On miał nadzieję

1K 62 3
                                    

Główna siostra zakonna wpatrywała się przez chwilę we mnie ze współczuciem przez co nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Byłam przekonana, że będzie zła i zrobi mi wykład na temat mojego nieodpowiedzialnego zachowania.
-Wiesz...z Pertie rozmawiało się trochę prościej, bo wiem, że Will to tylko kolega, a to co się tam wydarzyło to zwykła niefortunna sytuacja. Z tobą jest inaczej, Mila-zaczęła-I szczerze powiedziawszy pierwszy raz w życiu mam coś takiego...że nie wiem co powiedzieć, od czego zacząć, jak z tobą rozmawiać...-dodała
-Dla mnie to też nie jest łatwa rozmowa. Chciałabym nie myśleć o tym...-powiedziałam mając nadzieję, że po moich słowach odpuści mi tę rozmowę, ale ona drążyła dalej...
-Obserwuję Will'a od dłuższego czasu, na pewno się domyślasz dlaczego...muszę mieć go pod stałą kontrolą i opieką. On i George to zawsze byli moi ulubieńcy pomimo, że sprawiali najwięcej problemów-zaśmiała się jednak widziałam na jej twarzy głęboki smutek i żal.-Gdy go tak obserwowałam widziałam, że pomimo jego stanu zdrowia, który...nie powinnam ci tego zdradzać, ale...jest coraz gorszy...pomimo tego widziałam jego codzienną radość, uśmiech na twarzy mimo bólu i tą nadzieję...wiesz Mila, chyba to jest najgorsze...to, że ja jako doświadczona osoba, zakonnica, kobieta...już tej nadziei nie mam.-powiedziała. Widziałam w jej oczach łzy. Tak bardzo się wzbraniała od płaczu, a przecież to takie ludzkie...
-Chociaż może zabrzmieć to dziwnie, bo przecież nie jest to powiązane, ale dzięki Will'owi ja też po mału zdrowieje. Myślę, że to, że go spotkałam to ogromny dar od Boga...mój pobyt tutaj to...błogosławieństwo. Nie wierzyłam w Boga...ani w miłość, ale bardzo dużo sobie uświadomiłam i...każdego dnia dziękuję za to, że otrzymałam tą szansę-powiedziałam łamiącym się głosem. Łzy napływały mi do oczu, a ja już nie umiałam ich opanować.
-Dla niego twój pobyt tutaj to też cud. Być może nie wyzdrowieje...być może umrze, ale te ostatni dni, tygodnie, miesiące spędzone z tobą upiększyły mu jego życie przepełnione dotychczas strachem, cierpieniem, bólem...A co do nocnego incydentu. Nie jestem zła...nawet za bardzo nie czuję potrzeby obarczenia Was karą, aczkolwiek siostry będą się tego domagały.-powiedziała
-A może mi pani powiedzieć co z nim? Wiem, że to poufne, ale...dla mnie jest niezmiernie ważne, żeby być na bierząco, a jeśli pani nie może mi powiedzieć to proszę...niech pani chociaż mi powie czy on przeżyje...-poprosiłam na co zakonnica krzywo się uśmiechnęła
-Nie wiem. Nie potrafię ci odpowiedzieć, Mila.-powiedziała.
-A...czy są jakieś szanse?-zapytałam
-Zawsze są szanse...ale zawsze trzeba być gotowym na najgorsze. Pamiętaj...-powiedziała.
-Czy mogłabym już pójść, gorzej się poczułam-powiedziałam wstając
-Rozumiem. Oczywiście-powiedziała
-Dziękuję...-odpowiedziałam, po czym wybiegłam z gabinetu w stronę swojego pokoju. Opadłam na lóżko głośno płacząc. Przypominałam sobie wszystkie momenty związane z Will'em...nasze wspólne momenty. Nie radziłam już sobie z emocjami. Poczułam, że Pertie położyła się obok mnie po czym wyszeptała.
-Nie poddawaj się...

Anorektic girlsWhere stories live. Discover now