Historia mojego ojca

3.3K 180 15
                                    

Następnego dnia rano na śniadaniu pojawiłam się ostatnia. I tak nie jem, więc to, że na mnie czekali z modlitwą, a co za tym idzie z jedzeniem jest bez sensu.
-Wybaczce moje spóźnienie-powiedziałam wchodząc do jadalni
-Właściwie to nie czekaliśmy na ciebie. Szczerze zapomnieliśmy, że dołączyłaś. Tak to czesem bywa z nowymi-odezwał się Will
-Właściwie to wcale nie chciałam dzisiaj sobie przypominać o twoim istnieniu. Lepiej jakbyś się nie odzywał to może znowu żyłabym ze śwaidomością, że ktoś taki jak ty wcale nie siedzi przy stole i wcale nie dzieli się z nami swoimi głupimi, nie śmiesznymi komenatarzami-odpowiedziałam po czym usiadłam wprost przed niego.
Po śniadaniu poszłam do pokoju gdzie miałam odpocząc jednak nie mogłam. Coś nie pozwalało mi przestać myśleć o Willu i nie mówię tu o jakimś zauroczeniu czy czymś podobnym. Chodzi o specyfikę tego chłopaka. Nie potrafię normalnie odpoczywiać myśląc o jego wczorajszych słowach.
-Gdzie pokój ma Will?-zerwałam się z łóżka
-Na końcu korytarza w prawo-odrzekła Pertie.
Zapukałam do drzwi. Otworzył mi Will. Oparł się o framugę drzwi i załorzył ręcę.
-O co ci chodzi?-zapytałam wprost
-Porozmawiajmy w ogrodzie-odpowiedział patrząc za siebie.
Wyszliśmy na zewnątrz do ogrodu. Był pusty. Usiedliśmy na trawie, bo niestety nie było ławki.
-O czym chcesz rozmawiać?-zapytał. Siedział z wyprostowanymi nogami, opierając się na prostych rękach, które trzymał za sobą. Usiadłam „po turecku" naprzeciwko.
-O tobie. Czemu mnie nienawidzisz?- zapytałam bawiąc się trawą.
-Skąd takie wnioski?-zapytał
-Może stąd, że obrażasz mnie. A poza tym...widzę jak patrzysz na mnie z taką...pogardą.-powiedziałam
-Dobra, będę szczery. Wkurzasz mnie, ty i te wszystkie inne dziewczyny, a nawet i chłopcy. Nie rozumiem, po prostu nie rozumiem dlaczego? Nawet nie wiesz ile bym dał za życie. Jak bardzo chciałbym kiedyś spełniać marzenia, załorzyć rodzinę. A ty? Masz taką możliwość, a na siłę starasz się być chora. Jaki to ma sens? Dlaczego do cholery jesteście tacy egoistyczni? Dlaczego chcecie umierać?-Nie spodziewałam się takich słów od chłopaka. Przyznam, że trochę mnie zadziwiło to pytanie.
-Will...nie ma chyba konkretnej odpowiedzi na to. Sama chciałabym wiedzieć...wiesz, mój tata umarł kilka lat temu i nie ukrywam nie byłam z nim związana. Był meksykaninem, przyjechał tu żeby coś zarobić i wracać do kraju, a tak się przypadkiem stało, że poznał mamę. Wiedziałam, że nas kocha, ale...on był człowiekiem który potrzebował adrenaliny, napięcia...a nie siedzenia w domu z rodzinką. Nie było go na moich 14 urodzinach, bo musiał pilnie wyjechać do Meksyku. Okazało się, że jego rodzina została okradziona z jakiejś cennej pamiątki, więc został tam na kilka tygodni, żeby pomóc w poszukiwaniach złodzieja. Jak się okazało... mój ojciec był zwykłym ćpunem. Moja babcia, a jego matka dawno umarła. Brat Juan nie istaniał, a jak twierdził jego ojciec jest ciężko chory. Okazało się, że ten „chory ojciec"siedział za jakieś nielegalne przemycanie. Kiedy on siedział w Meksyku mamie ledwo starczało na jedzenie...wierzę i wiem, że mama mimo to, że ojciec był ćpunem, swoją drogą dowiedziałyśmy się o tym dopiero jak znaleźli go martwego w wannie, Przedawkował. Mama kochała go i to nawet bardzo. Ja zresztą też...był dobrym, zabawnym, miłym człowiekiem. Tak czy inaczej, po śmierci taty zaczęłam dużo jeść, ale i tak nigdy nie miałam nadwagi. Byłam na granicy, ale mimo to wszystko moje BMI było w normie. Kiedy widziałam jednak moje koleżanki, chude koleżanki, poczułam się zazdrosna. Też chciałam tak wyglądać. Doszło do tego, że znalzałam tą diete...po pewnym czasie już nawet nie chciało mi się tyle jeść.

Anorektic girlsWhere stories live. Discover now