Otumaniony

3.7K 145 67
                                    

Chłopiec bawił się swoimi figurkami Iron Mana kiedy ratownicy zabierali jego matkę z kanapy. Zachowywał się jakby nie widział co się dzieje. Złapał za opakowanie leków myśląc, że to kolejna zabawka, a jeden z mężczyzn od razu złapał znalezisko. Czarnowłosy zaczął krzyczeć i machać wszystkimi kończynami. To było jego, on znalazł. Jakim prawem mu zabrali zabawkę?

- Spokojnie! Uspokój się! Kurwa, jak ten dzieciak się nazywa!? - Wrzasnął policjant do sąsiadki, która znalazła kobietę i nastolatka bawiącego się obok jej bezwładnej ręki.

-Jungkook...- kobieta odpowiedziała. Nadal była w szoku. Przyszła tylko pożyczyć cukier...Jednak widok jaki zastała wstrząsnął nią do tego stopnia, że nawet nie zareagowała na to jak mężczyzna krzyczał na chłopaka.

- Dajcie mu coś na uspokojenie i zadzwońcie po opiekę społeczną! Już! - Rzucił w stronę chłopca, puste już  opakowanie, a ten od razu je przytulił kuląc się.

Po godzinie do mieszkania weszła kobieta z dwoma pracownikami. Psycholog podeszła do Jungkooka i usiadła obok niego.
-Hej.- przywitała się ostrożnie.- Jak masz na imię? - starała się by jej głos był radosny.

Jednak chłopiec nawet nie zareagował będąc we własnym świecie z kolorowankami.

Kobieta starała się nawiązać z nim jakikolwiek kontakt aż w końcu się podała. Spojrzała na sąsiadkę.
-Ma pani numer do kogoś bliskiego? Jeśli nikt się po niego nie zgłosi będziemy musieli umieścić go w ośrodku i wszcząć postępowanie o opiekę.

- Jungkook ma ojca chrzestnego, zaraz znajdę do niego numer! Kiedyś od niego kupowałam jajka! - Pobiegła do swojego mieszkania zaraz przybiegając z notesem. - O tu. Proszę. Ale nie wiem czy Kookie go pozna.

Mężczyzna z ośrodka opieki społecznej zadzwonił do wujka młodego chłopaka. Rozmawiał z nim tłumacząc mu całe zajście, a ten obiecał urwać się z pracy jak najszybciej.

Jungkook siedział, przytulając swojego pluszaka, którego dostał od taty kiedy się urodził i grzecznie czekał patrząc w ścianę.

Po godzinie do mieszkania wszedł czarnowłosy mężczyzna. Odgarnął kosmyki włosów i podszedł do swojego siostrzeńca.
-Hej maluchu.- usiadł na podłodze obok niego.- Mogę z tobą pomalować?

Młodszy nic nie odpowiedział, będąc skupionym na rysunku swojej mamy. Nawet nie spojrzał na mężczyznę, a jedynie odsunął się troszkę.

Park westchnął, jednak po chwili sięgnął po kartkę i zaczął rysować razem z nim. - Ślicznie malujesz.- zagadał Kooka nie poddając się.

Odłożył zieloną kredkę i złapał za różową, kolorując płatki kwiatów.

- Nie odpowie panu. - Zagadała sąsiadka, która właśnie weszła do środka.

-Nie szkodzi. To, że on nie mówi nie znaczy, że ja mam nie mówić do niego.- zabrał się za malowanie drobnych rączek.- Chciałbyś ze mną zamieszkać Kookie? Będziesz mógł sam pomalować ściany w swoim pokoju. Co ty na to?- każdy płatek jaki wychodził spod jego kredki wyglądał jak prawdziwy.
Pracownica społeczna wstała i podeszła do policjanta.

- Przygotowałam panu pełną listę jego leków, kiedy i ile ma je brać, co robić w razie ataku oraz wizyty u terapeuty. - podała mu kartkę.

-Wiem. Znam swoją rodzinę. Poza tym to ja je  finansowałem. Jego matka nie pracowała więc nie było jej na to stać.- Park podał chłopcu kredkę której szukał.

Jungkook złapał w chude palce samą końcówkę i zaczął rysować włosy swojej mamy.

- No tak... Ale jednak nie odwiedzał Pan go.

Look into my eyes || Jikook Where stories live. Discover now