Atak

1.4K 90 69
                                    

W nocy Kook miał dziwny koszmar i zaczął się wiercić, kwiląc pod nosem.

Obudził tym swojego wujka, który zmartwiony zaczął potrząsać jego ramieniem.
-Króliczku?

Chłopiec otworzył szeroko oczy i wybuchnął płaczem, mocno się przytulając do wujka.

-Co się stało skarbie?- przekręcił się tak, że teraz młodszy leżał na nim. Gładził jego plecy i ocierał słone krople.

- C-ciocia słoń mnie- mnie zabrała i- I potem Cię- Cię wyrzuciła i-i Kookie już nie- nie widział wujka.

-Spokojnie Króliczku.To był tylko zły sen. Ciocia nigdy cię nie zabierze. Nie pozwolę jej na to wiesz?

- Kookie już nie chce spać.

-W takim razie co chcesz robić?- westchnął przecierając zmęczoną twarz.

- Wujek może spać, wujek jest zmęczony.

-Nie martw się. Posiedzę z tobą.

- N-naprawdę? - skulił się i spojrzał na niego, nie spiąc już do końca nocy.

-Tak.- pozwalał młodszemu na wszystko co ten chciał. Nawet rozmawiał z nim o tym dlaczego Kot Tom goni myszkę Jerry.

Na następny dzień Kookie był gburowaty przez zmęczenie i nie miał na nic ochoty. Bał się, że już nie będzie mieszkał z wujkiem i bolała go główka po nieprzespanej nocy.

-Jungkookie zostaw bo się poparzysz. - mężczyzna odciągnął go od gotującego się sosu. Obaj byli mocno zmęczeni i ledwo chodzili.

- Nie! - Pisnął wyrywając się Jiminowi i tupnął nogą.

-Proszę cię przestań.- na wszelki wypadek mężczyzna przestawił garczek poza zasięgiem jego małych, króliczych łapek. Ten jednak
pisnął głośno i zaczął skakać, zaciskając piąstki.

-Kook...Przestań.- mężczyzna powiedział stanowczo łapiąc jego dłoń.

- Kookie chce spróbować sosu! - Odepchnął go, a że tancerz stał na jednej nodze, to poleciał w tył.

-Cholera.- Chim uderzył głową o kant blatu rozcinając skórę. Krew od razu zaczęła płynąć w dół po jego skroni, szyi i wsiąkała w kremowy podkoszulek. Tancerz westchnął zdejmując ubranie i starał się zatamować krwawienie.

Do mieszkania weszła Jennie.
- Mieliście ot... - Zobaczyła Jimina i natychmiast do niego pobiegła.

- Kookie nie chciał!- nastolatek patrzył się wystraszony na wujka.

- Idź do pokoju, Jungkook. - Powiedziała surowo kobieta i złapała za apteczkę.

- Ja...

- Już! - Krzyknęła głośno, a zapłakany chłopiec uciekł do swojego pokoju.

-Nie krzycz na niego. To nie jego wina.- Park podniósł się i namoczył koszulkę wodą wycierając czerwoną substancję ze swojego ciała.

- A czyja?- Podniosła się za nim - Pokaż to. - wzięła wacik i zaczęła oczyszczać ranę.

-Niczyja. To tylko dziecko. Ma gorszy dzień i tyle. W nocy znowu miał koszmar i później już nie spaliśmy. - skrzywił się kiedy kobieta mocniej docisnęła nasączonym gazikiem do rany.

- Jimin nie widzisz tego? Jak ty wyglądasz? Jungkook jest coraz silniejszy wiesz? A takie akcje będą się powtarzać - nakleiła plaster, ciesząc się chociaż tym, że nie trzeba szyć rozcięcia.

-Przestań. Powiedziałem już, że to nie jego wina. Gdyby z moją kostką było wszystko w porządku to bym się nie przewrócił.- odsunął się od kobiety i starł resztę krwi ze swojego ciała.

Look into my eyes || Jikook Where stories live. Discover now