                                    

Czułam jego oddech na twarzy i słyszałam bijące serce. Był tak blisko...
-Nie dokończyłeś...-powiedziałam drżącym głosem
-To tak cholernie trudne, że stoję teraz przed tobą i nie mogę nic zrobić, nie mogę ci powiedzieć co czuje, nie mogę zrobić tego co chciałem odkąd cię poznałem.-powiedział
-Dlaczego?-zapytałam, lecz on nie odpowiedział. Patrzył na mnie smutno. Czułam, że żałuje, czułam, że chce przeprosić, czułam, że się w nim zakochuje.
Nasze usta były na tyle blisko, że byłam pewna, że mnie pocałuje, ale w ostatnim momencie on się odsunął. Spojrzał na mnie jeszcze raz po czym się odwrócił i ruszył w stronę swojego pokoju.
-Co to miało być?!-krzyknęłam za nim. Nie dlatego, że mi się nie podobało, czy też, dlatego, że nie chciałam, żeby do tego doszło tylko dlatego, że na prawdę chciałam, aby coś zrobił, powiedział.... Nie chodzi tu o sam pocałunek, nawet zwykłe dotknięcie, przytulenie czy cokolwiek.Zrobił mi nadzieję, że może faktycznie? Może faktycznie on coś czuje do tej anorektyczki, która wygląda jak śmierć? Ale nie...on po prostu odszedł. Zanim wszedł do swojego pokoju odwrócił się na chwilę po czym zignorował to, że stoję tam i czekam na wyjaśnienia i wszedł do pokoju zamykając drzwi dając mi tym samym znak, że to koniec, że to nic nie znaczyło, że powinniśmy zapomnieć...
Wróciłam do pokoju zła, trzasnęłam drzwiami i położyłam się na łóżku chowając głowę pod kołdrą, krzyczałam do poduszki. Nie interesowało mnie, że obok jest Pertie i pewnie myśli, że coś mi odbiło, nie interesowało mnie nawet to, że jestem na tyle słaba, że moje trzaśnięcie drzwiami nawet nie spowodowało zamknięcia ich. Usłyszałam tylko jak moja współlokatorka wstaje i je zamyka.
-Masz prawo być zła...-powiedziała
-Co ty tam wiesz.-powiedziałam oschle
-Tak się składa, że słyszałam waszą rozmowę, potem nagle zamilkliście i krzyknęłaś coś w stylu „Co to miało być?!".-odrzekła na co wyszłam spod kołdry i spojrzałam na nią.
-Myślisz, że wszyscy to słyszeli?-zapytałam skrępowana
-Myślę, że nie byłam jedyną osobą która to słyszała...-powiedziała
-O Boże...-powiedziałam chowając się z powrotem pod kołdrę. Byłam zażenowana, zawstydzona i zła. Chciało mi się na dodatek płakać.
-Spokojnie, każdy tutaj żyje waszymi sprawami, więc prędzej czy później i tak by wyszło, że kręcicie ze sobą-powiedziała dziewczyna. Na jej słowa ponownie zdjęłam z siebie kołdrę i spojrzałam na nią.
-Nie ma „naszych" spraw. Jestem ja i on, nie ma czegoś takiego jak „my" nie ma „nas". A wiesz dlaczego? Bo jest tchórzem...jest nieodpowiedzialnym, niezdecydowanym, chamskim, prostackim...-w momencie gdy wymieniałam cechy, Pertie wstała i podeszła do mnie po czym usiadła na łóżku i mnie objęła. Nie wytrzymałam... zaczęłam płakać...Dziewczyna głaskała mnie po głowie i starała się mnie uspokoić, ale ja nie umiałam, nie umiałam przestać o nim myśleć.
————————————————
Hej!
Z racji, że nie mam już zapasowych rozdziałów, więc muszę przysiąść i je napisać to...kolejny rozdział prawdopodobnie (ale nie na 100%) dopiero za 2 tygodnie :/ Ale czekajcie, bo warto:) <3
Do następnego !❤️

Anorektic girlsWhere stories live. Discover now