Sala 335

952 50 2
                                    

Ja miałam stanąć na czatach, a Pertie z Geogrem mieli znaleźć dokumentację Willa. Stresowałam się, ale byłam zmotywowana. Po chwili Pertie z Georgem wyszli.
-Łatwizna...-powiedziała po czym podniosła w górę kilka dokumentów. W pokoju przeszukaliśmy papiery. Szpital w którym się leczył mieści się na ulicy Healthy 45/46t. Wydział onkologiczny.
Tym razem powstrzymaliśmy się od kradzieży samochodu i wzieliśmy taksówkę za którą zapłacił George.
Po dotarciu na miejsce podeszliśmy do recepcji.
-Przyszliśmy w odwiedziny. Do Will'a Stevensona. Moje nazwisko Stevenson. Jestem jego bratem-powiedział George. Ciemnowłosa pielęgniarka spojrzała na nas niewyraźnie.
-Może Pan okazać dowód tożsamości? -zpytała
-Nie mam go przy sobie, ale czy to konieczne?-zapytał
-Pan Stevenson nie może przyjmować gości obecnie, nawet z rodziny.-powiedziała. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą, bo to oznaczało, że chłopak żyje. Pertie mnie mocno przytuliła, a George się cicho zaśmiał. Pomimo, że sytuacja była krytyczna to wszyscy cieszyli się faktem, że Will żyje. Pielęgniarka popatrzyła na nas krzywo. Nasza reakcja mogła być o tyle dziwna, że sytuacja Will'a była fatalna, a my się cieszyliśmy. Weszliśmy na oddział onkologiczny. Było tu mnóstwo sal. Niemożliwe było znaleźć tą jedną konkretną gdzie znajdował się Will.
-I co teraz?-zapytałam
-Przy każdej sali siedzi ktoś z rodziny. Tam gdzie jest pusto będzie Will-powiedział George.
-Chyba nie będziemy musili szukać powiedziała Pertie. Spojrzeliśmy na nią po czym na punkt w który się wpatrywała.
-Cholera...-wyszeptał G
Obok sali 355 siedziała dobrze znajoma nam zakonnica. Trzymała w ręce różaniec i miała zamknięte oczy.
-Co teraz zrobimy-zapytałam
-Czekaj...muszę się zastanowić.-powiedział George intensywnie patrząc w jeden punkt.
-Może zastanawiaj się gdzie indziej. Jak nas zobaczy to wszystko pójdzie na marne.-powiedziała Pertie.
Weszliśmy w inną część oddziału.
-Pójdziesz ze mną do toalety? Niech George się zastanowi co robimy-powiedziała Pertie.
-Zaczekasz na nas?-zapytałam Georga
-Tak, jasne-powiedział
Gdy weszłyśmy do łazienki oparłam się o umywalkę, a Pertie stanęła na przeciwko mnie.
-Tak na prawdę to chciałam pogadać...chodzi o Georga.-powiedziała
-Domyślam się...-odpowiedziałam
-Wtedy kiedy szukałam z nim tych dokumentów...zapytałam go czy jest na mnie zły. Tak ogólnie...za to wszystko. Odpowiedział, że on mi życia nie może ustawiać i że sama muszę podejmować decyzje z kim chce być-powiedziała patrząc w okno.
-No i co? Odpowiedziałaś mu coś?-zapytałam
-Powiedziałam...że popełniłam błąd wracając do Andrew'a. On na to tylko wzruszył ramionami i powiedział, że to nie jest jego sprawa-powiedziała
-Musisz dać mu czas żeby sobie wszystko przemyślał. Dużo się teraz dzieje w jego życiu...w twoim i moim zresztą też...nie komplikujmy bardziej. Daj jemu i sobie czas, a Andrew...skoro go nie kochasz to nie rań go dając mu nadzieje.-powiedziałam

Anorektic girlsWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu